mojapolska mojapolska
50
BLOG

http://zdizek.blog.onet.pl

mojapolska mojapolska Polityka Obserwuj notkę 0
  1. Trzeba dawać odpór róznego rodzaju ideologiom i wyciagać wnioski z obserwacji rzeczywistosci.

    Portiernia – styczeń 2003r.

    Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

    Nie można mówić o ekonomicznej równowadze w sytuacji, gdy nie wykorzystywany jest potencjał pracy społeczeństwa. Równowaga ekonomiczna występuje wtedy gdy z jednej strony wykorzystany jest potencjał ludzkiej pracy, gdy nie ma dużego bezrobocia i z drugiej strony, gdy na rynku nie ma braków zaopatrzeniowych, gdy społeczeństwo nie jest przepracowane i gdy nie produkuje się bubli (gdy nie ma lub gdy jest niewielka inflacja) i gdy jest zrównoważona wymiana handlowa z zagranicą.. Przez całe ostatnie lata mieliśmy w Polsce ekonomiczną nierównowagę. Równowagi ekonomicznej nie należy mylić z równowagą ustalającą się między popytem a podażą, która jest równowagą cząstkową, która jest jednym z elementów równowagi ekonomicznej i która może się ustalić w konkretnie funkcjonującej gospodarce na różnych poziomach przepływu towarów, usług i pieniędzy. Równowaga między popytem a podażą może być ustalona na takim poziomie, ze obok produktów użytecznych produkowane i kupowane są też buble- towary mało lub zupełnie bezużyteczne, produkcja jest przegrzana, pracownicy przepracowani a produkcja ledwie nadąża by półki w sklepach były jeszcze zapełnione towarami ale może być ustalona na takim poziomie przy którym części społeczeństwa nie stać na zakup towarów pierwszej potrzeby a możliwości produkcyjne są niewykorzystane.
    Bardzo ważną częścią równowagi gospodarczej jest równowaga lub nadwyżka w wymianie handlowej z zagranicą. Deficyt w wymianie handlowej z zagranicą może wystąpić zarówno przy zbyt słabej walucie jak i przy zbyt mocnej. Przy zbyt słabej, gdyż pomimo eksportowania dużej ilości produktów, znacznie większej od ilości produktów sprowadzanych ich ceny są na tyle niskie, niewspółmierne do włożonej w ich wyprodukowanie pracy i do cen wyrobów importowanych, że ich ilość nie zapewnia pokrycia deficytu, przy zbyt mocnej, dlatego, że zbyt wysokie ceny utrudniają i zmniejszają ilość sprzedawanych produktów. Deficyt w handlu z zagranicą powoduje w dłuższej perspektywie nie tylko zaniżanie poziomu życia obywateli ale także ogranicza prowadzenie inwestycji i rozwój gospodarki.
    W gospodarce, jak zresztą w każdej innej dziedzinie ludzkiego życia i ludzkiej aktywności potrzebna jest równowaga, tak zresztą jak dzieje się w przyrodzie, gdzie z reguły równowaga sprzyja rozwojowi a jej zachwianie niszczy. Plony są małe i niskiej jakości zarówno przy zbyt dużych opadach deszczu jak i przy zbyt dużej i długiej suszy.
    Gospodarka powinna być w równowadze, jednak cechuje ją pewna dynamika i może oscylować w pewnym zakresie ograniczeń. Chyba nie jest też tak, że zawsze, w każdym okresie jej rozwoju sprzyjają jej stabilne, niezmienne reguły. Są pewnie okresy, gdy korzystniejszym dla gospodarki jest dbanie o ludzi biznesu, o obniżanie podatków, po to by zwiększyć inwestycje. Są okresy, gdy korzystniejszym jest dbanie o konsumenta
    W gospodarkach rozwiniętych i w których rynek jest nasycony a inwestycje powodują wzrost naukowych i technologicznych odkryć i wzrost wdrożeń tych odkryć do produkcji i powstawanie nowych, nieznanych lub ulepszonych produktów, obniżanie podatków może być zaczynem wzrostu konsumpcji w przyszłości, i spowodować podnoszenie tej konsumpcji na wyższy jakościowo poziom. Nowe lub zmodyfikowane produkty mogą powodować rozruszenie nasyconego znanymi już produktami rynku.
    Jeśli jednak rynek krajowy goni rynki rozwinięte i już wiadomym jest jakich produktów na nim brakuje, to konsumpcja, chęć nabywania produktów nowych, nowoczesnych, jakie już występują na innych rynkach powodują, że inwestorzy mali, średni, wielcy chcą zaspokoić te potrzeby, widząc w tym szansę na zbyt swoich produktów.
    Przyczyną stagnacji, braku popytu na takim ubogim rynku nie jest nasycenie rynku (domowych gospodarstw) produktami, jest nią brak możliwości nabywczych ludzi. Wprawdzie trudności w zbyciu produktów wymuszają wprowadzanie przedsięwzięć powodujących innowacyjność gospodarki i wzrost jakości artykułów, tak by można było znaleźć na nie nabywców za granicą i wśród bogatych klientów krajowych, jednak niewykorzystane są tu zarówno możliwości nabywcze ludzi jak i możliwości produkcyjne, dławiony jest rynek wewnętrzny: nie ma popytu i nie ma. pracy. Nieliczna grupa korzysta z luksusowych jak na ten rynek produktów, duża część konsumentów nie może zaspokoić swoich podstawowych potrzeb.
    Jeśli importuje się towary wysoko przetworzone, do których wyprodukowania użyto myśli naukowej, technicznej, technologicznej, organizacyjnej, u nas jeszcze niedostępnej, to taki import ma jeszcze sens, wymuszana naszym rynku działania zwiększające kulturę techniczna, kulturę produkcji, polepszające jakość wyrobów. Jeśli jednak importuje się masowo towary proste, korzyści wynikające z obniżenia cen na te towary i wymuszania zmniejszenia kosztów produkcji przez nasze rodzime firmy produkujące podobne towary są nieporównanie mniejsze od strat i niekorzystnych zjawisk temu towarzyszących.
    Zbyt trudny pieniądz może też chyba sprzyjać powstawaniu monopoli w trudnych, skomplikowanych technologicznie, wymagających dużych nakładów segmentach rynku, co sprzyja z kolei, pomimo ogólnej tendencji do polepszania produktów i zwiększania jakości, obniżeniu jakości produktów w sektorze rynku, w którym ten monopol działa.
    Oddziaływanie instrumentów finansowych na gospodarkę trzeba rozpatrywać łącznie. Działania poszczególnych instrumentów pakietu mogą się znosić lub wzmacniać. Dopiero rezultaty stosowania wszystkich instrumentów pakietu mogą stanowić podstawę do rzetelnej oceny ich przydatności lub działania negatywnego.

    Nawet w krajach o rozwiniętych gospodarkach jest utrzymywany nawet czasem przez długie okresy deficyt budżetowy. Usiłowania o jego zmniejszenie ustępują przed potrzebą zaspokojenia przynajmniej podstawowych potrzeb swoich obywateli. Kontrolowany deficyt budżetowy może być w pewnych okresach bodźcem do ożywienia gospodarki. Zbyt pośpiesznie ulegliśmy chyba w Polsce sugestiom i wezwaniom państw Unii Europejskiej i zrezygnowaliśmy z odpowiednio wysokich, zaporowych ceł. Cła są prostą ale skuteczną metoda na zmniejszenie importu towarów produkowanych za granicą, nie stanowią przy tym tamy dla inwestorów zagranicznych i dla tworzenia takich produktów u nas w kraju. Jeśli jednak nie można własnego rynku obronić przez stosowanie odpowiednio wysokich ceł i niskich stawek podatku WAT na swoje produkty to przynajmniej trzeba próbować go bronić stosując inne ekonomiczne instrumenty, przede wszystkim obniżając siłę własnej waluty.
    W gospodarce USA, która jest przecież gospodarką super nowoczesną, deficyt potrafi być utrzymywany całymi latami, a przecież trudno zarzucić, by produkowano tam towary niskiej jakości, buble, czy towary do których wyprodukowania nie użyto myśli naukowej, inżynierskiej, technologicznej czy technicznej. Oczywiście wszystko musi być bacznie obserwowane, ostrożnie dozowane, tak by nie wymknęło się spod kontroli. Duże i długo trwające odchylenia od stanu równowagi w każdą stronę są niebezpieczne.

    Deficyt budżetowy- nadwyżka wydatków nad przychodami w centralnym budżecie państwa- nie świadczy o tym, że społeczeństwo ma nadmiar pieniędzy grożący dużą inflacją, że występuje nadmierny popyt; może on jedynie rekompensować odpływ pieniędzy z rynku za granicę. Gdyby cele stawiane polityce mniejszych wpływów podatkowych od wydatków były realizowane i deficyt wynikał z dużego inwestycyjnego zaangażowania rodzimego kapitału zwolnionego od podatków, z kupowania potrzebnych do tych inwestycji dóbr za granicą, to efekty po kilkunastu latach funkcjonowania wolnego rynku powinny być już widoczne.
    Jeśli jednak przy nawet dużych środkach przekazywanych z budżetu społeczeństwu, wiele osób żyje wciąż w ubóstwie a w budżetowym segmencie gospodarki mamy do czynienia z obniżaniem sie poziomu jego funkcjonowania i to obniżaniem radykalnym a część podmiotów gospodarczych np. szpitali znajduje się w ruinie, to znaczy, że mamy chyba do czynienia ze źle ustawionymi innymi parametrami finansowymi i błędami gospodarczej polityki, z nadmiernym wypływem środków z naszego rynku za granicę.
    Skoro efekty są znacznie mniejsze od spodziewanych, to prawdopodobnie budżetowy deficyt, przy równoczesnym niskim popycie na dobra wytwarzane w kraju, świadczy o tym, że zbyt duża ilość pieniędzy wypływa z kraju tzn. że jest zbyt duża konsumpcja produktów zagranicznych lub że dużo więcej pieniędzy wyzyskanych z naszego rynku jest inwestowana za granicą i umieszczana w zagranicznych bankach niż pieniędzy z zagranicy wpływa na nasz rynek, do naszej gospodarki i do naszego systemu bankowego.

    Również budowanie przez centralny bank na wypadek kryzysu kapitałowego zbyt dużych rezerw finansowych, przy jednoczesnym deficycie w handlu zagranicznym, pogłębia deficyt budżetowy lub utrudnia dostęp do pieniędzy (niepotrzebnie wzmacnia walutę), ogranicza właśnie rynek kapitałowy i hamuje inwestycje.

    Czy nie lepiej zamiast dążyć do unowocześniania gospodarki poprzez stosowanie drastycznych rygorów, nadludzkim wysiłkiem, kosztem wielkiej rzeszy rodaków, rozszerzyć wewnętrzny rynek i pomóc im wyzwolić energię i pomysłowość, a także korzystać z dorobku innych społeczeństw wpuszczać nowoczesność razem z zagranicznymi inwestorami i działać wg maksymy: „Z kim przestajesz, takim się stajesz.”
    Najważniejszym instrumentem za pomocą którego można wpływać na gospodarkę jest wg mnie kurs waluty (stopy procentowe). Rozwój gospodarki zależy od wykorzystania potencjału inwestycyjnego i potencjału pracy wszystkich obywateli. Tak jak w licznej rodzinie jest trudno o to by żyło się dostatnio, gdy na jej utrzymanie pracuje tylko jedna osoba, łatwiej gdy praca dostępna jest większej liczbie osób, podobnie jest w społeczeństwie, wzrost dobrobytu możliwy jest wtedy gdy wykorzystuje się istniejące w nim potencjały. Osada wioślarska w której niektórym zawodnikom odebrano wiosła nie ma szans na płyniecie optymalnie szybko.
    W naszym biednym zapóźnionym gospodarczo i cywilizacyjnie kraju nie wykorzystywanie potencjału ludzkiej pracy i skazywanie wielu obywateli na egzystencję na poziomie biologicznej wegetacji a niektórych na zupełne wykluczenie z obywatelskiej, państwowej wspólnoty jest nie tylko naganne etycznie ale jest i wielkim marnotrawstwem i hamowanie rozwoju.
    Oczywiście pożądanemu ożywieniu gospodarczemu, powinno towarzyszyć unowocześnianie gospodarki, podnoszenie jej na wyższy jakościowy poziom. Zaspakajanie bieżących społecznych potrzeb musi iść w parze z unowocześnianiem gospodarki. Musi być zachowana gospodarcza równowaga, ekonomiczny rozsądek. Postawy skrajne: zbiorowego rozrzutnika i zbiorowego „kutwy” nie są postawami racjonalnymi,
    Tam gdzie odpowiedzią na trudności gospodarcze jest nadmierne zwiększanie inflacji, gdzie ulega się zbyt łatwo społecznym żądaniom wzrostu płac i wpuszcza się zbyt dużo pieniędzy do obiegu i osłabia się ich wartość tam następuje marnowanie ludzkiej pracy (przede wszystkim pracy prostej), „gospodarka się nie ceni”, produkowane są buble a nawet nikomu niepotrzebne towary, gospodarka jest też wykorzystywana przez inne gospodarki, z kolei tam gdzie dba się do przesady o moc pieniądza, gdzie lęk przed inflacją jest zbyt duży, gdzie „gospodarka się zbyt ceni” i jest za mało pieniędzy w obiegu następuje marnowanie potencjału ludzkiej pracy, ludzkich możliwości. Co prawda gospodarka staje się jakościowo lepsza, jest bardziej oprzyrządowana, jest w niej więcej myśli i usprawnień, to jednak jest bardzo „okrojona”, duża część społeczeństwa nie korzysta z jej efektów lub korzysta w mocno ograniczonej sposób. Trudny rynek daje możliwość wykazania się swoimi przymiotami: pracowitością, talentami, pomysłami itp. osobom w nim uczestniczącym- mającym pracę, nie daje jednak takich szans wielkiej rzeszy ludzi z niego wykluczonych. Pieniądz nie powinien być ani zbyt trudny ani zbyt łatwy, powinien być „akuratny”.
    Cóż z tego, że przy silnej złotówce możemy za określony wkład pracy kupić więcej towarów zza granicy a nasze produkty uzyskują wyższe ceny i za sprzedaż naszych jednostkowych produktów możemy otrzymać więcej „zagranicznej” pracy zawartej w produktach kupowanych, skoro nie możemy tych produktów w dostatecznej ilości sprzedać i brakuje nam pracy i pieniędzy
    Wymuszanie wysokiej jakości i efektywności przyjęło u nas takie rozmiary, że spowodowało odwrotne do zamierzonych skutki, nie tylko spowodowało nieefektywność i stagnację gospodarki ale w niektórych dziedzinach cofnięcie w rozwoju a nawet zapaść. Zamiast nowoczesnych budowli, mamy ruiny.

    Portiernia – czerwiec 2007

    Uzupełnienie notatki: Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?”

    Chcieliśmy umiejscowić nasz kraj w rzędach przeznaczonych dla krajów bogatych, chcieliśmy mało pracując czerpać korzyści z pracy innych społeczeństw, chcieliśmy konsumować produkty wytwarzane przez innych. a przecież jesteśmy krajem biednym i przyjęcie takiej postawy przynosi korzyści tylko mocno ograniczonej części społeczeństwa. Pozostała część może jedynie zaspokoić swoje potrzeby na bardzo niskim poziomie a wielu nie może zaspokoić nawet potrzeb podstawowych. Zachowujemy się tak jak kraje rozwinięte, które mają gospodarki wysokiej jakości, które za myśl naukową, technologiczną kupują pracę prostą innych społeczeństw. Jeśli się taką myślą nie dysponuje to kupowanie w nadmiarze pracy zawartej w zagranicznych produktach musi powodować zubożenie przynajmniej części społeczeństwa i musi spowodować ograniczenie rynku pracy. Ograniczając produkcję i eksport naszych produktów nie tylko nie czerpiemy jako społeczeństwo korzyści (czerpie je tylko część społeczeństwa), nie tylko nie mamy dostatecznie dużo pieniędzy z eksportu, to jeszcze ponosimy straty spowodowane wypływem z kraju kapitału do krajów w których praca jest tańsza a także straty spowodowane niedostatecznym wpływem do nas kapitału zagranicznego. Mamy zbyt drogą gospodarkę, zbyt drogi produkt krajowy w całości i zbyt drogą pracę, ale pracę drogą nie ze względu na wysokie zarobki pracowników ale ze względu na zbyt silny złoty.
    Prawidłowe relacje walutowe są chyba równie ważne jak gospodarcze ustroje.

    Funkcjonuje u nas sporo zaklęć i propagandowych haseł, w rodzaju tego, które głosi, że zbyt mała liczba powstających małych i średnich przedsięwzięć rynkowych i niedostateczne, zbyt wolne powstawanie klasy średniej wynika z formalnych trudności związanych z założeniem firm i ich zarejestrowaniem. Nie negując tych trudności i tego, że formalności jest za dużo, rzeczywistych trudności trzeba szukać w trudnościach w sprzedaży wyrobów i usług, z wpisywaniem się w mało konsumpcyjny rynek, w zalewie produktów z importu, w trudności w eksporcie, a także w braku odpowiednich środków pieniężnych lub dostępie do nich. Wszystkie te trudności związane są ze zbyt mocną złotówką.




    Portiernia – styczeń 2003r.

    Producent, który się nie ceni lub zbyt nisko się ceni łatwiej od innych sprzedaje swoje produkty, ale uzyskane dochody są zaniżone w stosunku do włożonej pracy, jest przepracowany, a efekty jego pracy mogą być niewielkie i nie będzie miał szansy na rozwój. Z kolei producent, który się ceni zbyt wysoko, nie wykorzystuje potencjału swoich produkcyjnych możliwości (możliwości ilościowych) sprzedaje swoich produktów niewiele lub może tych produktów w ogóle nie sprzedać, a jego praca wtedy może być zmarnowana i to zmarnowana w całości, również on może pozbawić się szans na rozwój. Czy rzemieślnik, który niema pracy, na dodatek jego warsztat pracy jest zrujnowany źle wyposażony i nie pozwala na wyprodukowanie nowoczesnych wysokiej jakości wyrobów, a który ceni zbyt wysoko swoją pracę i umiejętności może liczyć na zamówienia i czy ma szansę na rozwój? Potrzebne jest takie skalkulowanie cen swoich wyrobów, by była możliwość uzyskania środków do życia i do choćby mozolnego unowocześniania i rozbudowy swojego warsztatu pracy. Stagnacja powoduje też brak handlowych kontaktów, brak nawiązywania współpracy i uzyskiwania finansowej, kredytowej pomocy, brak możliwości tworzenia wspólnych z innymi podmiotami przedsięwzięć. Podobnie dzieje się z całą gospodarką.

    W dzisiejszym świecie zyskuje coraz bardziej zasada nie stosowania barier w międzynarodowym handlu. Ma ona umożliwić przede wszystkim krajom biednym wchodzenie ze swoimi produktami na rynki państw bogatszych, by umożliwić im rozwój. Jednak w państwie takim jak Polska rezygnacja z zaporowych ceł, z budżetowego deficytu i z odpowiedniego obniżania kursu swojej waluty prowadzi do zalewu rynku produktami zagranicznymi i to nierzadko produktami bardzo niskiej jakości pochodzącymi z gospodarek o bardzo słabych walutach np. z „zapracowanych” gospodarek Dalekiego Wschodu.


    Portiernia – sierpień 2007

    Uzupełnienie do notatek: „Jaka ma być ta gospodarcza równowaga”

    Żaden kraj wcześniej od nas nie przechodził od ustroju komunistycznego do ustroju kapitalistycznego.

    Aby wyjść z kryzysu gospodarczego przejętego po PRL-u zastosowano u nas terapię szokową, pogłębiającą kryzys, doprowadzając go do dna, od którego gospodarka miała się szybko odbić. Opcja zerowa miała ułatwić szybkie, bezpośrednie przejście do kapitalistycznego systemu gospodarczego. Zmiana wartości złotego spowodowała wielkie zmiany w dysponowaniu kapitałem przez państwo i przez państwowe, uspołecznione i prywatne podmioty gospodarcze. Kapitał ulokowany poza środkami trwałymi, budynkami, działkami itp. stał się nagle bezwartościowy. Nagle nawet zakłady, które dysponowały nowoczesnymi technologiami i nowymi, nowoczesnymi parkami maszynowymi, które eksportowały swoje produkty do różnych miejsc świata, również do krajów rozwiniętych przestały być rentowne, zaczęły upadać. Nagle to co zbudowano za PRL-u stało się bezwartościowe, dorobek pokoleń przestał się zupełnie liczyć Budowanie kapitałów zaczęło się praktycznie od początku. Nastąpiła prywatyzacja, ale nie naturalna, szeroka, rynkowa, do której dostęp mieliby wszyscy chcący w niej uczestniczyć obywatele lecz przede wszystkim prywatyzacja sterowana, wielko-kapitałowa, do której miały praktyczny dostęp tylko wybrane podmioty i osoby. Firmy oddawano nowym podmiotom za bezcen. Kapitalistami łatwo mogli zostać ludzie, którzy byli w tym czasie na odpowiednich dogodnych miejscach lub ludzie z układów. Ich udział wśród ogółu ludzi biznesu był bardzo duży. Oczywiście zdecydowane wzmocnienie wartości złotego było konieczne do stłumienia szalejącej hiperinflacji i przywrócenia normalnych warunków funkcjonowania rynku. Jednak drastyczne dyscyplinowanie było chyba zbyt głębokie, a przede wszystkim zbyt długie. Gdy zaistniały już złe jego skutki w postaci przede wszystkim wielkiego bezrobocia a także wielkiego pogorszenia się funkcjonowania sfer budżetowych takich jak lecznictwo i edukacja, można było to dyscyplinowanie poluzować. Można było tez prywatyzować w sposób bardziej sprawiedliwy, ogólnodostępny, prawdziwie liberalny.
    Nasza transformacja zbiegła się też niestety z tendencjami zaistniałymi w świecie. Liberalizm gospodarczy stał się liberalizmem nie do końca prawdziwym. Hasła liberalizmu i wolnego rynku służą dziś w wielu przypadkach do zawłaszczania wielkich części rynków przez wielkie, silne firmy i korporacje. To one łatwiej otrzymują kredyty, trochę dlatego, że uważane są za motory postępu, nowoczesności i efektywności, ale przede wszystkim z powodu swej tzw. dużej siły przebicia i przekonywania, cokolwiek miałoby to znaczyć.
    Oczywiście duże firmy, korporacje i organizacje stać na prowadzenie badań naukowych i na wdrażanie nowych technologii, jednak z kolei nie są one skłonne do prowadzenia badań podstawowych i badań nie dotyczących gałęzi wytwórczych np. lecznictwa, z kolei państwo czerpiące dochody, przede wszystkim z podatków wszystkich firm, małych i dużych i z podatków od osób fizycznych, a więc dzięki wysiłkowi całego społeczeństwa jest do takich badań zobligowane. Wybiórczy liberalizm prowadzi do coraz większego materialnego rozwarstwiania społeczeństw i przede wszystkim do materialnych różnic między społeczeństwami.

    Gospodarka jako układ, jeśli tylko nie jest zakłócana w sposób ciągły dąży do równowagi między popytem a podażą dóbr materialnych i usług, gospodarka dąży do osiągnięcia równowagi ogólnej a kurs waluty dąży do rzeczywistego odzwierciedlenia siły gospodarki. Jednak gdy jest wiele zakłóceń i ograniczeń zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych i są one ponawiane, jeśli np. niezwykle często ponawia się interwencje w równowagę finansową podnosząc stopy bankowe, to nawet przy utrzymującej się równowadze podażowo-popytowej gospodarka odbiega od równowagi ogólnej i nie mogą uczestniczyć w niej w miarę sprawiedliwy sposób wszyscy obywatele. Dla wielu, zarówno dostęp do pracy i do dochodów i wynikający z niego dostęp do dóbr może być bardzo niesprawiedliwie a nawet drastycznie ograniczony. Relacje między zyskami przedsiębiorców a opłacaną przez nich pracą pracowników, zwłaszcza przy dużym bezrobociu mogą być wielce niesprawiedliwe.
    Głoszone przez pracodawców tezy, że to wyłącznie na ich barkach spoczywa utrzymywanie pracowników i reszty społeczeństwa są nie tylko uproszczone, nieprawdziwe ale bałamutne. To, że dysponują oni odpowiednimi środkami biznesowymi nie oznacza, że w państwie demokratycznym mogą czuć się właścicielami zatrudnianych przez siebie osób, są tylko stronami umowy. Dlatego rolą państwa jest, by te niesprawiedliwości, choćby w ograniczony sposób niwelować. Państwo powinno wypracowywać metody i powinno i dysponować w tym celu odpowiednimi instrumentami Oczywiście nie jest moim zamiarem pomniejszanie zasług przedsiębiorców, ich inicjatywności, zdolności, zaradności i często wielkiej pracowitości a jedynie zwrócenie uwagi na przesadne i niesprawiedliwe opinie odnoszące się do pracobiorców.
    Środkami służącymi kształtowaniu w miarę sprawiedliwego dostępu wszystkich obywateli do dóbr są miedzy innymi podatki, ale też pośrednio kredyty bankowe. Podatki od osób o dużych dochodach a także systemy podatkowe progresywne mają zastosowanie nawet w tych państwach, w których dostęp do pracy jest powszechny i w których praca ma wartość kształtowaną przez kompletny, a nie wybiórczy rynek, w których pracownicy za swoją pracę otrzymują godziwą zapłatę. W krajach pokomunistycznych, w których gospodarki są zapóźnione, dostępność do dóbr i usług dla wielu obywateli jest jeszcze dodatkowo ograniczona przez niskie podatki osób zamożnych i przez spłaszczone, mało progresywne podatki, przez ograniczanie zasiłków i zaniechania wspierania ich przez dofinansowywanie ogólnodostępnej: państwowej infrastruktury i ogólnospołecznych usług takich jak choćby usługi lecznicze i edukacyjne.
    Zachwianie równowagi miedzy popytem na pracę a jej podażą, przy braku dostatecznie szybkich i dostatecznie silnych interwencji powoduje, że pogłębiają się i samo napędzają niesprawiedliwość (wyzysk) i bezrobocie. Również gospodarka zostaje pozbawiona impulsów do wzrostu poprzez ograniczanie konsumpcji. Nie tylko ze względów moralnych ale też i dlatego, że do szybkiego rozwoju gospodarczego potrzebny jest nie tylko wolny rynek kapitału i dóbr ale potrzebny jest też pełny, nie okrojony i nie zdeformowany rynek pracy. Wszyscy obywatele mogący i chcący świadczyć pracę powinni mieć możliwość jej sprzedaży i to sprzedaży w wolnej, konkurencyjnej grze odbywającej się między kupującymi i sprzedającymi pracę.
    Społeczeństwa powoływały państwa między innymi po to, by uefektywnić życie wspólnot i ułatwić życie obywateli i w miarę sprawiedliwie dzielić się pracą i dobrami. Obywatele wspólnie budują swoje państwo i wspólnie tworzą jego budżet. Dzisiaj, często dochodzi do wtórnego, niesprawiedliwego dzielenie majątku i aktywów i do przejmowania ich przez grupy osób w procesach rynkowych i w procesie prywatyzacji. Zresztą to nie prawda, że tylko wolny rynek jest naturalnym procesem, a działalność pro-wspólnotowa, solidarność, a nawet charytatywność, to postawy i zjawiska sztuczne, występujące wbrew ludzkiej naturze. Przeciwstawianie wolności ludzkiej solidarności i społecznemu zorganizowaniu jest właśnie uproszczeniem, trywializowaniem ludzkiego myślenia, odczuwania, trywializowaniem ludzkiego ducha i ludzkich potrzeb.
    Zmiany gospodarcze przebiegały u nas na zasadzie wahadła o dużych amplitudach wychyleń. Czy nie można było zastosować u nas mechanizmu wytłumiającego, stabilizującego tak duże gospodarcze wahania? Nie chodzi oczywiście o ustabilizowanie, zatrzymanie wahadła w wychyleniu i to w wychyleniu silnym, ale o zatrzymanie go w miejscu środkowym. Ostatnie wychylenie trwa niestety już kilkanaście lat. Po pogłębieniu kryzysu otrzymanego w spadku po komunistycznym państwie na początku gospodarczej transformacji, po głębokim spadku produktu krajowego następował co prawda wzrost gospodarczy ale był on bardzo nierówny, chimeryczny i długo ilość dostępnych dóbr i poziom życia przeciętnych obywateli były wciąż znacznie mniejsze od tych sprzed wprowadzenia drastycznych reform finansowych..
    Ponieważ komunistyczne rządy doprowadziły do wielkiej inflacji, która zamieniła się w hiperinflację potrzebna była zdecydowana terapia polegająca na wycofaniu dużej części pieniędzy z rynkowego obiegu i dużym wzroście wartości złotego. Czy do uporządkowania rynku i zapobieżenia nawrotom inflacyjnej choroby była potrzebna terapia aż tak radykalna, aż tak drastyczna, aż tak szokowa? Odpowiedź na to trudne pytanie pozostawiam ekonomicznym ekspertom. Wydaje mi się jednak, że nie powinna być tak bardzo drastyczna i nie powinna trwać tak długo.
    Obawa przed trwaniem w nieefektywnej gospodarce socjalistycznej, chęć ucieczki od niej jak najdalej, a także moda na gospodarczy liberalizm spowodowały, że polityka gospodarcza nie uwzględniała społecznych potrzeb. Polityka kolejnych ekip rządzących krajem nie różniła się prawie wcale, była niezmiennie nadliberalna, ascetyczna w sferze finansów, natomiast ograniczenie liberalna i wybiórczo liberalna, w dostępie do prywatyzowanego majątku i dostępie do rynku, była antyspołeczna.
    W myśleniu elit obok poprawności politycznej zaistniała poprawność dotycząca polityki gospodarczej. Poprawność polityczna optująca za egalitaryzmem sprzęgnięta była dziwnie z poprawnością gospodarczą tworzącą sztucznie elity finansowe.
    Tempo gospodarczego rozwoju wbrew zapowiedziom i oczekiwaniom było niskie i długo produkt krajowy nie odbiegał od tego z czasów PRL–u. Jednym z przejawów tego mizernego rozwoju był zastój w budownictwie mieszkaniowym. Pojawiały się wprawdzie okazalsze i piękniejsze niż w przeszłości domy i obiekty handlowe, zmienił się wystrój ulic ale ogólna ilość budowanych mieszkań była niewielka. Zbudowano sporo „szklanych domów” ale jednocześnie wiele osób stało się i pozostawało na długo bezdomnymi.
    Znaczna część społeczeństwa a zwłaszcza robotnicy, którzy byli współautorami zwycięstwa nad komunizmem zostali ukarani nie tylko za jego pokonanie ale tez za swą postawę powściągliwości, samo ograniczania się w grupowych żądaniach, pauperyzacją i odsuwaniem a częściej ignorowaniem ich głosów i głosów osób, które rozumiały i popierały ich postulaty w ogólnospołecznej dyskusji.

    Rynek dążący do zachowania równowagi popytowo-podażowej, po radykalnym ograniczeniu ilości pieniędzy w obiegu i zmniejszeniu dochodów ludności wymusza obniżanie cen i dławi inflację i redukuje przynajmniej na jakiś czas produkcję. Jeśli eliminuje się w ten sposób produkcję mało przydatną, kiepską jakościowo albo zupełnie niepotrzebną, to jest to zjawisko pozytywne, potrzebne do uzdrowienia gospodarki, jednak zbyt głębokie ograniczanie popytu powoduje, że ogranicza się produkcję przydatną, którą gospodarka jest w stanie wytworzyć. Jeśli bodźce anty-inflacyjne są ponawiane następuje wyhamowanie gospodarki. Potrzebna jest taka równowaga przy której produkt krajowy odpowiadałby aktualnemu potencjałowi wytwórczemu społeczeństwa.

    Wzrost wartości waluty w stosunku do wartości innych walut nie musi oznaczać takiego samego wzrostu w stosunku do gospodarki.

    W przypadku gdy waluty państw odzwierciedlają dokładnie moce ich gospodarek, gdy ich gospodarki są w ekonomicznej równowadze, wzrost wartości walut jednych państw w stosunku do wartości walut innych państw świadczy o tym, że rozwój gospodarek tych pierwszych państw jest szybszy od rozwoju gospodarek państw drugich. Jednak w praktyce nie zawsze zmiana relacji sił walut odzwierciedla zmianę relacji szybkości rozwoju gospodarek. Jeśli np. siła waluty jest w jakimś kraju sztucznie zawyżana, jeśli zaniża się sztucznie konsumpcje części społeczeństwa, to trudno ocenić jaka część wzrostu siły waluty jest odzwierciedleniem rzeczywistej zmiany (wzrostu lub regresu) siły gospodarki a jaka część jest kreowana decyzjami osób mających na nią wpływ. Wzrost siły waluty może wyprzedzać lub pozostawać w tyle za wzrostem gospodarczym. Gdy wyprzedza i jest zawyżona w stosunku do siły gospodarki powoduje coraz to większe ograniczanie wykorzystywania tkwiących w gospodarce i społeczeństwie potencjałów.

    Wydaje mi się, że obecnie mamy wreszcie sytuację gdy siła złotego w stosunku do innych walut nadal rośnie ale ten wzrost jest mniejszy od wzrostu siły potencjału inwestycyjnego naszej gospodarki i siła złotego jest coraz bardziej adekwatna do siły gospodarki, a równowaga popytowo- podażowa dąży do zajęcia poziomu przy którym występuje ogólna równowaga gospodarcza. Następuje większa dostępność pieniędzy dla obywateli i własnych inwestorów. Dzieje się tak w głównej mierze dzięki środkom pomocowym płynącym z Unii Europejskiej i związanej z tym większej atrakcyjności naszego kraju dla inwestorów zagranicznych i krajowych..
    Aby zobrazować zjawisko posłużę się przykładem z przypadkowo dobranymi liczbami: jeśli wzrost wartości waluty wynosi 2% a w tym samym czasie wzrost gospodarczy wynosi 6%, to moc waluty w stosunku do siły gospodarki ulega osłabieniu.

    Po 1989 roku pomimo obniżenia ogólnego krajowego popytu, dochody części obywateli radykalnie wzrosły, wzrosły dochody nowych właścicieli firm i kadry menedżerskiej a także części kadry urzędniczej, musiały więc zmaleć drastycznie zarobki pracowników firm i pracowników sektora poza-produkcyjnego, a część obywateli została praktycznie ich całkiem pozbawiona. Zróżnicowanie płac jest rzeczą normalną, sprawiedliwą i potrzebną, jednak przy zachwianej równowadze gospodarczej, wielkim bezrobociu i bezbronności pracowników, wyeliminowaniu ich z gry rynkowej, efekty pracy całego społeczeństwa przejmowane były w nadmiarze przez grupę osób. Następowała kapitalizacja „bez ludzkiej twarzy”. Nierównowaga gospodarcza stwarzała dodatkowe możliwości na ujście pazerności niektórych właścicieli, menedżerów, osób z układów, również niektórych polityków. Uważają oni przy tym błędnie , że uczestniczyli i uczestniczą w normalnej grze rynkowo-dochodowej.
    Nadmiernie ograniczony produkt krajowy i niesprawiedliwy podział dochodów musiał doprowadzić do zubożenia wielkiej części społeczeństwa, część obywateli zmusił do wegetacji na granicy biologicznego przetrwania, a niektóre osoby zostały niestety biologicznie wyeliminowane.
    Dlaczego u nas tak długo produkt krajowy był tak mocno zaniżany w stosunku do aktualnego potencjału produktu krajowego, do potencjału gospodarki i mocy tkwiącej w społeczeństwie? Dlaczego tak długo równowaga podażowo-popytowa oznaczała równowagę między tym zaniżonym produktem krajowym a zbyt ograniczoną ilością pieniędzy w obiegu (wielkością dochodów obywateli). Dlaczego tak długo utrzymywało się ujemne saldo w handlu zagranicznym? Dlaczego rynek jest tak zawężony, a z dóbr, zarówno tych wytwarzanych w kraju, jak i tych importowanych, może korzystać tylko część społeczeństwa?
    Niektórzy ekonomiści i publicyści uważają, że deficyt budżetowy świadczy o zbyt miękkiej polityce finansowej, o rozprzężeniu finansów. A przecież do regulacji gospodarczego rynku są stosowane pakiety różnych ekonomicznych instrumentów i powinno obserwować się i oceniać łączny ich wpływ na gospodarkę. Zbyt duży deficyt budżetowy jest bardziej groźny gdy wartość waluty jest zaniżona. Gdy waluta ma wartość zbyt wysoką, deficyt budżetowy pełni w pewnym sensie rolę procesu dodrukowywania pieniędzy w mennicy państwowej. Jeśli w pewnym okresie ingerencje w sferze finansów doprowadzają z jakichś przyczyn do funkcjonowania zaniżonej lub zawyżonej waluty, to oczywistym jest, że w następnym okresie powinno podjąć się działania zmierzające w przeciwnym kierunku, tak by układ gospodarczy mógł powrócić jak najszybciej do stanu równowagi, jeśli pieniądz jest zbyt słaby, to można go wzmocnić np. zmniejszając lub likwidując budżetowy deficyt, ściągając nadmiar pieniędzy z rynku poprzez np. system podatkowo-wydatkowy lub doraźnie sprzedając państwowe obligacje. U nas wartość złotego była przez kilkanaście lat zawyżona i zbyt długo stosowano zbyt mocną finansową dyscyplinę, a na ratowanie budżetu przeznaczano dochody często z byle jak i zbyt tanio prywatyzowanego państwowego majątku, które zamiast przeznaczać na rozwój, na państwowe inwestycje choćby w krajową infrastrukturę obniżały i tak niedostatecznie wartość złotego i zmniejszały tylko nieznacznie odchylenie gospodarki od stanu równowagi.

    Wiara w konieczność drastycznych zmian tępiła wrażliwość i poczucie ludzkiej solidarności, ograniczała widzenie nieszczęść. Ci, którzy buntowali się przeciw tak niesprawiedliwej rzeczywistości i ludzkiej degradacji, postrzegani byli jako wichrzyciele, prostacy i egoiści, nie rozumiejący konieczności wyrzeczeń i zagrażający koniecznym przemianom. Funkcjonowały obok siebie dwa światy. Ten lepszy zupełnie ignorował istnienie tego gorszego.

    Sam wzrost gospodarczy i ogólny wzrost konsumpcji, zwiększenie ilości produktów i usług na rynku nie gwarantuje jeszcze szybkiej poprawy sytuacji warstw biednych i wykluczonych. potrzebna jest jeszcze polityka zmieniająca sposób dystrybucji produktów i usług, tak by wzrost nie był odczuwalny tylko przez część społeczeństwa, by gro tego wzrostu nie trafiało tylko do przedsiębiorców, menedżerów, wysokiego szczebla urzędników, polityków, dziennikarzy, popularnych artystów. Do tego służą między innymi systemy podatków i zabezpieczeń socjalnych, ustalenie minimalnej płacy itp.

    W PRL-umieliśmy przez długie lata gospodarkę ekstensywną, ograniczającą konsumpcję. Inwestowano w przemysł ciężki i inne niekonsumpcyjne gałęzie przemysłu. Nie dbano o coraz to lepsze zaspakajanie konsumpcyjnych potrzeb społeczeństwa, dostępność do pracy była powszechna, ale potrzeby konsumpcyjne społeczeństwa były zaspokajane na niskim poziomie. Przez 16 lat transformacji również nie dbano o potrzeby konsumpcyjne wszystkich obywateli, ograniczano je do części społeczeństwa, niektóre grupy mogły zaspokajać swe potrzeby na nieporównanie większym poziomie niż to było w PRL-u, inne doświadczały nędzy jakiej nie znały żyjąc w PRL-u, a nawet wykluczenia.

    W krajach Zachodu było w przeszłości tak, że jeśli układ gospodarczo-polityczny odbiegał zbyt mocno od położenia równowagi następowały przesilenia i zmiany rządów. Następowała zmiana polityki, zwrot tej kolejnej polityki był skierowany do położenia równowagi. Były stosowane przemiennie: polityka bardziej pro-społeczna i bardziej pro-biznesowa. U nas przez 16 lat kolejne rządy prowadziły niezmiennie taką samą politykę, mocno ograniczającą udział całego społeczeństwa w rozwoju. Upadek socjalizmu spowodował zaistnienie psychologicznej blokady na myślenie i działanie prospołeczne. Obawiano się, by nawet łagodna, pro-społeczna polityka nie stała się powtórką nieefektywności ustroju „sprawiedliwości społecznej”.
    Zamiast wybrać skróty prowadzące do kapitalizmu ucywilizowanego, kapitalizmu z ludzka twarzą, poszliśmy na skróty do kapitalizmu dziewiętnastowiecznego.



    Wpływ deficytu budżetowego I deficytu w handlu zagranicznym na gospodarczy rozwój.

    Długotrwałe: deficyt budżetowy i deficyt w handlu zagranicznym jakiegoś kraju i konsumowanie przez społeczeństwo tego kraju więcej niż wytwarza gospodarka (Poziom produkcji i usług nie musi pokrywać się z gospodarczym potencjałem, przy złej gospodarczej polityce poziom produkcji może być dużo mniejszy od potencjału gospodarczego i społecznego) powoduje zachwianie relacji szybkości rozwoju gospodarki tego kraju w stosunku do szybkości rozwoju innych gospodarek Może powodować wyhamowanie inwestycji i gospodarczy, produkcyjny i usługowy regres i opóźnienie w stosunku do rozwoju innych gospodarek. Może prowadzić do silnego uzależniania się od obcych gospodarek albo w skrajnych przypadkach może prowadzić do zerwanie współpracy z innymi państwami i prowadzenie gospodarki w dużej mierze autarkicznej albo nawet do bankructwa całej gospodarki i państwa i do wyprzedaży państwowego majątku lub suwerenności.
    W przypadku wykupienia akcji firm przez zagranicznych inwestorów poziom produkcji i usług i ich rozwój może być utrzymywany jednak gdy inwestorami będą podmioty silnie związane z obcymi państwami i ich gospodarkami zyski firm przejmowane przez te podmioty i lokowanie ich w ich rodzimych gospodarkach będą przyśpieszać rozwój tych gospodarek a praca społeczeństwa zadłużonego będzie przejmowana przez społeczeństwa tych państw. Oczywiście spowalnianie gospodarki będzie tym szybsze i głębsze im gospodarka jest mniej samowystarczalna i mniej innowacyjna. Jest to proces korzystny dla rozwoju gospodarki globalnej, inaczej niż w przypadku bankructwa, nie traci się wtedy potencjału tkwiącego w gospodarce zadłużonej, wykorzystuje jej dorobek, ale prowadzi do zmian relacji szybkości rozwoju gospodarczego poszczególnych krajów, do zmian relacji korzystania z pracy jednych społeczeństw przez drugie i zmian ich poziomu życia


    Wyciąganie wniosków z obserwacji rzeczywistości.

    Trzeba być uważnym w wyciąganiu wniosków ze swego myślenia. Każde myślenie, nawet takie, które wydaje się nam logicznym i prawidłowo oddającym problem, również to moje amatorskie i dokonujące się w stresie, pod wpływem pewnych, nie do końca wyciszonych emocji może być myśleniem błędnym lub wycinkowym i przez to prowadzącym do wyciągania mylnych wniosków. Ale też uznawane już doktryny mogą być obarczone pewnymi błędami, mogą nie uwzględniać nowych warunków kształtujących rzeczywistość. Dlatego wydaje mi się, że najlepszym sprawdzianem prawidłowości myślenia i doktryn jest obserwacja tej rzeczywistości. To na podstawie obserwacji powinno dokonywać się ich weryfikacji i na podstawie obserwacji powinno się tez dokonywać weryfikacji prowadzonej polityki. Jeśli jakieś czynniki i procesy nie przynoszą przez długi okres pożądanych rezultatów, tym bardziej gdy przynoszą złe rezultaty, to powinno to skłaniać do zmiany polityki, która je generuje. Jeśli bardzo wysokie, drastyczne bezrobocie trwa przez kilkanaście lat, to powinno to skłaniać do zastosowania środków zaradczych. Skoro dotychczasowe podejście do gospodarki i do stosunków społecznych nie przynosiło oczekiwanych rezultatów to powinno to skłaniać do jego zmiany.
    Gospodarczych przemian nie da się już odwrócić, można jednak złagodzić powstałą niesprawiedliwość w dystrybucji dóbr i usług i zatrzymać niesprawiedliwe procesy i patologie w przyszłości, a przede wszystkim zapobiec bezrobociu, nędzy i wykluczeniu części społeczeństwa.

    Teorie mają ambicje objaśniania zjawisk i dodatkowo służyć porządkowaniu i rozwojowi świata, społeczności, ludzi. Teorie mają sens jeśli się sprawdzają w praktyce, jeśli przynoszą namacalne korzyści. Do teorii trzeba podchodzić ostrożnie i roztropnie, trzeba uważać, by nie stały się funkcjonującymi samymi dla siebie bytami, by nie stały się oderwanymi od rzeczywistości ideologiami.. Jeśli nie wytrzymują weryfikacji, jeśli nie spełniają swego zadania, to powinno się od nich odchodzić. Mam wrażenie, że dziś niektóre teorie zaklinają rzeczywistość i znieczulają empirię.
    Również wielkości, współczynniki, wskaźniki określające rzeczywistość i zachodzące procesy, które ułatwiają wgląd i kontrolowanie stanów i procesów, które powinny być środkami pomocnymi do osiągania celów gospodarczych i społecznych, nie powinny stawać się same dla siebie niewzruszonymi celami.
    Szybko rozwijające się gospodarki takich państw jak Chiny czy Indie czy ostatnio Rosji, nie rozwijają się chyba według jakichś sztywno obowiązujących teorii. Wydaje się zresztą, że i w krajach Zachodu teorie były bardziej opisem rzeczywistości niż ją kreowały, raczej starały się wyjaśnić zachodzące gospodarcze procesy a w mniejszym stopniu nadawały kierunki rozwoju; a gospodarki rozwijały się dość żywiołowo.
    Wolne rynki funkcjonujące „tu i teraz” wymagają przynajmniej pewnej dozy wolności i spontaniczności, również pewnej dozy wolności od teorii i doktryn ekonomicznych.
    Nie oznacza to, że procesy gospodarcze należy puścić na zupełny żywioł, potrzebne są umiar, rozwaga i wyciąganie wniosków z obserwacji gospodarczej rzeczywistości


    Pytania do ekonomistów.

    W jaki sposób doprowadzić do społeczno-gospodarczej równowagi, do wartości waluty, która odzwierciedlałaby tą prawdziwą równowagę, przy której wykorzystywany byłby potencjał pracy fizycznej i umysłowej wszystkich obywateli i aktualne możliwości gospodarki, przy której nie byłoby drastycznego bezrobocia i zjawiska wykluczenia i wszyscy obywatele mogliby żyć godnie, nabywać przynajmniej produkty niezbędne i korzystać z podstawowych usług? Dlaczego u nas układ gospodarczy sam, przez długie lata, nie wraca do równowagi? Jakie są najważniejsze jego zakłócenia i gdzie powstają? W jaki sposób ustalać stopy kredytowe? W jaki sposób doprowadzić do ustalenia się prawidłowej, rzeczywistej siły złotówki? Na ile kurs waluty powinno pozostawić się swobodnemu kształtowaniu, a na ile można na niego wpływać polityką pieniężną i konkretnymi decyzjami ludzi? Od czego zależy jak najlepsze wykorzystywanie potencjalnych możliwości społeczeństwa?. Czy potrzebna jest Rada Polityki Pieniężnej i czy nie rozregulowuje ona rynku?

    Trudno na te pytania odpowiedzieć komuś kto nie jest ekonomistą, na te pytania oczekujemy odpowiedzi od fachowców od ekonomi, jednak ważnymi wskazówkami są tu empiryczne doznania i obserwacja tego co dzieje się w gospodarce.


  2. Najważniesze dla uzdrowienia relacji gospodarczych i chośby zmniejszenia wzajemnej nienawisci polityków im obywateli sa sprawy


    Portiernia – styczeń 2003r.

    O podatkach - ”na chłopski rozum”

    Wysokie podatki nie są najważniejszą przyczyną trudnego gospodarowania, główną przyczyną jest zbyt mocny, a przez to zbyt trudny pieniądz. Nie można liczyć na to, że niskie podatki rozruszają gospodarkę tam, gdzie są drastycznie ograniczone: konsumpcja i rynek pracy. Wysokie ceny i niedostępność produktów dla dużej części społeczeństwa wynikają przede wszystkim ze zbyt wygórowanej wartości pieniądza, a dopiero w drugiej kolejności ze zbyt wysokich podatków. Wysokość podatków powinna być skorelowana z siłą waluty. Dopiero gdy na odpowiednim poziomie jest konsumpcja, gdy w konsumpcji przynajmniej dóbr podstawowych uczestniczą wszyscy obywatele i gdy wykorzystywany jest potencjał pracy, można obniżać podatki. Koniunkturę nakręca w pierwszej kolejności konsumpcja, możliwość sprzedaży wyrobów, a dopiero w drugiej kolejności niskie podatki i pozostawianie producentom większych kwot na prowadzenie inwestycji. Inwestycje bez możliwości sprzedaży nie na wiele się przydadzą, to dostateczna sprzedaż zachęca do inwestowania. Jeśli już się obniża podatki, to aby być pewnym, że przyniesie to pożądany efekt, powinno być to ukierunkowane i przyjąć postać inwestycyjnych ulg.
    Zmniejszanie podatków jest drogą do ożywiania gospodarki, ale tylko wtedy, gdy nie spowoduje to w dłuższym okresie zmniejszenia „konsumpcji niezbędnej i wartościowej”, tzn. konsumpcji dóbr niezbędnych i dóbr utrzymujących standardy jakościowe. Gdy obniżanie podatków i wydatków budżetowych powodowałoby zmniejszanie konsumpcji dóbr mało użytecznych i nie utrzymujących standardów użytkowych, to takie obniżanie miałoby sens, gdy natomiast takie zmniejszanie podatków i ograniczanie konsumpcji warstw biednych i średnio zamożnych miałoby prowadzić do obniżenia konsumpcji towarów i usług niezbędnych, użytecznych i utrzymujących normy jakościowe, to oprócz powodów moralnych szkoda by było ograniczać ich produkcję.
    W biednych gospodarkach, w których ograniczenia w konsumpcji dotyczą znaczącej części społeczeństwa, obniżanie wydatków budżetowych ogranicza rynek towarów i usług i może działać hamująco na gospodarkę. Obniżanie opodatkowania grup biednych i średniozamożnych może być równie skutecznym a nawet większym bodźcem do rozwoju gospodarki niż obniżanie i zwalnianie z podatków dużych firm. Oprócz zwiększania się konsumpcji, zwłaszcza konsumpcji użytecznej, może powodować też powstawanie małych firm rodzinnych i rzemieślniczych. Progi do pokonania przez ludzi biednych i średniozamożnych do tego by mogli zaistnieć i funkcjonować jako mali przedsiębiorcy są jeszcze większe niż progi, które muszą pokonać wielkie i duże firmy aby się rozwijać.
    W równowadze gospodarczej, gdy nie ma bezrobocia, silna waluta odzwierciedlająca siłę gospodarki oznacza korzystanie z pracy społeczeństw innych państw, oznacza, że dochody przedsiębiorców i płace pracowników mają dużą siłę nabywczą. Przy dużym bezrobociu i silnej walucie co prawda marże brutto sprzedanych za granicę produktów mają swoją wagę, ale zyski przedsiębiorców są pomniejszone, są po prostu dzielone z pracownikami i bezrobotnymi poprzez wysokie podatki i ubezpieczenia. Jeśli bezrobocie jest wysokie, jeśli nie wykorzystany jest potencjał pracy społeczeństwa to oczywistym jest, że pracodawcy i pracownicy muszą zapracować na przeżycie całego społeczeństwa i mogą nie odczuwać, że ich dochody i płace mają dużą siłę nabywczą. Jeśli siła waluty jest przesadnie wielka w odniesieniu do aktualnego stanu gospodarki, w stosunku do jej możliwości to waluta jest walutą chorą, wywołującą złe skutki.
    Przy silnej walucie producent, eksporter, chcąc być konkurencyjnym i chcąc sprzedać swoje wyroby szuka możliwości obniżenia ich cen w zmniejszeniu kosztów. Koszty zakupu surowców, eksploatacji maszyn budynków są w miarę stałe, tak więc będzie zmuszony obniżyć koszty pracy. Koszty pracy, które z punktu widzenia pracownika są niewielkie, na poziomie marnej egzystencji, ledwie przeżycia, z punktu widzenia pracodawcy są za duże.

    Nieprawdziwe są głoszone tezy, ze opodatkowanie sprawiedliwe to opodatkowanie liniowe Opodatkowanie progresywne jest metodą wyrównywania szans i możliwości korzystania z rynku, ze wspólnego narodowego dorobku przez wszystkich obywateli, metodą rekompensowania strat ponoszonych przez osoby o małych dochodach spowodowanych ich małym dostępem do rynku. To osoby o dużych dochodach przejmują w sposób nadmierny efekty pracy pozostałych obywateli korzystając intensywniej z rynku.
    Nawet w krajach bogatych, w których płace ustalają się w rynkowej grze i w których nawet te najniższe płace zapewniają obywatelom w miarę godne życie państwo w ściąganiu podatków od osób zamożnych jest bardzo stanowcze.
    Ingerencje w rynek w postaci opodatkowania czy dyscyplinowania rynku były chyba mniej potrzebne, przynajmniej do tej pory, w takich krajach jak np. Japonia, gdzie mentalność społeczeństwa sprzyjała oszczędzaniu i inwestowaniu a nie nadmiernej, „niepotrzebnej”, konsumpcji ludzi bogatych, gdzie konsumpcja rozkładała się bardziej równomiernie wśród całego społeczeństwa.

    Portiernia czerwiec 2007

    Uzupełnienie do notatki: „O podatkach – na chłopski rozum”

    Zbyt niskie opodatkowanie bogatszych warstw społecznych, opodatkowanie „spłaszczone” czy opodatkowanie liniowe i brak wspomagania warstw ubogich może prowadzić, szczególnie w państwach biednych, do zubożenia rynku produktów podstawowych i „prostych” i do wzbogacenia rynku produktów luksusowych, co w gospodarkach słabo rozwiniętych wpływa hamująco na całą gospodarkę gdyż ogranicza jej aktualne możliwości produkcyjne. Wzbogacenie produktami luksusowymi odbywa się przede wszystkim i w pierwszej kolejności przez ich import a dopiero później przez uruchamianie ich produkcji.
    Obniżanie podatków bogatszej części społeczeństwa, podatek spłaszczony czy liniowy można ewentualnie stosować w państwach w których nie ma bezrobocia i w których pracobiorcy otrzymują za swą pracę godziwa zapłatę, w których obywatele są w stanie ubezpieczyć się na wypadek różnych zdrowotnych i życiowych zdarzeń. W państwie takim jak nasze w którym nie ma gospodarczej równowagi i pełnej gry rynkowej, w którym jest wielkie bezrobocie, gdzie praca i płace nie są pełnoprawnymi elementami tej gry a płace są mocno okrojone, taki podatek musi powodować jeszcze większe zubożenie najbiedniejszej części społeczeństwa. Błędnym jest oczekiwanie, że zmniejszenie opodatkowania ludzi bogatych spowoduje powstawanie dodatkowych miejsc pracy i zmniejszy bezrobocie. Takie nowe miejsca pracy mogą powstawać na krótki okres czasu, w dłuższym okresie nastąpi zmniejszenie popytu na produkty podstawowe i proste i jeszcze większe wyhamowanie produkcji i usług.

    Pewnego rodzaju podatkiem liniowym jest podatek VAT (który ma bezpośredni wpływ na ceny produktów i usług). Sumy podatków od wartości dodanej zawartych w cenach obciążają nabywców, wyprodukowanych w kraju towarów i usług proporcjonalnie do wartości nabywanych przez nich produktów. Progresja łącznego opodatkowania obywateli podatkiem VAT i podatkiem od dochodów jest mniejsza od progresji podatku od dochodów.


    Portiernia – styczeń 2003r.

    W państwach feudalnych feudałowie przejmowali pracę podwładnych albo bezpośrednio albo poprzez ustanawiane przez siebie podatki. Podatki stanowiły wyłącznie lub prawie wyłącznie formę wyzysku (tylko część ich przeznaczana była na obronność, na drogi itp.). W kapitalizmie wyzysk powoli łagodniał, państwa opodatkowywały coraz bardziej kapitalistów i część kwot uzyskanych z podatków wracała w formie rent, zapomóg do pracowników.
    W dzisiejszych państwach demokratycznych podatki razem z innymi instrumentami np. ustaloną najniższą płacą mają między innymi funkcję przeciwstawiania się wyzyskowi poprzez opodatkowanie przede wszystkim osób bardziej zamożnych, które korzystają w większym stopniu z dóbr dostępnych na rynku i pośrednio z pracy innych osób niż osoby mniej zamożne. Dzieje się tak przede wszystkim wtedy gdy ogranicza się w nadmierny sposób konsumpcje tych drugich, gdy niesprawiedliwie wyceniana jest ich praca.. W bardzo wielu przypadkach większa zamożność tylko częściowo wynika z większego nakładu pracy i większych talentów lub zupełnie nie jest z tymi nakładami związana. Dzisiejsza ekonomia jest opanowana przez strumienie towarów i przede wszystkim przez strumienie pieniędzy. Dostęp do tych strumieni i wykorzystywanie finansowych instrumentów umożliwia przejmowanie ludzkiej pracy w sposób wcześniej nie spotykany. Osoby bogate w większym stopniu korzystają z pracy innych osób niż osoby korzystające z niewielkich zasiłków. To nadmierne przejmowanie efektów ludzkiej pracy jest dzisiaj formą wyzysku (często bezwiednego i niezamierzonego, ale w wielu przypadkach świadomego), systemową eksploatacją i systemowym okradaniem jednych osób i grup przez drugie. Systemowe mechanizmy zastąpiły wyzysk i okradanie dziejące się dawniej bezpośrednio miedzy pojedynczymi ludźmi. Również z tego względu tak ważnym jest zachowanie ekonomicznej równowagi i nie ograniczanie w sposób nadmierny konsumpcji.
    Różne państwa spełniają ochronną funkcję bardziej lub mniej skutecznie. Dopóki społeczeństwa nie dorosną w całości do zachowań etycznych, dopóki egoizm i chciwość nie zostaną przezwyciężone, zupełny brak podatków i innych uregulowań mógłby doprowadzić do coraz większego wyzysku a nawet do powrotu do ustroju niewolniczego. Ale funkcjonowanie dzisiaj takiego państwa trudno sobie wyobrazić. Takie państwo nie mogłoby samo z siebie się rozwijać. nie wykorzystywany potencjał społeczny, potencjał zdolności obywateli musiałby prowadzić do cofania się w rozwoju. Klasa właścicieli mogłaby uczestniczyć w światowym rozwoju jedynie przez zakup nowoczesnych dóbr za granicą.



    Uzupełnienie do notatki: „ O podatkach”.
    Portiernia lipiec 2007 r.

    O wspomaganiu obywateli przez państwo.

    Jakże uproszczone są opinie głoszące, że wspomaganie biednych obywateli poprzez regulacje podatkowo-finansowe jest systemowym okradaniem bogatszych, że wspomaganie bezrobotnych poprzez przez system zasiłków jest okradaniem pracujących. Oczywiście wspomagani przez państwo korzystają z pracy podatników (przejmują ich pracę) i są przez nich utrzymywani, ale nie musi to oznaczać i często nie oznacza ani zmniejszania dostępności do dóbr podatników i obniżania ich poziomu konsumpcji ani (pomijając krótki okres czasu) zwiększania ich nakładu pracy. Jeśli ci wspomagani przez państwo kupowali by dobra, których gospodarka nie mogłaby wytworzyć, albo w ogóle, albo w dostatecznej ilości, czy to z powodu jej zacofania technologicznego czy z powodu braku potencjalnych mocy produkcyjnych i przez to dobra te byłyby mniej dostępne dla pozostałej części społeczeństwa, to w takim przypadku można by się zastanawiać czy koszty te dla tych bogatszych i pracujących obywateli nie są zbyt duże i czy są niesprawiedliwe. Jeśli jednak występuje bezrobocie, a gospodarka nie wykorzystuje swoich potencjalnych możliwości, to takie wspomaganie obywateli pozostających bez pracy i biednych nie powoduje zubożania rynku (co najwyżej chwilowe). W zdecydowanej większości kupują oni za uzyskane finansowe wsparcie, produkty i usługi podstawowe, które gospodarka jest w stanie wytworzyć przy aktualnym potencjale produkcyjnym i usługowym, nie zostanie więc ograniczona dostępność tych produktów pozostałym obywatelom. Takie pomocowe działania nie tylko nie powodują ograniczenia (co najwyżej mogą spowodować tylko chwilowe zmiany dostępności i chwilowe zmiany cen) dla innych obywateli, ale są korzystne dla rynku, dla gospodarki i dla wszystkich obywateli, powodują wzrost konsumpcji, której może sprostać gospodarka, a więc powodują rozszerzenie rynku, wzrost gospodarczy i spadek bezrobocia.
    To nie zróżnicowanie podatkowe i nie wspomaganie obywateli, którzy tego potrzebują powoduje niesprawiedliwy podział pracy i niesprawiedliwą dystrybucję dóbr i niesprawiedliwe społeczne relacje. To trudno mierzalne, ale odczuwalne relacje nakładu pracy fizycznej i umysłowej do intensywności korzystania z rynku, do poziomu życia poszczególnych obywateli są miarą sprawiedliwości.

    Charakterystycznym dla ustrojowych przemian dokonujących się po upadku komunizmu, w państwach w których był on przez dziesiątki lat budowany, jest to, że im głębiej był on zakorzeniony, im bardziej był ortodoksyjny, im gorliwiej głoszono idee równości i sprawiedliwości społecznej, tym powstający kapitalizm był bardziej drapieżny, bezwzględny, tym tworzone na nowo stosunki społeczne bardziej niesprawiedliwe i tym większy wyzysk i społeczne rozwarstwienie. Odreagowanie na komunizm przyjęło formę skrajnego, bezwzględnego kapitalizmu.
    Do rozwarstwienia i wyzysku przyczyniło się bezceremonialne i bezkarne przejmowanie majątku państwowego i społecznego przez tych, którzy mieli do niego dostęp (przeważnie byli to ci, którzy mienili się gorliwymi wyznawcami i obrońcami komunistycznej idei sprawiedliwości społecznej), albo przejmowanie metodami przestępczymi, nierzadko gangsterskimi, ale przyczyniły się też regulacje finansowe, w tym kursy walutowe i polityka podatkowa. Charakterystycznym jest to, że w państwach Europy Zachodniej o rozwiniętych demokracjach i gospodarkach polityka finansowa i podatkowa jest bardziej pro-społeczna, opodatkowani są ludzie bogaci, podatki są progresywne, natomiast w państwach pokomunistycznych polityka ta jest bardziej liberalna, progresja podatkowa jest albo bardzo łagodna, spłaszczona albo stosuje się system podatku liniowego.
    Elity polityczne i kreatorzy ekonomicznych przemian byli pod psychologiczną presją, by ich kraje jak najszybciej, na skróty przebyły drogę od komunizmu do kapitalizmu. Chciano przerobić program rozwoju gospodarki kapitałowej, który w innych krajach był realizowany przez stulecia w ciągu kilku lat, przeskakując etapy jej rozwoju. Chciano wprowadzić gospodarkę wielkokapitałową i bezpodatkowa, bez rozwiązywania problemu bezrobocia i bez zapewnienia godziwego życia wszystkim obywatelom.
    Nie wydaje mi się aby społeczeństwa pokomunistyczne były zdolne tylko do zachowań skrajnych, by nie potrafiły kierować się rozsądkiem, umiarem, by nie potrafiły funkcjonować w stanie równowagi. Najwyższy już czas by polityczni i ekonomiczni decydenci zmienili twardy, neoliberalny kurs gospodarczy w swych krajach, by odeszli od doktryn prostego, dziewiętnastowiecznego, bezwzględnego kapitalizmu. Państwa rozwinięte już dawno odeszły od skrajnych gospodarczych systemów, gospodarki funkcjonują w nich pomiędzy czystym i zbudowanym na prostej doktrynie kapitalizmem a czystym ortodoksyjnym komunizmem. Kapitalizm ucywilizowany zawiera w sobie elementy pro-socjalne, pro-wspólnotowe, jest w nim miejsce na społeczny solidaryzm.



    Portiernia; styczeń 2003.
    Możliwe są różne drogi rozwoju.

    Nie ma gotowych recept na to w jaki sposób społeczeństwa maja się rozwijać, zależy to od tego w jakim historycznym momencie się znajdują, w jakim stanie są ich gospodarki itd. Doświadczenia różnych krajów, które szczególnie szybko rozwijały się w pewnych okresach, wskazują, że istnieją różne drogi takiego rozwoju. Niektóre z nich rozwijały się dzięki prawie całkowitej wolności w różnych sferach życia, w tym dzięki wolności gospodarowania, wolności inicjatyw, bez ograniczeń stosowanych przez państwo, z jednoczesnymi silnymi rygorami prawnymi dotyczących działalności przestępczej, a zwłaszcza z silną egzekucją prawa, z silną policją i innymi instytucjami pilnującymi porządku. Prawo ingeruje tam możliwie jak najmniej w życie obywateli, jednak gdy ustalone reguły prawa zostaną przekroczone państwo poprzez swoje instytucje ingeruje w sposób bezwzględny. Modelowy państwem tego typu są oczywiście USA. W innych krajach szybki ich rozwój następował przy zachowaniu większej niż gdzie indziej społecznej solidarności, z większym udziałem państwa w życiu publicznym i gospodarczym i bez tak represyjnego systemu prawa i jego egzekucji. W taki sposób rozwijało się większość krajów europejskich. Wynikało to chyba z naturalnej kontynuacji wielkiego europejskiego dorobku cywilizacyjnego, kulturalnego, społecznego, z wielkich tradycji humanizmu. Szczególnie państwa skandynawskie i Kanada są państwami „podatkowymi”, bezpiecznymi socjalnie. Przekłada się to na codzienne życie ich obywateli, na to, że jest tam bezpiecznie, że społeczeństwa są tam kulturalne, uczciwe, solidarne.
    Mniej ważne jest to w jaki sposób zaspokajane są potrzeby społeczeństwa, w jaki sposób zapewniana jest konsumpcja i godziwe życie wszystkich obywateli, czy to dzięki stosowaniu odpowiedniej polityki podatkowo- socjalnej, czy dzięki zapewnieniu wszystkim dostępu do rynku pracy i zapewnieniu odpowiednich dochodów, ważniejsze jest to, by te potrzeby były zaspakajane a także by był wykorzystywany potencjał wszystkich obywateli, by ich potencjalne możliwości były wprzęgnięte w społeczny rozwój.


    Portiernia styczeń 2003r.

    Różne spojrzenia na dzisiejszą rzeczywistość:

    Spojrzenie 1 -- Liberalne.

    Nie ma alternatywy dla gospodarki radykalno liberalnej, wolnorynkowej. Nie można rozwiązać problemów społecznych, pomóc biednym, bezrobotnym, bezdomnym bez stworzenia warunków do rozwoju gospodarczego. Nie można niczego nalać z próżnego naczynia. Należy ograniczać do minimum pomoc dla biednych i bezrobotnych. Interwencje w gospodarkę, inflacja, podatki mogą tylko doprowadzić do jej zapaści i do jeszcze większych ludzkich tragedii.

    Spojrzenie 2 – Oczami wyeliminowanych z życia gospodarczego i społecznego, sponiewieranych.

    Niezmienni w swych poglądach rycerze nadliberalizmu gospodarczego który wg nich musi funkcjonować w każdych warunkach i w każdym miejscu, wyobcowani, zamknięci za drzwiami wydumanych teorii, nie dostrzegają otaczającej ich rzeczywistości, nie dostrzegają tragedii ludzi. W imię strategicznego celu jakim jest szybki rozwój, w imię przyszłości, tak jak na wojnie skłonni są poświęcić współrodaków. Nasza dzisiejsza gospodarka funkcjonuje obok demokracji, a nawet wbrew demokracji, jest autorytarna i oligarchiczna. Trudno się pogodzić z tym, że dzisiejsza polska rzeczywistość jest tak diametralnie inna od tęsknot i wizji wolnej Polski z przed 1989r. tym bardziej, że niestety wielka część środków nie jest inwestowana racjonalnie, jest marnowana, a także jest przeznaczana w wielkiej

mojapolska
O mnie mojapolska

...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka