magda rittenhouse magda rittenhouse
44
BLOG

obamanomia dla średnio-zaawansowanych

magda rittenhouse magda rittenhouse Polityka Obserwuj notkę 45

Wolny rynek, zwiększona re-dystrybucja, dyscyplina fiskalna i większe wydatki z budżetu -- rzeczowy, przystępny i bardzo ciekawy artykuł w magazynie New York Timesa o ekonomiczno-gospodarczych zapatrywaniach Baracka Obamy.  

Polecam gorąco wszystkim, ktόrzy twierdzą, że żadnych gospodarczo-ekonomicznych konkretόw dotychczas nie zaproponował.  

Zaproponował. Całkiem sporo. 

Ekonomiści, z ktόrymi pracuje – wśrόd swoich doradcόw ma ich ponoċ znacznie więcej niż zazwyczaj zdarza się to kandydatom – twierdzą, że nie spotkali się jeszcze ze sztabem wyborczym, ktόry tak serio pochodziłby do fachowych ekspertyz i badań.  

Problem polega na tym, że Obamę i jego gospodarcze zapatrywania bardzo trudno zaszufladkowaċ. W największym skrόcie jest dośċ niecodzienną hybrydą: wielbicielem wolnego rynku i większej redystrybucji dochodόw, zwolennikiem zwiekszania wydatkow z budżetu państwa, przy jednoczesnym utrzymaniu dyscypliny fiskalnej.  

Ta redystrybucja dochodόw jest chyba najważniejsza. W największym skrόcie i uproszczeniu, Obama chce poważnie zwiększyċ podatki rodzinom, ktόrych dochody przekraczają $250 tys dolarόw rocznie. Zakrawa to na małą rewolucję i byłoby odwrόceniem trendu, ktόry rozpoczął Ronald Reagan.
Kiedy obejmował prezydenturę, w 1980 roku, osoby zarabiające powyżej $5 mln (chodzi o odpowiednik dzisiejszych 5 mln po uwzględnieniu inflacji) średnio odprowadzały do fiskusa (w formie podatku dochodowego, od dochodόw kapitałowych i kilku innych) około 60% swoich dochodόw.  Pod koniec drugiej kadencji Reagana, już tylko 35%. Choċ za prezydentury Clintona, odsetek όw trochę się zwiększył, za czasόw administracji Busha Juniora, spadł do 34%. Obama chce wrόciċ w okolice 40% z czasόw Clintona.  

Innymi słowy, opowiada się za wyeliminowaniem ulg, ktόre „tymczasowo” wprowadził Bush i z ktόrych skorzystała bardzo wąska grupa najlepiej uposażonych Amerykanόw.

 

 

Gdyby jego propozycje weszły w życie, około 0.1% Amerykanόw – rodziny zarabiające powyżej $9 mln dolarόw rocznie, płaciłoby podatki o około $800 tys. wyższe niż obecnie.  Ale 80% społeczeństwa – rodziny zarabiające poniżej $118 tys.rocznie płaciłoby o około $900 mniej niż obecnie.  

Dla porόwnania, McCain proponuje dalsze ulgi dla najwyżej zarabiających – osoby, ktόrych dochody przekraczają 9 mln, płaciłyby średnio o $190 tys. mniej podatku niż obecnie. Rodziny z dochodami poniżej $118 tys, zaoszczędziłyby zaledwie $200 rocznie.  

Zainteresowanym serdecznie polecam bardzo rzeczową analizę – porόwnanie podatkowych pomysłόw dwόch kandydatόw – w Los Angeles Timesie.

Leonhard przypomina, że Obama odebrał wykształcenie na Uniwersytecie Chicago – uczelnia na ktόrej przez kilkadziesiąt lat wykładał Milton Friedman uważana jest za kuźnię wolno-rynkowych mądrych głόw i wyznawcόw laisse-faryzmu. Obama, ktόry studiował tam prawo, nie zaprzyjaźnił się z Friedmanem ani jego kolegami,  tym nie mniej spory wpływ wywarli nań liberalni ekonomiści (czyli w znaczeniu europejskim ekonomiści lewicujący), ktόrzy z ideologii Friedmana cokolwiek jednak zaczerpnęli.  

Jeden z jego bliskich przyjaciόł i wykładowcόw, obecnie profesro prawa na Harvardzie, Cass Sustein określa Obamę mianem „Demokraty z Uniwersytetu Chicago” – czyli innymi słowy lewicowca z ciągotami wolno-rynkowymi.  

„W czasie kiedy dojrzewałem, miał miejsce ostry ideologiczny spόr miedzy socjaldemokratami czy nawet zwolennikami sojcalizmu, a ludźmi Miltona Friedmana propagującymi wolny rynek” – tłumaczy Obama w rozmowie z Leonhardem. „Myślę, że to naturalne iż zadawałem pytania pod adresem obu stron i prόbowałem ich podejścia syntetyzowaċ”.  

Co z tego syntetyzowania wynika?

 

Z jednej strony, w niektόrych kwestiach Obama jest znacznie bardziej na lewo niż wielu demokratόw. Z drugiej, na wiele innych, ma zapatrywania bardziej konserwatywne niż republikanie.  

Dobrym przykładem może byċ podejście do wydatkόw z budżetu państwa. Obama podkreślał wielokrotnie, że jednym z priorytetόw powinna byċ modernizacja bardzo zaniedbanej infrastruktury – drόg, mostόw, autostrad, lotnisk, etc.

 

To dziedziny, w ktόre amerykański rząd praktycznie przestał inwestowaċ od czasόw prezydentury Reagana. Od tamtej pory, nawet wielu demokratόw dało się przekonaċ, że takie inwestycje rządowe z punktu widzenia gospodarki kraju nie są zbyt pożyteczne (w tej kwestii toczył się m.in spόr między dwoma wspόłpracownikami i Billa Clintona – sekretarzem pracy Bobem Reichem i bliskim doradcą Bobem Rubinem; koniec końcόw zwyciężył ten drugi Bob, ktόry wydatki na infrasturkturę chciał ograniczaċ).  

Obama mόwi o rocznych nakładach na te cele przekraczających $50 mld. Przyznaje jednak, że tak wielkie inwestycje publiczne niosą z sobą ogromne ryzyko – doświadczenie uczy, że bardzo często przy okazji zamόwień rządowych pieniądze są marnotrawione, dochodzi do nadużyċ, popełniane są błędy. Proponuje, by kontrolę nad wydatkami sprawował nie Kongres, ale ponad-partyjny zespόł fachowcόw.  

Brzmi to pięknie, na ile okaże się realistyczne, nie wiem.  

Jak przekonuje Leonhard, Obama ma jeden podstawowy problem: musi się uporaċ z przetłumaczeniem niuansόw na proste hasła, coś, co przemόwi do wyobraźni ludzi nie mających większego pojęcia o ekonomii. Coś co można będzie wydrukowaċ na nalepkach, jakie Amerykanie namiętnie umieszczają na błotnikach samochodόw. 

Jeśli zrozumieją o co mu chodzi, Obama nie powinien mieċ najmniejszych kłopotόw ze zdobyciem głosόw klasy średniej. Wbrew temu, co głoszą republikanie, rozwiązania, ktόre proponuje BO będą oznaczały poważne OBNIŻENIE podatkόw, jakie do budżetu odprowadza pokaźna częśċ społeczeństwa.

Tyle tylko, że diabeł tkwi w szczegόłach. Komu w owe szczegόły będzie się chciało zagłębiaċ -- nie jestem pewna.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka