miepaj miepaj
311
BLOG

Ewangelikalni chrześcijanie o ewolucji i stworzeniu

miepaj miepaj Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

dr Janusz Kucharczyk

Co ewangelikalni chrześcijanie myślą o ewolucji i stworzeniu?

 

Stworzenie a ewolucja. Trzy ujęcia z perspektywy chrześcijańskiej

Red. James Porter Moreland, John Mark Reynolds.

Tłumaczył Dariusz Sagan,

Wydawnictwo Credo, Katowice 2008.

image

            Publikacja wydawnictwa Credo Stworzenie a ewolucja. Trzy ujęcia z perspektywy chrześcijańskiej jest trzecią z serii Debaty po tomie poświęconym rozwodowi i powtórnemu małżeństwu oraz darom Ducha. Podobnie jak poprzednie podejmuje temat kontrowersyjny, który dzieli ewangelikalne środowiska. Kontrowersja ta zresztą przewinęła się również swego czasu przez Słowo Prawdy. Próbą zapisu tej samej kontrowersji jest również omawiany tom. Jego intencją jest zaprezentowanie trzech stanowisk na temat relacji nauki o stworzeniu do teorii ewolucji: kreacjonizmu starej Ziemi, kreacjonizmu młodej Ziemi oraz w pełni wyposażonego stworzenia (teistycznego ewolucjonizmu). Każdą z tych koncepcji przedstawia zwolennik tejże. Wszystkie są zbudowane według jednego schematu, który dzieli materiał według tych samych pytań i punktów. Kreacjonizm młodej Ziemi prezentują biolog i filozof Paul Nelson i filozof John Mark Reynolds. Kreacjonizm progresywny (starej Ziemi) teolog i astrofizyk Robert C. Newman, a koncepcję w pełni wyposażonego stworzenia (ewolucjonizmu teistycznego) fizyk Howard J. Van Till. Każda prezentacja zostaje skomentowana przez czterech przedstawicieli ewangelikalnego środowiska akademickiego, reprezentujących różne dyscypliny. Wszystkie stanowiska komentują zatem: inżynier Walter Bradley, teolog John Jefferson Davis, filozof James Moreland i teolog i  matematyk Vern S. Poythress. Całość zamykają dwie konkluzje, jedna prezentująca teistyczny ewolucjonizm (autorstwa inżyniera Richarda H. Bube), jedna teorię inteligentnego projektu (autorstwa prawnika Phillipa E. Johnsona).

            Sama idea napisania takiej publikacji jest na pewno godna pochwały. Dobrze też, że każde stanowisko prezentuje zwolennik danej koncepcji. To istotne, zważywszy na powszechną skłonność karykaturowania stanowiska nieuznawanego. Z drugiej strony można zapytać, czy wyczerpuje ona całość możliwych stanowisk w tej kwestii. I niestety odpowiedź musi być negatywna. Brakowało mi na przykład jasnego rozdzielenia fideistycznego kreacjonizmu biblijnego i naukowego. Również ewolucjonizm teistyczny nie jest stanowiskiem jednorodnym, tak naprawdę może on oznaczać dość różne poglądy, powierzchownie tylko do siebie podobne przez to, że zasadniczo uznają naukowość teorii ewolucji i jej zasadniczą niesprzeczność z chrześcijaństwem. Oczywiście nadmierna ilość różnych stanowisk zaciemniłaby obraz całości, kiedy ideą książki jest jasna prezentacja kilku stanowisk. Ale wydaje się, że kompensować mógł to dobór czwórki komentatorów. Dobrze byłoby, gdyby reprezentowali maksymalnie największy rozrzut ideowy (w obrębie ewangelikalnego chrześcijaństwa) i te stanowiska, które nie byłyby wprost prezentowane przez trzech głównych protagonistów.

            Niestety, wszyscy oni prezentują mniej więcej kreacjonizm starej Ziemi: jego oficjalny reprezentant, czterech komentatorów i jeden z autorów konkluzji. Tym samym tego stanowiska broni aż sześciu spośród autorów tekstów zamieszczonych w tomie. Jest to na pewno nieuczciwe. Przez to wymowa książki, niewyrażona oczywiście wprost jest cokolwiek stronnicza, ale czytelnik łatwo może uznać za swoją taką myśl: „Są kreacjoniści młodej Ziemi, ale ich stanowisko to niepotrzebna przesada, są ewolucjoniści teistyczni, ale ich stanowisko to niebezpieczny kompromis. Rozsądne stanowisko reprezentujące złoty środek to kreacjonizm starej Ziemi, wiadomo wszak, że prawda leży pośrodku, co potwierdzają wszyscy komentatorzy”. Oczywiście, tkwi w tym zabieg manipulacyjny. Dowolny pogląd można przedstawić jako pośredni, zależnie od kontekstu. Ewolucjonizm teistyczny jest wszak pośredni między kreacjonizmem a ewolucjonizmem naturalistycznym, a naukowy kreacjonizm młodej Ziemi jest pośredni między naukowym kreacjonizmem starej Ziemi a biblijnym kreacjonizmem młodej Ziemi itd. Kreacjonizm starej Ziemi niekoniecznie jest najrozsądniejszym rozwiązaniem, a takie zdaje się być przesłanie książki, choć może mimowolne i niewyrażone wprost, ale przez to może mocniej trafiać do czytelnika.

            Mimo tych zastrzeżeń, przedstawienie różnych stanowisk przez ich zwolenników jest rzeczą pozytywną, zmusza czytelnika do porównania argumentów i wyciągnięcia własnych wniosków. Zwolennicy mniejszościowych koncepcji: kreacjonizmu młodej Ziemi i ewolucjonizmu teistycznego, też mają szansę zaatakować poglądy kreacjonizmu starej Ziemi. Dla chrześcijańskiego czytelnika istotne jest to, że wszyscy autorzy są wierzącymi chrześcijanami o zasadniczo konserwatywnych poglądach. Nikt nie prezentuje poglądów liberalnych. Rozumiem, że jest to założenie tomu, więc trudno przedstawiać to jako błąd. Celem publikacji jest przedstawienie rozrzutu możliwych stanowisk w obrębie tradycyjnych ewangelikalnych chrześcijan. I ten cel wypełnia dobrze mimo powyższych zastrzeżeń. Widać u wszystkich autorów pragnienie biblijnego uzasadnienia swojego poglądu i obrony go na gruncie egzegetycznym i teologicznym. I to w dużej mierze się udaje. Mogą robić wrażenie na przykład argumenty egzegetyczne wysuwane przeciw kreacjonizmowi młodej Ziemi przez Poythressa, jednego z komentatorów. Dość przekonująco argumentuje że uczciwa egzegeza tekstu księgi Rodzaju niekoniecznie prowadzi do kreacjonizmu młodej Ziemi i że wcale nie trzeba przyjmować założeń liberalnych, by odrzucić sześciodniową egzegezę tego tekstu. Nie jest to bowiem egzegeza naturalna i dosłowna, a jedynie efekt wczytywania w nią dzisiejszych wyobrażeń i znaczeń. Z drugiej strony wrażenie robią również argumenty zwolenników kreacjonizmu młodej Ziemi w stosunku do ewolucjonizmu teistycznego, zarzucającego mu powierzchowność teologicznych tez, które zdaje się być mało wiążącym dodatkiem do teorii ewolucji, przysłowiowym kwiatkiem do kożucha. Istotne argumenty ma też obrońca ewolucjonizmu teistycznego. Choć i tu zdarzają się wątki nieprzekonujące, jak dość dowolne skojarzenie dni stworzenia z epokami w dziejach Ziemi w kreacjonizmie starej Ziemi. Ogólnie pod tym względem książka wykazuje wysoki poziom i może zachęcać chrześcijanina do własnej refleksji nad tym problemem nie podając mu łatwych rozwiązań i pochopnych sądów, ale zmuszając do samodzielnego rozważenia wszystkich argumentów wszystkich stron sporu.

            Niestety, drugi aspekt sporu, mianowicie argumenty racjonalne odwołujące się do nauki czy filozofii są na o wiele słabszym poziomie. Pojawiają się, ale zdecydowanie rzadziej i słabiej opracowane. Obrońcy kreacjonizmu młodej Ziemi praktycznie nie podają żadnych konkretnych argumentów poza deklaracjami, że za kilkadziesiąt lat ich stanowisko zostanie ostatecznie udowodnione. Nie odnieśli się do żadnego racjonalnego argumentu wysuwanemu przeciw nim. Zwolennik ewolucjonizmu teistycznego też nie broni swojej koncepcji odwołując się do argumentów racjonalnych. Poza argumentacją typowo biblijną odwołuje się jedynie do faktu, że większość naukowców uznaje teorię ewolucji i robią to z uczciwych pobudek. To trochę zbyt mało ambitna próba obrony tego poglądu, ostatecznie odwołująca się do autorytetu większości a to nie jest argument zbyt mocny.

            Argumentacja typu biblijnego jest w całej książce zdecydowanie na wyższym poziomie niż naukowa. Oczywiście, wynika to z faktu, że jest to książka adresowana do chrześcijan, ale pozostawia pewien niedostatek, jest więc dobrą odpowiedzią na rozterki chrześcijanina – co jest zgodne z wiarą – w tym sensie, że podaje mu mocne argumenty za różnymi stanowiskami, ale od strony apologetycznej pozostawia niedosyt. Ktoś, kto nie jest zainteresowany argumentacją typu biblijnego a jedynie chce poznać racjonalne, filozoficzne lub naukowe argumenty za tą czy inną opcją, dojdzie do wniosku, że wszystkie one są dość słabo uzasadnione.

            Wyjątkiem są kwestie dotyczące filozofii nauki. W tej dziedzinie argumentacja jest dość interesująca i pobudzająca do refleksji. Mamy tu podważenie dominującego w filozofii nauki naturalizmu metodologicznego i to przeprowadzone z kilku rożnych perspektyw, w którym niewątpliwie są interesujące motywy. Ale jest to jedyna dziedzina refleksji racjonalnej porządnie opracowana, nie można, niestety, tego powiedzieć o innych dziedzinach filozofii czy nauki. Myślę, że nie wynika to tylko z konwencji przyjętej w książce, ale ukazuje rzeczywistą słabość argumentacji wszystkich stanowisk. Ostatecznie można zgodzić się z ostatnim wnioskiem książki wyartykułowanym przez Phillipa Johnsona, że nie zadowala go do końca żadna z koncepcji. Wywód ten kończy wezwaniem: „Świat nie potrzebuje ludzi, którzy potrafią formułować argumenty na rzecz jednego z istniejących stanowisk, lecz ludzi, którzy są w stanie podać piłkę do przodu. Chwyćcie ją i biegnijcie”. Ja osobiście również nie utożsamiając się z którymś z istniejących stanowisk – w każdym bowiem dostrzegam słabe i mocne punkty – podpisuję się pod tym przesłaniem. Mam nadzieję, że książka ta zachęci chrześcijan do poważnego zajęcia się tą tematyką i pozwoli przełamać proste schematy myślowe zarówno na gruncie egzegezy, teologii, jak i filozofii i nauki.

dr Janusz Kucharczyk

(Słowo Prawdy 2009, nr 9, s. 26-27.)

 

miepaj
O mnie miepaj

Nieformalny przewodniczący Grupy Inicjatywnej Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego (1993-1995), pierwszy przewodniczący Towarzystwa (w latach 1995-1998), redaktor naczelny organu Towarzystwa "Na Początku..." od 1993 roku do 2006 oraz (po zmianie tytułu) "Problemów Genezy" od 2013-.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo