miepaj miepaj
424
BLOG

O napięciach między wiarą a nauką (dok.)

miepaj miepaj Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

dr Janusz Kucharczyk

Nie tylko Darwin. O napięciach między wiarą a nauką

(dok.)

(z Części I:)

Pogląd pierwszy: Scjentyzm

Pogląd drugi: NOMA

Pogląd trzeci: dopełniające się perspektywy

Pogląd czwarty: dwa nie dające się pogodzić punkty wyjścia

Pogląd piąty: nauka poddana wierze

 

Wspólny błąd

Jak widać, nie zamierzam ukrywać, że odrzucam je wszystkie. Gotów jestem każdemu przyznać pewne zalety. Pierwsze stanowisko jest konsekwentne, drugie praktyczne i wygodne, trzecie krzepiące, czwarte jest stanowcze a zarazem wygodne, piąte jest stanowcze i konsekwentne. Myślę jednak, że wszystkie popełniają ten sam w istocie błąd. Spróbuję go opisać.

Wszystkie one zakładają, że konflikt między wiarą a nauką jest zły i trzeba go usunąć. Albo przez sprowadzenie wiary do nauki - jak w stanowisku pierwszym, albo nauki do wiary, w stanowisku piątym; albo też udawać, że konflikt jest iluzoryczny, jak stanowisko drugie lub trzecie. Stanowisko czwarte zaś udaje, że jest coś pośrodku między drugim a piątym. Myślę, że to założenie jest fałszywe. Bronię tezy, że konflikt między nauką i wiarą jest zupełnie oczywisty, nieusuwalny i konieczny. Nie zawiera też w sobie niczego złego, czy gorszącego. Nie ma potrzeby go niwelować, czy osłabiać jego wymowy.

Kompleks w tle

Myślę również, że wszystkie wyrastają z pewnego kompleksu, jaki jako chrześcijanie mamy wobec nauki. Doświadczamy nieuchronnie dobrodziejstw, które z niej wypływają. Dlatego mamy z nią problem. Nauka jest dobra: jeżeli więc przeczy Biblii, myślimy sobie, to albo ma rację i musimy zrewidować swój pogląd na świat, albo naprawdę nie mówi nic innego niż Biblia, tylko tak się wydaje. To więc, co uchodzi za naukę, naprawdę nią do końca nie jest, bo nauka gdyby była całkiem prawdziwa, to Biblii by nie przeczyła.

Alternatywa?

Myślę, że prawdziwa nauka w oczywisty sposób Biblii przeczy, ale nie dowodzi też złych intencji czy niekompetencji ani uczonych ani chrześcijan. Brzmi zagadkowo? Postaram się to wyjaśnić.

Poznanie Boga

Biblia w jasny sposób mówi, że ludzki umysł może rozpoznać Boga w przyrodzie (Rz.1:18-25). Wbrew pozorom jednak ten tekst nie mówi nic na temat możliwości poznania Boga za pomocą metod naukowych. Mówi on o tym, że każdy poznaje swym umysłem niewidzialne przymioty Boga. Skoro dotyczy to każdego, niezależnie od epoki i wykształcenia, nie mówi ten tekst nic na temat konkretnie nauki, bo na tej na pewno nie znają się wszyscy. Ten tekst mówi raczej o pewnym intuicyjnym widzeniu Boga przez dzieło stworzenia, podobnie jak obcujemy z artystą przez jego dzieła. Słuchając muzyki, oglądając obraz, czy czytając książkę, dowiaduję się czegoś o ich autorze i nie muszę do tego być krytykiem, historykiem, czy teoretykiem sztuki. Nie muszę nawet wiedzieć, kto był autorem. Podobnie jest z doświadczeniem Boga w przyrodzie. Jest ono wrodzone i intuicyjne i dotyczy każdego, ateistów też. Inna sprawa, to co z tym intuicyjnym odczuciem zrobią. Mogą uznać je na przykład za złudzenie projektu w przyrodzie. O takim więc poznaniu Boga mówi ten tekst – nie o możliwości naukowych, czy filozoficznych dowodów na istnienie Boga.

Umysł i wiara

Dopełnieniem do tego tekstu jest Hbr 11:1-3. Tekst ten mówi o tym, że stworzenie rozpoznajemy na drodze wiary. Wiara pozwala wykroczyć poza sferę zjawisk. Bóg stworzył światy, czy też bardziej dosłownie wieki (tak jest w grece) mocą swojego Słowa. Bóg jest  ponad czasem i ma moc wpływania na świat spoza czasu. Świat nie powstał z tego, co widzialne i z tego, co czasowe. Tak świat jak i czas pochodzą od pozaświatowego i pozaczasowego Boga. By zrozumieć naturę świata trzeba więc wznieść się poza zjawiska. Temu służy wiara, która jest pewnością tego, czego nie widzimy, a czego się jednak spodziewamy.

Tu pojawia się pewne napięcie. Boga zatem poznajemy umysłem, czy wiarą? Tekst z Rzymian też mówił o niewidzialnych przymiotach Bożych, jednak mówił, że poznajemy je umysłem. Sprzeczność bierze się stąd, że wiarę traktujemy dziś w kontraście do racjonalnego poznania, jako przyjęcie czegoś „na wiarę”, gdy umysł chętnie utożsamiamy z współczesną nauką. Tymczasem umysł to nie dostępna dla nielicznych zdolność naukowego poznania świata, ale dany wszystkim ludziom organ poznawczy tego, z czym się stykają. Wiara natomiast jest wyjściem przez ten umysł poza zjawiska, przejściem od dzieła do Twórcy. Bóg jest więc poznawalny przez wiarę, a nie naukę. Wiara zaś to nie jest trzymanie się czegoś bez dowodu, ale intuicyjne wychodzenie poza to, co widać.

Wiara i nauka

Czym zaś jest nauka? Nauka jest odwrotnością wiary. Im bardziej jest nauką, tym bardziej jest daleka od wiary. Istotą nauki jest bowiem wyjaśnianie wszystkiego w granicach zjawisk. Nauka stara się zrozumieć wszystko w kategoriach zjawisk, tam tylko szuka swego wyjaśnienia. Wiara, przeciwnie, musi i chce poza zjawiska wykraczać. Nauka wyjaśnia wszystko w kategoriach horyzontalnych, czasoprzestrzennych; wiara w kategoriach wertykalnych, wyjaśnień szuka poza czasem i przestrzenią, które czyni zależnymi od Boga. To są wyjaśnienia ze sobą sprzeczne. Jeżeli jedno i drugie chce mówić o tym samym świecie, konflikt będzie oczywisty i nieunikniony.

Wiara jak globus, nauka jak mapy

Dobrą metaforą obrazującą istotę tego konfliktu jest porównanie globusa i mapy. Mapa jest tylko dwuwymiarowa, globus, choć sam składa się tylko z dwuwymiarowych map, istnieje w trzech wymiarach. Ma głębię niedostępną dla mapy. Mapy są pożyteczne i powszechnie stosowane, bo poręczniejsze od globusów. Trudno na przykład o globus, który dokładnie przedstawi miasto, czy jedno państwo.

Mapy jednak zawsze są fałszywe. Im mapa stara się przedstawić większy obszar tym to lepiej widać. Mapy świata są ewidentnie fałszywe, ale w błąd wprowadzić mogą również mapy jednego państwa, które na jednej linii umieszczają punkty które nie leżą na jednym równoleżniku czy południku. Ja sam na przykład dałem się nieraz takiej mapie nabrać.

Wniosek? Pojedyncza nauka, jak biologia, czy fizyka, jest jak mapa – pożyteczna i często stosowana. A cała nauka jest jak atlas, choć nigdy jak globus. Uznaję więc rzetelność wszystkich nauk, a mimo to jestem przekonany o ich fałszu. Nie oddają one bowiem wertykalnego wymiaru, który oddaje wiara. Jednocześnie nie da się zrobić mapy, która byłaby jak globus. Dlatego niemożliwa jest nauka chrześcijańska. Nauka będzie zawsze niechrześcijańska, i zawsze będzie zawierała luki. Z map atlasowych nie da się ułożyć jednolitej mapy, co jest skutkiem kulistości ziemi.

Zauważmy, że podobnie nauki najsłabiej sobie radzą z przejściami między różnymi dziedzinami wiedzy. Przejściem od matematyki do fizyki (dlaczego wszechświat w ogóle istnieje i oparty jest na prawach matematyki?), od fizyki do chemii (dlaczego powstały pierwiastki?), od chemii do biologii (jak powstało życie?), od biologii do psychologii (czym jest świadomość?), od psychologii do nauk społecznych (jak powstaje kultura?). Naukowcy próbują je wyjaśnić w kategoriach zjawiskowych, przez odnoszenie się do tego, co widać. I niech próbują, choć idzie im średnio. Ale my, jako wierzący, możemy im mówić, że nie potrafią ująć wertykalnego wymiaru rzeczywistości, który odnosi ją do Boga, a którego świadectwem są właśnie owe problemy w przejściach. Są one tym czymś, co umysł ujmuje jako świadectwo istnienia Boga (wbrew fideistom), ale jednocześnie trudno z nich zrobić naukę. Zauważmy, że Biblia o wszystkich tych przejściach mówi jako działaniu Boga (Logos, stworzenie nieba i ziemi, życia, człowieka i narodów). To nie jest przypadek.

Nie możemy jednak tego wymiaru przerobić na naukę, bo ta oznacza dwuwymiarowość. Jeżeli nauka jest jak mapa, to wiara jest jak globus. Globus sprawdza się przy opisie całego świata. Tak samo wiara sprawdza się jako światopogląd, choć jako opis konkretnej rzeczywistości się nie sprawdza, tak jak globus. Nie może precyzyjnie oddać tego, co wykracza poza to, co widzialne. Może posługiwać się symboliką i poezją, która nigdy nie będzie precyzyjna. Globus też nie oddaje precyzyjnie szczegółów budowy miast i państw. Tu potrzebne są mapy, czyli nauki, które nie są nigdy prawdziwe. Mamy więc do wyboru dwa ujęcia świata: nieprecyzyjne poznanie wszystkiego, czyli wiarę jako globus, albo precyzyjne poznanie fragmentów, czyli nauki jako mapy.

Filozofia jak mapa świata

Może istnieć też mapa świata, czyli coś pośredniego, choć to nie jest ani precyzyjne, ani prawdziwe. Czasami jednak też się przydaje. Taką mapą świata jest filozofia, która łączy zalety, ale też wady nauki i wiary. Jest precyzyjniejsza od wiary, ale mniej prawdziwa. Od nauk jest mniej precyzyjna, ale prawdziwsza, bo ujmuje świat jako całość. I jest niejednolita. Świat można na mapie przedstawić na różne sposoby, ale zawsze fałszywie. Tak też jest z filozofią.

Czy jest poznanie, które byłoby zarazem i precyzyjne, i prawdziwe? To sposób, w jaki Bóg poznaje siebie samego. My zaś będziemy dążyć do tego przez całą wieczność.

Konsekwencje praktyczne

Co z tego wynika w praktyce? Proponuję zostawić naukę i wiarę takimi, jakie są. Nauki niech pozostaną sobą, nie próbujmy wyciągać z nich Pana Boga, nawet zakamuflowanego jako Inteligentnego Projektanta. Każda nauka, nawet jeżeli prowadzi do ateistycznych konsekwencji, w jakiejś mierze oddaje Bożą Prawdę, nawet wbrew sobie. Teoria ewolucji, chociaż prowadzi do owych ateistycznych konsekwencji, popiera zarazem szereg chrześcijańskich poglądów na człowieka, na przykład odkrywa wrodzoną człowiekowi dążność do zła a zarazem świadomość moralną, zdaje sobie sprawę z różnic między płciami i wierzy w istnienie natury ludzkiej. Oczywiście, inaczej uzasadnia te prawdy, ale pewne fakty potwierdza. Konserwatywni chrześcijanie jednak ją przekreślili i jej nie ufają.

Z drugiej strony należy również wiarę zostawić taką, jaka jest. Wierzmy w stworzenie zgodnie z Księgą Rodzaju. Nie dopasowujmy jej na siłę do nauki. Wszystkie te fragmenty, które są sprzeczne z nauką należy zostawić takimi, jakie są. Ale też nie róbmy z nich na siłę nauki. Gdzie Biblia jest nieprecyzyjna, na siłę nie uprecyzyjniajmy. Są dwa opisy stworzenia w Księdze Rodzaju, plus kilka mniejszych, także w NT. Każdy jest nieco inny. Niech tak pozostanie. Nie przerabiajmy ich na jedną spójną teorię naukową, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Ale też nie naginajmy Biblii na siłę do oficjalnej nauki. Prawdy całkowitej, pełnej i obiektywnej, po tej stronie nieba nie poznamy. Wiara, różne nauki, a także filozofia a nawet sztuka, dają poznanie różnych aspektów rzeczywistości. Po tej stronie nieba one się nie dopełnią, chociaż wierzę, że w czasie Bóg będzie te perspektywy ze sobą zbiegać. Pełnia wiedzy jest w Bogu, w którym ostatecznie wszystkie perspektywy się scalają. My tego nie potrafimy. I dobrze.

Czy to jest budujące rozwiązanie? Jeżeli przez „budujące” mamy na myśli to, co miłe, wygodne i krzepiące, to niekoniecznie. Budujące jednak jest faktycznie to, co pomaga nam być lepszymi chrześcijanami, a to nie musi być miłe. Napięcie między wiarą a nauką jest więc nieusuwalną częścią naszej egzystencji i skutkiem ograniczeń naszych umysłów. Zniknąć może dopiero w wieczności. W tym świecie będzie zawsze nam towarzyszyć.

dr Janusz Kucharczyk

(Słowo Prawdy 2009, nr 9, s. 16-20.)

miepaj
O mnie miepaj

Nieformalny przewodniczący Grupy Inicjatywnej Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego (1993-1995), pierwszy przewodniczący Towarzystwa (w latach 1995-1998), redaktor naczelny organu Towarzystwa "Na Początku..." od 1993 roku do 2006 oraz (po zmianie tytułu) "Problemów Genezy" od 2013-.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie