Przegladając stare zapomniane szpargały , znalazłem przypadkowo kartkę ze zrywanego kalendarza z datą 22 lipca1975 , a na odwrocie wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, który zamieszczam w całosci, choć wiem że ostatnie dwie linijki mogą być dzisiaj kontrowersyjne. Nie ja jestem autorem i ingerować w tekst nie mam prawa.
Przy okazji nasunęla mi się refleksja natury patriotyczno-sentymentalnej.
Czy poezja musi być oceniana zawsze w kontekscie czasow w jakich powstala ?
A może być ona powinna ponadczasowa ?
Dlaczego w ostatnim dwudziestopięcioleniu , rzekomo demokratycznych stosunków społeczno-politycznych,tak malo jest literatury patiotycznej napawającej optymizmem i pobudzającej spoleczeństwo do twórczego niepokoju i wysiłku , w słuzbie Ojczyźnie ?
Gdzie leży tego przyczyna, że poza krytykowaniem , nie bardzo wiemy, chcemy i potrafimy, wspólnie
"zakasać rękawy" i zrobić wiele pożytecznych rzeczy, jak przystalo na społeceństwo obywatelskie ?
Może ktoś zechce rozwiać moje rozterki i wątpliwości ?
Miotam się , ze swoimi sprzecznymi odczuciami i mam coraz więcej wątpliwosci, nie tylko w tej kwestii.
PIEŚŃ O OJCZYŹNIE
Ty jestes, Ojczyzno, jak płomień wysoki,
jak dzień, co ludowi zabłysnął:
to morze szumiące, te górskie potoki,
to niebo - to tyś jest , Ojczyzno.
Tyś metal gorący, heroizm górniczy,
robota i taniec wesoły,
I wioski srebrzyste od lamp elektrycznych,
i dzieci idące do szkoły.
To twoje na drogę padają promienie,
to twój głos słyszymy po nocy.
Kto idzie przez zycie z Ojczyzny imieniem,
w zwycięstwo ten idzie i w słońce.
Tyś mosty Wrocławia i wiosna w Szczecinie,
i srebrne warszawskie gołębie.
My ciebie, Ojczyzno, w swych pieśniach sławimy,
i w walce, i w pracy codziennej.
Nam dzień się jak okno szeroko otwiera,
nad Wisłą i Odrą, i Nysą.
Ojczyzno Szopena, Ojczyzno Waltera,
waleczna, ludowa Ojczyzno.
KONSTANTY ILDEFONS GAŁCZYŃSKI