Witold Jurasz Witold Jurasz
3486
BLOG

O "maestrii" polskiej dyplomacji

Witold Jurasz Witold Jurasz Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

Maestria polskiej dyplomacji (w wykonaniu zarówno PO, jak i PiS) jest taka, że aż słów brak.

Po kolei. Premier Węgier Victor Orban, który prowadzi niewątplwie szkodliwą z punktu widzenia interesów RP (a śmiem twierdzić również i UE) politykę zagraniczną odwiedza Warszawę. Sądziłem, że będziemy premiera Orbana przekonywać do swoich racji (wydawało mi się, że na tym polega dyplomacja), ale się myliłem. Jarosław Kaczyński odmówił spotkania z szefem węgierskiego rządu. Szef doradców politycznych premier RP z kolei stwierdził, że V. Orban "nie otrzymał żadnego rozgrzeszenia, wprost przeciwnie - został przywołany do porządku". Innymi słowy nie przekonujemy, nie lobbujemy, nie przeciągamy na naszą stronę. Odmowa spotkania z jednej strony i połajanki z drugiej to nie jest polityka zagraniczna - to jest poświęcanie interesu narodowego na ołtarzu PR. Obrażanie premiera innego kraju nie jest polityką zagraniczną.

Nie prowadzimy realnej polityki regionalnej - nie podjęliśmy ws. Ukrainy żadnej inicjatywy wspólnie z naszymi sąsiadami (czy też szerzej - państwami regionu). Mamy złe stosunki z Litwą, marne z Białorusią (zarówno w wypadku Wilna, jak i Mińska na sygnały o gotowości dialogu nie reagujemy w ogóle, albo reagujemy z opóźnieniem). W relacjach z Ukrainą politykę określa ten, kto pierwszy danego dnia udzieli wywiadu. Relacje ze Słowacją i Czechami są takie, że państwa te w istocie przestały zwracać na nas już uwagę. Przez ostatnie lata tłumaczono nam, że to wszystko bez znaczenia, bo robimy politykę wspólnie z Niemcami i Franuzami. Tyle, że pewnego dnia minister spraw zagranicznych Niemiec zapomniał zaprosić na pokład swojego samolotu lecącego do Kijowa naszego (ówczesnego) szefa dyplomacji. To był moment,w którym spodiewałem się, że zaczniemy szybko odbudowywać relacje regionalne. Na to jednak jesteśmy chyba nadal nadmiernie - proszę wybaczyć, ale innego słowa nie znajduję - "nabzdyczeni". Nie wiem, co musi się stać, abyśmy zeszli na ziemię. Skoro wojna na Ukrainie nas nie otrzeźwiła to doprawdy nie wiem, co może.

Zwolennik realpolitik, rozumianego nie jako kapitulanctwo, a jako coś pomiędzy romantyzmem nieliczącym się z realiami, a cynizmem ubierającym się w szaty pozytywizmu. W blogu będę pisał głównie, aczkolwiek nie wyłącznie, o polityce zagranicznej. Z przyjemnością powitam ew. komentarze, również te krytyczne, ale będę zobowiązany za merytoryczną dyskusję - choćby i zażartą, byleby w granicach dobrego smaku.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka