miepaj miepaj
339
BLOG

O kinetycznym dowodzie na istnienie Boga (cz. 1)

miepaj miepaj Kultura Obserwuj notkę 4

Piotr Cyciura

O kinetycznym dowodzie na istnienie Boga

(cz. 1)

 

Istnienie Boga da się udowodnić w sposób pewny [1] na podstawie analizy struktury widzialnego świata. Jest to wskazówka, którą winien się kierować ten, kto filozofii swej chciałby nadać miano chrześcijańskiej. [2] Filozofia wszelako jest nauką, której wnioski winny mieć siłę przekonującą wszystkich ludzi, bez względu na religię. Samo zresztą podkreślone wyżej sformułowanie nawiązuje do Arystotelesa, do jego teorii sylogizmu dowodzącego. [3] Zdaniem zaś św. Tomasza z Akwinu, najsilniejszym dowodem jest dowód kinetyczny – dowód z ruchu, sformułowany właśnie przez Arystotelesa w pewnej przynajmniej zasadniczej postaci.

            Poszukiwanie prawdy jest poważnym obowiązkiem moralnym każdego człowieka. [4] Dlatego też – paradoksalnie – rzecznik filozofii chrześcijańskiej winien przyjąć punkt widzenia i podjąć trudności, wobec których staje umysł człowieka niewierzącego; innymi słowy dowód ów musi mieć wartość uniwersalną. Zdaniem Arystotelesa, filozofia pierwsza, która dowodzi istnienia Boga, jest nauką par excellence, dowód ów zatem dziś winien mieć równą ścisłość i przejrzystość jak np. dowód istnienia określonych cząstek elementarnych. Wyniku nie można co prawda zweryfikować empirycznie, ale mieć on musi walor naukowy. Poniekąd oznacza to zarazem zweryfikowanie paradygmatu nauki często dziś przyjmowanego – z korzyścią zresztą dla samej nauki, której podwaliny położono – o czym się dziś już nie pamięta – w XIII wieku – w wieku chrześcijańskiego arystotelizmu.

            Zdaniem Tomasza, filozofia pierwsza – metafizyka niemal w całości podporządkowana jest poznaniu Boga [5] – Celu wszechświata. [6] Odwracając to twierdzenie powiedzielibyśmy, że wartość dowodu na istnienie Boga jest uzależniona od precyzji wniosków filozofii. Z historycznego punku widzenia, losy owego dowodu dzieliły losy metafizyki. Naukowy status metafizyki został po raz pierwszy wyraźnie zakwestionowany przez Kanta. [7] Neopozytywiści zaś na początku XX wieku określili wręcz zagadnienia metafizyczne mianem Scheinprobleme –zagadnień wydumanych, pozornych.Ów antymetafizyczny program wywarł również wpływ na paradygmat nauki w ogólności. Twierdzi się, że:

  1. Każda prawda ma walor prowizoryczny;
  2. Każdą teorię można zakwestionować;
  3. Nauka i religia nie mają ze sobą punktów stycznych.

Dwa pierwsze twierdzenia (jako dogmatyczne) znoszą się same, trzecie zaś sięga korzeniami do średniowiecznego awerroizmu; do ostrego przeciwstawienia wiary i rozumu. [8] Zdaniem Awerroesa, owo przeciwstawienie uchronić winno wolność myśli, skrępowaną przez religijny fundamentalizm. Awerroizm jawi się więc jako islamizm à rebours.W wypadku owego przeciwstawienia wiara narażona jest na poważne niebezpieczeństwo. [9] W roku 1907 św. Pius X przewidział, jakie będą owoce modernizmu, który hołdował owemu awerroizmowi na Zachodzie na początku XX wieku.

            Zakwestionowanie absolutnego charakteru prawdy podcina obecnie same fundamentu cywilizacji zachodniej. Religia bowiem, która przyniosła „łaskę i prawdę” była wychowawcą pokoleń, które żyły sokami odżywczymi wiary, nie zdając sobie wyraźnie sprawy z korzeni rozumu poszukującego. W średniowieczu była to fides quaerens intellectum(określenie św. Anzelma z Cantebury) – wychowawczyni rozumu. Czyż bowiem przypadkiem jest, że postęp naukowo-techniczny dokonał się jedynie w obrębie tej cywilizacji, która została wychowana na fundamencie wiary? [10]

c.d.n.

 

[2] Jan Paweł II, Fides etratio, 76: „Innym typem refleksji filozoficznej jest ta, którą wielu określa mianem filozofii chrześcijańskiej. Określenie to jest samo w sobie uzasadnione, nie należy go jednak błędnie rozumieć: nie powinno ono sugerować, jakoby istniała jakaś oficjalna filozofia Kościoła, gdyż wiara jako taka nie jest filozofią. Ma ono raczej oznaczać chrześcijańską refleksję filozoficzną, spekulację filozoficzną powstałą w żywotnym związku z wiarą. Nie określa zatem wyłącznie filozofii wypracowanej przez filozofów chrześcijańskich, którzy w swoich poszukiwaniach nie chcieli zaprzeczać wierze. Mówiąc o filozofii chrześcijańskiej mamy na myśli wszystkie ważne kierunki myśli filozoficznej, które nie powstałyby bez bezpośredniego lub pośredniego wkładu wiary chrześcijańskiej. Tak więc w filozofii chrześcijańskiej można dostrzec dwa aspekty: aspekt subiektywny, który polega na oczyszczeniu rozumu przez wiarę. Jako cnota teologalna wiara uwalnia rozum od zadufania - typowej pokusy, której łatwo ulegają filozofowie. (...) Istnieje też aspekt obiektywny, dotyczący treści filozofii: Objawienie ukazuje wyraźnie pewne prawdy, których rozum być może nigdy by nie odkrył, gdyby był zdany na własne siły, choć nie są one niedostępne dla jego naturalnego poznania. Należą do tej dziedziny takie zagadnienia, jak pojęcie Boga Stwórcy osobowego i wolnego, które odegrało tak znaczną rolę w rozwoju myśli filozoficznej, a zwłaszcza filozofii bytu. (...) Rozważając te zagadnienia, filozofowie nie stali się teologami, nie dążyli bowiem do zrozumienia i wyjaśnienia prawd wiary w świetle Objawienia. Kontynuowali pracę w swojej własnej dziedzinie, stosując własne, czysto racjonalne metody, ale zarazem poszerzając obszar swych poszukiwań o nowe dziedziny prawdy. Można powiedzieć, że bez tego pobudzającego wpływu słowa Bożego nie powstałaby znaczna część filozofii nowożytnej i współczesnej. Fakt ten zachowuje całe swoje znaczenie nawet w obliczu smutnej konstatacji, że wielu myślicieli ostatnich stuleci odeszło od chrześcijańskiej ortodoksji.”

[3] Przedstawił ją Arystoteles w „Analitykach Wtórych”.

[4] Vaticanum II, Dignitatis humanae, 2: „(...) Secundum dignitatem suam homines cuncti, quia personae sunt, ratione scilicet et libera voluntate praediti ideoque personali responsabilitate aucti, sua ipsorum natura impelluntur necnon morali tenentur obligatione ad veritatem quaerendam, illam imprimis quae religionem spectat. Tenentur quoque veritati cognitae adhaerere atque totam vitam suam iuxta exigentias veritatis ordinare. Huic autem obligationi satisfacere homines, modo suae propriae naturae consentaneo, non possunt nisi libertate psychologica simul atque immunitate a coercitione externa fruantur. Non ergo in subiectiva personae dispositione, sed in ipsa eius natura ius ad libertatem religiosam fundatur.(...) 3. (...):”Veritas autem inquirenda est modo dignitati humanae personae eiusque naturae sociali proprio, libera scilicet inquisitione, ope magisterii seu institutionis, communicationis atque dialogi, quibus alii aliis exponunt veritatem quam invenerunt vel invenisse putant, ut sese invicem in veritate inquirenda adiuvent; veritati autem cognitae firmiter adhaerendum est assensu personali.”

[5] Św. Tomasz z Akwinu, Summa przeciw poganom, I, 1, 3.

[6] Tamże, 4, 3.

[7] Wszelako już u schyłku średniowiecza ruch nominalizmu (stanowisko inicjatora – Ockhama – określa się ściśle mianem „terminizmu”) pod wpływem arabskiej sekty Aszarytów zakwestionował zdolność intelektu do poznania istnienia Boga w sposób pewny.

[8] Krótki słownik filozoficzny (Warszawa 1955, pod. red. M. Rozentala i P. Judina; tłum. z ros.) tak oto charakteryzuje sylwetkę Awerroesa (Ibn Roszd): „Wielki postępowy myśliciel i uczony arabski średniowiecza (...) W swoich poglądach uzasadniał naukę o «dwoistej prawdzie», to jest o istnieniu obok dogmatu religijnego odbiegających od niego racjonalnych sądów. Naukę Averroesa okrutnie prześladowała religia muzułmańska, a poglądy jego chrześcijańskich zwolenników – kościół katolicki”. Zdecydowanym rzecznikiem tego, co dziś określamy mianem „rozdziału Kościoła od państwa” był w XIV wieku Marsyliusz z Padwy. Dzieło „Defensor pacis” było tłumaczone na język polski. Poziom argumentacji na rzecz owego „rozdziału” jest prostym wykładnikiem emocjonalnego zaangażowania autora. Zasada: „Wszelka władza pochodzi od Boga” da się w prosty sposób wyprowadzić z „Metafizyki” Arystotelesa (XII rozdz. 10), ponieważ chodzi o Rozum rządzącym światem. Pryncypium określano mianem arché,stąd władzę określono tym samym pojęciem, nie zaś odwrotnie: „kto ma władzę, ten ma rację”. Święty Tomasz z Akwinu nie wahał się wykorzystywać komentarzy Awerroesa do Arystotelesa wszędzie tam, gdzie tylko było to możliwe. Zasadnicze wszelako rysy awerroizmu uznał za interpretację arystotelizmu zgoła opaczną.

[9] Jan Paweł II, Fides et ratio, 48: „Złudne jest mniemanie, że wiara może silniej oddziaływać na słaby rozum; przeciwnie, jest wówczas narażona na poważne niebezpieczeństwo, może bowiem zostać sprowadzona do poziomu mitu lub przesądu. Analogicznie, gdy rozum nie ma do czynienia z dojrzałą wiarą, brakuje mu bodźca, który kazałby skupić uwagę na specyfice i głębi bytu.”

[10] Jan XXIII, Pacem in terris,151-152: ”Jest również rzeczą oczywistą, że w krajach, które od dawna przyjęły naukę chrześcijańską, instytucje cywilizacyjne znajdują się wprawdzie w rozkwicie, mają w dziedzinie wiedzy i techniki wielkie osiągnięcia oraz środki umożliwiające realizację wszelkich zamierzeń, ale często zbyt słabo są przepojone duchem chrześcijańskim.

[152]. Rodzi się więc słuszne pytanie, dlaczego tak się dzieje, skoro do ustalenia podstaw tego rozwoju przyczynili się przeważnie i nadal przyczyniają się ci, którzy uważają się za chrześcijan i rzeczywiście dostosowują, przynajmniej częściowo, swe życie do zasad Ewangelii. Sądzimy, że ten stan rzeczy stąd pochodzi, iż ludzie ci nie zestrajają swego postępowania z wyznawaną przez siebie wiarą. Powinni oni dojść do takiego odnowienia w sobie jedności wewnętrznej, aby działaniem ich kierowało zarazem światło wiary i siła miłości.”

miepaj
O mnie miepaj

Nieformalny przewodniczący Grupy Inicjatywnej Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego (1993-1995), pierwszy przewodniczący Towarzystwa (w latach 1995-1998), redaktor naczelny organu Towarzystwa "Na Początku..." od 1993 roku do 2006 oraz (po zmianie tytułu) "Problemów Genezy" od 2013-.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura