Nathii M. Nathii M.
284
BLOG

"Przyjaźń", odc. 17

Nathii M. Nathii M. Kultura Obserwuj notkę 26

Anna spała jak zabita. Wybudziła się nagle a niespodziewanie i z przyjemnością zauważyła, że jednak żyje. Z niewytłumaczalnego snu o jeździe wierzchem na baranie po azerskiej plaży wyrwał ją magnetyzm czyjegoś spojrzenia. W przeciągu sekundy zreflektowała się, że zamiast rafinerii w Azerbejdżanie ma ropę w oczach, a przyjemne uczucie piasku pod stopami ustąpiło miejsca kłuciu imitacji jego ziarenek pod powieką. Pozostawało oczekiwać na zjawienie się barana. Miarowy oddech nie pozostawiał wątpliwości, że ktoś nad nią stoi. Odkaszlnęła odruchowo, po czym skarciła się w myśli, że jednak powinna udawać jak najbardziej senną, zanim nie rozpracuje kto zechciał tym razem nawiedzić jej skromne progi. Zakasłała ponownie. Paskudnie czymś śmierdziało. Zapach rur kanalizacyjnych bijący z klozetu mieszał się z papierosowym dymem i całym bodajże poświęconym na tę noc flakonem "Acqua di Gio" Armaniego. Sanchez czasem pali, ale się obłędnie nie perfumuje. Fonsie lubi coś pachnącego wylać za swój kołnierz, lecz nie pali, a przynajmniej nie tytoń. "Czy pan Elegancik w środku nocy przyszedł na randkę?" - zastanawiała się. Mogła jedynie odwrócić się na plecy czekając na tembr głosu.

- Nareszcie przestałaś udawać, że śpisz - niecierpliwił się Santiago, ładując się na kanapę.
- Jak brutalnie... - Anna broniła wygrzanego przez sen terytorium.

Pan Zuleta nie przyszedł wdawać się w dyskusje w środku nocy, ale opaska na oczach dziewczyny wybiła go z konceptu.

- Królewna urządziła sobie biznes klasę Luthansy?
- Fonsie chciał mnie poczęstować drinkiem na spirytusie, ale pomyliły mu się dziury i zamiast do ust, wlał mi go do oczu.
- No tak, ze znajomością anatomii kobiety u Fonsiego faktycznie kiepsko.

Na potwierdzenie, że z nim jest inaczej, Santiago delikatnie uniósł w górę dłoń Anny. Pomimo łażenia po strychach i piwnicach Wałbrzycha zachowała należną wiekowi jej właścicielki dziewczęcą sprężystość. Pod warstwą skóry z przyklejonym doń brudem kryło się szybkie tętno. Kolumbijczyk zatrzymał się na jego pomiarze. Uspokajający wyraz twarzy dziewczyny nie mógł zmylić przy kołataniu przerażonego serca.

- Ciii... - wyszeptał Santiago.

Dotknął ustami jej palców w ulotnym pocałunku. Anna się zarumieniła i nerwowo poprawiła na legowisku. Zaintrygowanie Santiago Zulety stanowiło część jej planu, ale rola wampa była jej kompletnie obca. "Czego on może chcieć teraz? Seksu? Przespać się z nim, czy już na wstępie gryźć po jajach? O rany, jak ja w ogóle wyglądam... kurczę... cholera" - myślała. Santiago dostrzegł jej zakłopotanie. Odruchowo wypiął pierś jako pan i władca, jednocześnie rozbawiony faktem, że młoda osóbka co się kulom nie kłania, zmieszała się w dość intymnej sytuacji. Ona tymczasem wykorzystała chwilę na opanowanie nerwów. Bardzo przytomnie doszła do wniosku, że to właśnie jej odwaga i bezkompromisowość są cechami, dzięki którym niebezpieczny przestępca zapragnął się do niej zbliżyć, zamiast załatwić sprawę wypróbowanymi metodami. Wygląd zewnętrzny na pewno nie miał znaczenia. "Ale gdyby móc się mimo wszystko umyć..." - nie dawało jej spokoju.

Santiago po kolei rozmasowywał jej napięte palce. Nieśmiały i dość nerwowy tik przypominający uśmiech zagościł pomiędzy czarną opaską a opadającymi na twarz dredami, pod którymi Anna odruchowo próbowała się schować.

- Jak myślisz, co by powiedział Fonsie gdyby ukradł noworodka i go wychowywał z jakimś - tu pan Zuleta odrzchąknął znacząco - władcą swojego serca, a dziecko by później go zapytało: "Tato, dlaczego mama to też tata?"
- Raczej by mu nie opowiadał o pszczółkach i kwiatkach - zachichotała Anna, której się przypomniało, że o istnieniu takiej rzeczy jak seks, dowiedziała się z filmu "Terminator".
- Dzieci lubią zadawać podchwytliwe pytania. Nigdy nie zastanawiałaś się, co byś odpowiadała na nie swoim?
- Nie myślałam o dzieciach, naprawdę... - Anna nabrała powietrza. Jej sąsiadki w zbliżonym wieku nieomal niańczyły już wnuki.
Santiago jeszcze raz musnął ustami opuszek jej kciuka.
- To czas zacząć. Poćwiczymy teraz trudną sztukę odpowiedzi na skomplikowane zagadnienia - tu podniósł zabawnie głos, imitując brzdąca. - Mamo, a dlaczego jak dzisiaj na matematyce uczyliśmy się liczyć na palcach jednej ręki, to nam wszystkim wychodziło pięć, a jak liczę twoje, to mi wychodzą dwa?

Powietrze przeszył świst otwierającego się sprężynowego noża.

Odcinek 1

Odcinek 16

Odcinek 18

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura