Donald Tusk oraz jego otoczenie staje się coraz bardziej nerwowe. Zatrzymano ponad 30 osób za to, że śpiewały "Donald matole twój rząd obalą kibole"(Policja przyznała, że chodziło właśnie o słowo "matoł") wystawiając mandaty po 500 zł za obrazę władz. Z drugiej strony minister Sikorski stwierdził, że jest "okay" jeśli ktoś powie "Sikorski ty idioto" natomiast "dożynanie watah" to już jazda po bandzie, ale dopuszczalna. Teraz nie wiem czy można nazwać Sikorskiego matołem, a Tuska idiotą? Czy taka roszada jest dopuszczalna? Zastanawiam się również dlaczego te wszystkie lewicowe organizacje walczące o wolność słowa i prawa człowieka milczą?
W Stanach Zjednoczonych można spalić amerykańską flagę i nie jest to przestępstwo. Sąd Najwyższy uznał wielokrotnie, że palenie flagi jest dopuszczalną formą mieszczącą się w granicach wolności słowa. Uważam, że w Polsce również za spalenie polskiej flagi nie powinny grozić żadne represje. Jeśli uznam, że obecne polskie władze nie reprezentują odpowiednio interesów Rzeczpospolitej Polskiej znieważając ją przy okazji to powinienem mieć prawo spalić polską flagę tym samym stwierdzając, że władza nie może mnie za ten czyn karać gdyż samo spalenie flagi stanowi znikomą szkodliwość społeczną w porównaniu do działań rządu którego trwanie stanowi zagrożenie dla obecnych i przyszłych pokoleń choćby z uwagi na rosnące zadłużenie.
Polskiej flagi palić jednak nie będę natomiast poważnie zastanawiam się nad nagraniem filmu ukazującego jak wycieram sobie obłocone buty unijną flagą krzycząc "Rząd to matoły". Następnie wrzucając film na YouTube zachęcać wszystkich do podobnych akcji. Takie oddolne akcje mogą ostatecznie ośmieszyć reżim Tuska. Wszystkich chyba nie pozamykają? A poza tym ta niebieska ścierka jest podobno w Polsce nielegalna więc chyba nie powinno być problemu?
