miepaj miepaj
300
BLOG

O kinetycznym dowodzie na istnienie Boga (cz. 2)

miepaj miepaj Kultura Obserwuj notkę 8

Piotr Cyciura

O kinetycznym dowodzie na istnienie Boga

(cz. 2)

W Summie teologicznejTomasz z Akwinu sformułował pięć dowodów na istnienie Boga. Dalszych kilka podaje początek Komentarza do Ewangelii Janowej. Najważniejszy z nich (manifestior via) – kinetyczny – jest omówiony szczegółowo w Summie przeciw poganom. Nawiązuje on do argumentacji Arystotelesa z VII i VIII ks. Fizykioraz XII ks. Metafizyki. Jeżeli moglibyśmy streścić myśl Arystotelesa w jednym zdaniu, z pewnością należałoby wybrać często przez niego powtarzane zdanie: „Bóg i natura nic nie czyni na próżno”. Cel immanentny naturze, tkwiący w kosmosie bada filozofia przyrody, po czym metafizyka odkrywa Cel transcendentny, Twórcę ładu wszechświata. Oczywiście całkiem chybionym jest twierdzenie, że Arystoteles przyjmował wieczność (tj. samoistność tworzywa), a Bóg miałby być jedynie owego „tworzywa” architektem. Materia, według Arystotelesa, nie istnieje bez tego, co nadaje jej doskonałość. Nawet jeżeli Arystoteles nie mówił wprost o stworzeniu świata, to jasną jest rzeczą, że jego filozofia aktu stwórczego bynajmniej nie wyklucza.

            Argumentacja dowodu z ruchu w skrócie argumentacja przebiega tak:

Przesłanka większa: Wszystko, co się porusza, jest poruszane przez coś innego;

Przesłanka mniejsza: W szeregu poruszanych i poruszających nie można postępować w nieskończoność.

Wniosek: Musi istnieć Pierwszy Poruszyciel, poza szeregiem poruszających i poruszanych, którego wszyscy nazywają Bogiem.

            Wyczerpujące omówienie owego dowodu wymagałoby – jak powiedziano – przemyślenia od nowa podstaw metafizyki i nauki w ogóle. Dokonać zaś należy tego koniecznie. W tym miejscu jednak ograniczę się do kilku zarzutów pod adresem obu przesłanek, wniosku oraz sposobu wnioskowania.

1.Zgodnie z pierwszą zasadą mechaniki Newtonowskiej, ciało poruszać się może ruchem bezwładnym, mimo że nie działa na nie żadna siła;

2.Rzeczy poruszane i poruszające to substancje; czy jednak substancje rzeczywiście istnieją?

3.W matematyce znamy zbiory nieskończone liczb (dotyczy to również liczb naturalnych);

4.Bóg Arystotelesa nie jest „Bogiem prawdziwym”; absolutnie pierwsza zasada ruchu kosmicznego to znacznie mniej niż Bóg religii chrześcijańskiej;

5.Rzeczy, które nas otaczają nie muszą wcale istnieć, zależą bowiem od woli Boga; skoro zaś brak w naturze jakiejkolwiek konieczności, to niepodobna dowodzić na podstawie budowy świata konieczności istnienia Pierwszej Przyczyny.

Osobiście sądzę, że należy uważnie wsłuchać się we wszystkie możliwe zarzuty; należy odnieść się do nich z szacunkiem i wdzięcznością. [1] Samo bowiem głośne wypowiedzenie własnych wątpliwości świadczy o zaufaniu, jakim się darzy osobę, której ten zarzut się przedstawia. Cywilizacja nasza spoczywa na fundamencie greckiej parrhesia.

            Ad 1.Przesłanka większa stanowi najbardziej ogólne prawo rządzące naturą. Paradoksem jest, że najbardziej ogólna zasada bytu i myślenia – zasada niesprzeczności (niepodobna zarazem być i nie być) może wydawać się pusta (Hegel). W przesłance naszej jednak nakłada się oczywistość zmysłowa i rozumowa. Zadać sobie zatem musimy pytanie, co właściwie widzimy w świecie fizycznym, jeżeli chcemy ujęciu naszemu nadać walor największej ogólności.

            Zdaniem Arystotelesa, to, co wprzód poznajemy ma w sobie zgoła „znikomą ilość bytu”.[2] Określenie to oczywiście przywodzi na myśl ostatnią z kategorii Arystotelesa: to pros ti.Niestety tłumaczy się to jako „relacja”, podczas gdy chodzi raczej o ”relatyw”. Inaczej rzecz ujmując: możemy mówić o relatywach sensu stricto (relativa secundum esse) oraz o relatywach sensu largo(relativa secundum dici). [3] Przykładem pierwszego jest ojcieci syn.Niepodobna zrozumieć jednego bez odniesienia do drugiego. Język angielski na określenie pokrewieństwa właśnie zresztą używa wyrazu relative. Przykładem drugiej pary jest na przykład poruszający i poruszany (przyczyna i skutek). W pojęciu relatywów mieści się to, co określilibyśmy mianem faktu. Odróżnienie przyczyny i skutku, które jest domeną nauki, jest poprzedzone ujęciem ich w niedróżnieniu. [4] Inaczej ujmując: fakt ma strukturę binarną, zdolnością zaś do „rozszczepiania” owej struktury obdarzony jest wyłącznie intelekt. Zwierzęta owej zdolności nie mają, gdyż biorą rzeczy w ich nagiej bezpośredniości. „Rozszczepienie” owo inaczej możemy określić mianem abstrakcji. Jednocześnie zaś ujmujemy pierwsze prawo bytu – zasadę niesprzeczności, która wskazuje nam drogę do osiągnięcia wiedzy pewnej. Ponieważ współcześnie przyjmuje się, że „fakty są przygodne”, [5] należy stwierdzić, że nie jest to zdanie Arystotelesa. Odrzucając „radykalną przygodność” rzeczy nie przyjmujemy tym samym żadnej z postaci determinizmu. Świat nie jest „najlepszym z możliwych” (Leibniz); najlepszą z możliwych jest aktualna konfiguracja rzeczy przy założeniu istnienia tworzyw owych rzeczy. [6] Dla istnienia takiego to a takiego stanu trzeba wprzód, by istniała taka to a taka materia. Jest to konieczność warunkowa, inaczej konieczność celu (necessitas finis). Po to, by istniało życie, istnieć musi woda. Po to, aby zaistniał człowiek, ostateczna forma świata [7] musiała zostać definitywnie ukształtowana.

            W tym miejscu mamy odpowiedź na zarzut 5 (Ad 5). Niepodobna dowodzić konieczności np. stwierdzenia istnienia Boga, inaczej niż na podstawie konieczności jakiejś. Otóż takową jest właśnie konieczność celu. Bóg nie może działać w sposób absurdalny, owa „niemożliwość” nie uchybia jednak jego wszechmocy; jest raczej dowodem Jego mądrości. Dla intelektu człowieka poszukującego ślady Bożej mądrości i dobroci zdradza każda rzecz fizyczna – rozumnie pojęta. Inaczej być nie może.

            Wkrótce potem, gdy fakty wyraźnie określono jako „przygodne”; jako „stany rzeczy”, powiązanych ze sobą przypadkowo (Sachverhalt Husserla i Wittgensteina), nauka zadała kłam owemu rozumieniu faktu.

            Odkrycie Relativitätstheorie Einsteina miało bowiem również znaczenie filozoficzne. Nawet wszelako dla uczonego tej miary co Richard Feynman filozoficzna interpretacja owej teorii nie jest bynajmniej oczywista. [8]

            Samo określenie „teoria względności” już może wnosić błędną konotację. Tymczasem stwierdzono, że tylko dwa bieguny zdarzenia powiązane są jak przyczyna i skutek. Z czysto matematycznego punktu wiedzenia można sobie wyobrazić odwrócenie relacji przyczynowo-skutkowej. Jeżeli rzeczy powiązane byłyby impulsem szybszym niż prędkość rozchodzenia się pola elektromagnetycznego, odwróceniu właśnie ulegałaby relacja przyczynowo-skutkowa. Można co prawda wyobrazić sobie prędkość większą od prędkości światła. Można np. wyobrazić sobie latarnię morską, która poruszałaby się z określoną prędkością kątową. Wydawałoby się, że w dostatecznie odległym punkcie światło będzie omiatać przedmioty z prędkością większą niż 300 000 km/s. To jednak jest niemożliwe w naturze. Światło nie „nadążyłoby” tego czynić. Zdarzenie, w którym oddziaływanie miedzy rzeczami byłoby szybsze niż prędkość fali elektromagnetycznej, jest niemożliwe. Mieści się ono poza tzw. „stożkiem przyszłości”. Odwrócenie zależności przyczynowo-skutkowej jest niemożliwe. „Wiedzę mamy wtedy, gdy wiemy, ze tak jest i inaczej być nie może”. [9] To zdanie Arystotelesa jest potwierdzone przynajmniej co do faktu konieczności sui generis, tkwiącej w naturze.

(dok. nastąpi)


[1] Por. Arystoteles, Metafizyka, II rozdz. 1, 993 11 – 19. Tzw. księga alfa-minor „Metafizyki” pochodzi prawdopodobnie od Pasiklesa z Rodos.

[2] Arystoteles, Metafizyka, VII rozdz. 4, 1029b 8 – 10.

[3] Św. Tomasz z Akwinu, Summa teologii, I, q.13, a. 7 ad 1.

[4] Arystoteles, Fizyka, I rodz. 1, 184a 10 – 26.

[5] Por. L. Wittgenstein, Tractatus logico-philosophicus, 4. 27; 5. 634.

[6] Arystoteles, Fizyka, II rozdz. 9. Jeden z wielu tekstów Arystotelesa analizujący celowość natury, zarazem skierowany wprost przeciw starożytnej postaci determinizmu. Stanowisko nieco podobne do ewolucjonizmu głosił Empedokles.

[7] Św. Tomasz z Akwinu, Summa przeciw poganom, II, rozdz. 42, 5: „(...) distinctio et ordo partium universi (...) est quasi ultima forma”.

[8] R.P. Feynman, R. B. Leighton, M. Sands, Feynmana wykłady z fizyki, przeł. R. Gajewski et al., Warszawa 1968, I, 1, s. 243n.

[9] Arystoteles, Analityki Wtóre, I rozdz. 2.

miepaj
O mnie miepaj

Nieformalny przewodniczący Grupy Inicjatywnej Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego (1993-1995), pierwszy przewodniczący Towarzystwa (w latach 1995-1998), redaktor naczelny organu Towarzystwa "Na Początku..." od 1993 roku do 2006 oraz (po zmianie tytułu) "Problemów Genezy" od 2013-.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura