Witold Jurasz Witold Jurasz
2413
BLOG

O tym, że rosyjskie trolle nie mają znaczenia. Polska ma znaczenie.

Witold Jurasz Witold Jurasz Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

Jestem członkiem kilku klubów i stowarzyszeń. Praktycznie wszystkie opracowują raporty nt. rosyjskiej wojny informacyjnej w internecie i trollingu jako elementów wojny hybrydowej.

Sądzę, że jakkolwiek jest to zbożne dzieło to mam wątpliwości czy rosyjski trollling to istota naszego problemu.

Rosjanie pokonuję nas bowiem w realu, a nie w sieci.

Bardziej od trolli internetowych boję się trolli telewizyjnych, trolli urzędniczych i trolli politycznych.

Ludzi takich jak znany wszystkim, robiący w Rosji interesy, komentator, którego każda wypowiedź nawołuje do zrozumienia Rosji, a jeśli ją potępia to jednym tchem jest też przeciw jakimkolwiek sankcjom wobec Moskwy.

Boję się trolli dzięki, którym co prawda od dwóch lat wiemy o tym, iż Rosja planuje dyslokację pułku myśliwców rodziny Su-27 do Lidy na Białorusi, ale przez działania których Polska od dwóch lat absolutnie niczego w tej sprawie nie robi, nie próbuje nawet podjąć dialogu z Białorusią w tej sprawie, nie podnosi na forum międzynarodowym sprawy przybliżania się rosyjskiej infrastruktury wojskowej do granic RP (Rosja od 20 lat o niczym innym jak o przybliżaniu się infrastruktury NATO nie mówi).

Boję się trolli, przez których Polska straciła realny wpływ na to, co się dzieje na Ukrainie (przypomnę – nas jedynie poinformowano o Mińsk-2).

Boję się tych, dzięki którym mamy tak marne relacje z Litwą, że o polityce regionalnej możemy już tylko mówić w sensie teoretycznym.

Boję się trolli gazowych, dzięki którym mamy najdroższy gaz w Europie i nadal nie mamy gazoportu.

Boję się trolli hipokrytów, którzy 3 lata temu mówili mi, że Rosja jest fajna i że można się z nią dogadać, a każdego kto uważał inaczej usuwali ze służby państwowej, a dziś porównują, jak pewien wysoki rangą urzędnik państwowy, W. Putina do A. Hitlera, co niczego nam nie daje, ale skutecznie przekonuje Zachód, że Polacy to banda rusofobów (skądinąd ciekawe, że jako prezes całkowicie prywatnego think-tanku bardziej uważam na słowa niż wysoki rangą urzędnik państwowy).

Boję się trolli PR’owych, dzięki którym pomysłem na politykę jest PR, a z drugiej PR o przeciwnym wektorze.

Boję się PR zamiast polityki. Mówienie, że jesteśmy „silni, zwarci i gotowi” nie jest odpowiedzią godną wyzwań naszych czasów. Mówienie – to z drugiej strony – „a myśmy mieli rację” nie zastępuje analizy anno domini 2015.

Chciałbym, aby zamiast z trollingiem, walczyć z głupotą (wersja dla zwolenników PO) / agenturą wpływu (wersja dla zwolenników PiS).

Chciałbym, aby dyskusja była inteligencka w duchu, tzn aby nie służyła „masakrowaniu” przeciwnika (bo jeśli się chce przeciwnika „zmasakrować”, to nie zbuduje się consensusu) a ja z racji zagrożeń po prostu żądam consensusu pomiędzy PO, PiS, SLD etc.

Chciałbym, aby w ramach inteligenckiej dyskusji ludzie brali odpowiedzialność za swe słowa i za swe prognozy, bo jeśli są inteligentami to nie wypada nagle udawać, że się nie pisało, tego co się pisało, i że się nie robiło tego, co się robiło.

Chciałbym aby słowa elita i inteligencja nie oddalały się od siebie jeszcze bardziej i aby „nie wypada” na powrót stało się kategorią myślenia i działania.

Chciałbym, abyśmy nie robili tego, co chce Moskwa i nie zajmowali się drugorzędnymi sprawami, takimi jak trolle w internecie. A w każdym razie, abyśmy nie udawali, że to pierwszoplanowe zadanie.

Chciałbym, aby Rosjanie na Łubiance i w Jasieniewie musieli się choć trochę wysilić intelektualnie wymyślając jak tu nas Polaków rozegrać przeciw sobie, bo patrząc na nasz kraj dzisiaj obawiam się, że nie stanowimy dla nich już wyzwania. Wystarczy podrzucić coś nt. wraku i to wystarczy. Tak jak strażnikowi w zoo wystarczy uderzać pałką w klatkę z małpami. Zaczną się tłuc – to pewne.

Chciałbym, aby inteligencja przypomniała sobie czym jest odwaga cywilna, bo zwalczanie anonimowych trolli, zamiast całkiem realnych ludzi, którzy osłabiają nasz kraj, odwagi nie wymaga.

Chciałbym, aby w Polsce istniało społeczeństwo obywatelskie, bo tylko wówczas Polska będzie silna.

Chciałbym, bo mam 40 lat i do Londynu już nie pojadę. Bo kocham swój kraj. Bo mam dzieci i jak już będę stary to chciałbym, aby mnie i moją żonę odwiedzały. Nie z Londynu

Zwolennik realpolitik, rozumianego nie jako kapitulanctwo, a jako coś pomiędzy romantyzmem nieliczącym się z realiami, a cynizmem ubierającym się w szaty pozytywizmu. W blogu będę pisał głównie, aczkolwiek nie wyłącznie, o polityce zagranicznej. Z przyjemnością powitam ew. komentarze, również te krytyczne, ale będę zobowiązany za merytoryczną dyskusję - choćby i zażartą, byleby w granicach dobrego smaku.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka