mona mona
480
BLOG

Kartagina powinna zostać zburzona

mona mona Rozmaitości Obserwuj notkę 19

Szlag mnie trafił.
Proszę nie kazać mi pukać się w czółko impulsatrorem kinetycznym, gumowym czy innym - "po co oglądam to i owo", bo sto razy pisałam, że ja protestuję, ale zawsze znajdzie się "dowcipny", który badziewie włączy.


Chodzi tym razem  o TVN24 i Morozowskiego. NIE oglądam, ale czasem się natnę, co mi się właśnie przydarzyło: weszłam z książką z ogrodu i trafiłam na gotowe, włączone. Zanim się zorientowałam, co właściwie oglądam, już zdążyłam się nabyć tego "szlagu".


Bardzo mi przykro, ponieważ naprawdę szanuję senatora Jackowskiego, ale trzeba dużej infantylności, żeby nie tylko pójść do Morozowskiego, ale dać się wkręcić w towarzystwo "Dziuni - szczekaczki", czyli Gasiuk - Pichowicz, która w życiu nie powiedziała nic mądrego, za to słowotok jest u niej działaniem via hipokamp, ze starannym ominięciem użycia bodaj jednej synapsy.
Ja rozumiem, że senator - być może - nie wysłuchuje licznych monologów tej "Dziuni", nie zna osoby  i mógł założyć, że będzie dyskutował z  p o l i t y k i e m, nawet jeśli - z "Nowoczesnej".  Dość to trudne założenie, ale zdarzyć się mogło.
Wyszło to tak: "Dziunia" przeszczekała zarówno senatora, jak Morozowskiego,  i - jak wieść niesie - była to już druga osoba w tym programie, której Morozowski "nie opanował. Ale to jego zmartwienie.


Senator bedzie miał przykrą nauczkę: nie dano mu dojść do słowa i w tym właśnie celu został tam zaproszony. Już chyba wie ( "nie warto było z losem się droczyć"), a wraz z nim wszyscy politycy prawej strony, którzy  są tam potrzebni jak przysłowiowa dziura w moście.


Co z tego chodzenia ma wyniknąć? Jakie to jest zestawienie poziomów - mądry senator, który "waży słowa" - i głupiutka KG-P, której za rozum starcza agresja? Czego właściwie mieli się dowiedzieć widzowie? Bo dowiedzieli się o wartościach etycznych i moralnych i krzywdzie ambasadora Schnepfa, zaatakowanego podobno z pozycji antysemickich.


Nie wiem, mało znam sprawę, ale kiedy słyszę słowo "antysemityzm", niegdyś piętnujące obsobaczonego na amen, wzruszam ramionami - Gazeta Wyborcza, zresztą przy intensywnej pomocy rzeczonego Morozowskiego, zrobiła z tego pojęcia coś, co u mnie na wsi nazywają "wycierusem" - od wycierania sobie gęby  byle czym.
I tak problem, który wciąż się tli - został sprowadzony do kategorii rzeczy uważanych za bzdurę.


Uważam, że ta TVN-owska  "Kartagina", zbudowania z kłamstwa i nienawiści, powinna zostać zburzona. Wszystko jedno - jak. Ale dopóki istnieje, szanujący się politycy po prostu nie powinni tam chodzić. Basta. Dziennikarze, jeśli diabli ich kuszą - niech się użerają, chociaż jest to użeranie daremne. Ale politycy - nie.
Mój dyrektor pilota strasznie się zwykle raduje, ogladając toto jako kabaret, ale czasem ciśnienie mu jednak skacze, co powoduje intensywną kłótnię z telewizorem.  Kabaret - czy nie, ta stacja jest samym złem, samą kwintesencją kłamstwa i manipulacji, czymś z gruntu, z zamego założenia  niemoralnym.
 Jeśli nie ma sposobu, żeby to sczyścić - niech chodzą tam admiratorzy tych "wartości". Politycy prawej strony po prostu nie powinni w jakiś sposób nobilitować tego czegoś, przez sam fakt uczestnictwa.

 

mona
O mnie mona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości