Dziś rano miałem niewątpliwą przyjemność i zaszczyt usłyszeć w radiu naszego Prezydenta. Mówił o wyzwaniach polskiej prezydencji w Unii. Rzekł, co moim zdaniem niezwykle istotne i na wysokim poziomie dżentelmeńskiej klasy, że celem będzie pokazanie tego, że można działać bez kłótni o samolot czy krzesło. Błyskotliwe.
Faktycznie, te problemy odeszły bezpowrotnie, w końcu samolotu poskładać się już raczej nie da (o ile ten wrak w ogóle wróci), a na krzesłach Pan Prezydent zwykł siadać pierwszy, kompletnie unikając jakichkolwiek w tej materii kłótni.
Być może warto byłoby na jakąś kolejną prezydencję określić cel taki jak udowodnienie, że można tworzyć dobre i przejrzyste prawo, sprawnie realizować rozwój infrastruktury, umiejętnie ciąć niepotrzebne wydatki budżetowe, czy jakieś inne tam takie zagadnienia mało interesujące w stylu – wyciąganie wniosków oraz konsekwencji z raportów Najwyższej Izby Kontroli. Ale nie przesadzajmy, należy mówić o tym co już udało się dokonać, Panu Prezydentowi udało się zająć krzesło. Wystarczy.