Morsik 1 Morsik 1
55
BLOG

Co by tu jeszcze sp…rywatyzować, panowie?

Morsik 1 Morsik 1 Rozmaitości Obserwuj notkę 9

 …bo jedna myśl

im chodzi po głowie,

którą tak streszczę:

co by tu jeszcze spieprzyć, panowie, co by tu jeszcze?

 

            Tak w mrocznych latach ubiegłego wieku Wojciech Młynarski obśmiewał ówczesnych reformatorów socjalistycznej gospodarki. Dzisiejsi „reformatorzy” słowo niecenzuralne zastąpili słowem - wytrychem: sprywatyzować. Otwiera ono bowiem przed nimi wszystkie salony.

 

            Banki już w rękach prywatnych, media, przemysł i handel a nawet częściowo usługi medyczne i oświata. W zasadzie nie ma już czego prywatyzować, bo to, co zostało, to albo duże, albo jest solą w oku unijnych komisarzy. Reformatorzy z PO wpadli więc na pomysł, żeby, na początek, sprywatyzować szpitale. Ale frajda! Za każdym pacjentem idą pewne pieniądze. Za łóżko, za zabieg, za opatrunek, za zastrzyk, za wyniesienie basenu… nie mówiąc już o takim „biznesie” jak wyrostek robaczkowy, ba… można by nawet sprzedawać bypassy czy przeszczepy czegośtam… Żyć, nie umierać!

 

            Żeby zrozumieć, czym grozi prywatyzacja szpitali trzeba posłuchać ludzi, którzy na stare lata wracają do Polski z niegdysiejszej emigracji za chlebem. Wiadomo, na starość lekarz potrzebny jest coraz częściej.

 

            Jeden z krajowych periodyków opublikował niedawno przerażającą relację takiego Polonusa. Na początek opowiada o swojej pierwszej wizycie u urologa. W gabinecie czekało 10 osób zapisanych na tę samą godzinę. Wpuszczono ich do miniaturowych kabin. „Spodnie na dół, sik do szklanki, palec w odbyt, recepta i przyjdź za miesiąc. Osiemdziesiąt pięć dolarów”. Cała akcja trwała niespełna godzinę. Recepty z numerem lekarza były już wydrukowane przez fabrykę, on tylko zakreślał miligramy. Taka recepta trafiała do aptecznego komputera i do wytwórni leku. Doktor dostawał prezent, najczęściej w postaci wakacji, których standard zależał od ilości recept.

 

            W tył samochodu Polonusa uderzyła ciężarówka. - Jakie masz ubezpieczenie? - to pierwsze pytanie policjanta. Miał „insurance” State Farm. Ogromnie im to odpowiadało, bo to bardzo dobre „insurance”, od niego zależało, jaka karetka przyjedzie i do jakiego szpitala trafi. Stwierdzono lekkie wstrząśnienie mózgu. Jego limit ubezpieczenia wynosił 30 tys. dolarów. W szpitalu trzymano go trzy dni. Neurolog przychodził raz dziennie, łapał za duży palec u nogi i pociągał. Tydzień po opuszczeniu szpitala dostarczono mu do zatwierdzenia rachunek na dwadzieścia siedem tysięcy dolarów! Wizyta neurologa po 675$, łóżko dziennie 1600$, dalej sumowano przeróżne zabiegi i badania… Punkt po punkcie: 27 tysięcy! To jest roczna pensja…

 

            W tym czasie w Nowym Jorku wybuchł skandal. Bardzo ceniony kardiochirurg kierował na bypassy, za które państwo płaciło miliony, z potrzeby lub bez potrzeby. Wydało się dzięki pielęgniarce, podchwyciła to prasa. Pielęgniarkę zwolniono a kardiochirurg zniknął…

 

            Od lat atakowani jesteśmy uczonymi rozprawami o rzekomej szkodliwości mleka. Okazało się, że cała akcja zohydzania mleka sponsorowana była przez koncern Coca-Cola. Litrowa butelka Coca-Coli zawiera 33 łyżeczki rafinowanego cukru. W Coca-Coli od dawna nie ma już ekstraktu z owoców coli, jest za to karmel - palony cukier. Normalną Coca-Colę dosładza się cukrem a w wersji light - słodzikiem. Karmel jako cukier pozostaje cukrem… Kopiemy sobie grób nożem i widelcem a „autorytety” medyczne podpisują się pod takimi „ekspertyzami”.

            Usługi medyczne to zimny, cyniczny, bezlitosny i bezpardonowy handel ludzkim towarem. Jeśli obudzimy się w kraju z prywatnymi szpitalami to na wielką skalę staniemy się przedmiotem handlu ludzkim zdrowiem, ludzkim nieszczęściem, ludzką tragedią. Usługi medyczne? Zastanawiam się nad tym wytworem dzisiejszej „nowomowy”. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego hipokryzja jawi mi się jako rodzona siostra Hipokratesa? Może dlatego, że termin „usługi medyczne” zastąpił poczciwą „pomoc lekarską”?

 

            Co by tu jeszcze sp…rywatyzować, panowie? Może system penitencjarny? Proponuję sprywatyzować więzienia! Przecież za każdym osadzonym idą grube pieniądze z państwowej kasy. Więźniowie, tak jak w Chinach, mogą za darmo coś produkować, budować, kopać, burzyć. Na więźniach można nieźle zarobić. Trzeba by jeszcze sprywatyzować sądy, żeby bez skrupułów zamiast grzywny ferowali „skierowanie” do takiego prywatnego więzienia. Tędy już prosta droga do sprywatyzowania policji i… powrót do czasów minionych, w których „działali” przodkowie dzisiejszych reformatorów - fascynatów totalnej prywatyzacji. Przodkowie ci z mozołem budowali sieć znanych, szczególnie w „bloku wschodnim”, urzędów bezpieczeństwa publicznego i… dość wychłodzonych miejsc odosobnienia.

 

Morsik 1
O mnie Morsik 1

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości