Nathii M. Nathii M.
318
BLOG

"Przyjaźń", odc. 47

Nathii M. Nathii M. Kultura Obserwuj notkę 22

- Testuję poprawność procesu rehabilitacji - wysapała Anna. - Czy mogę podnieść ręce do góry i obrócić się do pana twarzą?
- Nie krępuj się.
Wolała unikać gwałtownych gestów mogących ściągnąć na nią nieszczęście, gdyż nie wiedziała, z kim ma do czynienia, choć mogłaby przysiąc że słyszała już ten głos. Wolała pokazać, że zależy jej na współpracy, a właściciel pistoletu jest panem sytuacji. Bardzo powoli uniosła ręce, a następnie przekrzywiła głowę. Niekontrolowany uśmiech zagościł na jej twarzy.
- Cześć, Manu! Mogę do ciebie mówić po imieniu? Przecież się znamy, strzelałeś do mnie kilka dni temu.
- Przywołujesz najbrutalniejsze wspomnienia, każdy psychoanalityk kazałby ci to z siebie wyrzucić i do tego nie wracać. Przecież wiesz, że nie chciałem cię skrzywdzić. Udzielałem ci też pierwszej pomocy, podczas gdy Sanchez przeglądał się w lustrze z nożyczkami w oku, a potem przez całą drogę dbałem o twój komfort. Domyślasz się chyba, że nie mogliśmy lecieć żadną Lufthansą Biznes Klasą. Do tego kierowcę, który miał nas przewieźć przez granicę meksykańsko-amerykańską, znaleźliśmy z nożem w plecach.
- Byliśmy w Meksyku?
- No widzisz, pozwiedzałaś sobie. Jak prawdziwa amerykańska nastolatka - przesypiając całą drogę i mając w nosie najważniejsze zabytki. Chodźmy do twojego pokoju, tutaj pewnie jest nam obojgu mniej wygodnie. Dasz radę iść?
- Możesz skoczyć do mojej celi po kule - uśmiechnęła się.

Manuel Mendoza, ostatni dżentelmen wśród gangsterów, też miał swoje granice uczynności. Ale nawet z tym ograniczeniem Anna wygrała los na loterii. Fonsie i Santiago byli jak odbezpieczony granat. Po jej skoku zza osłony mogli w przypływie chandry wystrzelać w nią cały magazynek. Manuel - nigdy. "No jasne, wszystko było z góry ukartowane. Jego zadaniem było wślizgnąć się do środka podczas montowania kamery tak, bym nie słyszała kroków. Gdyby przyszły mi do głowy pomysły - on miał zadbać o bezkrwawe ich zakończenie. Ależ ze mnie idiotka, co ja innego mogłam sobie wyobrażać?" - przeklinała się w myśli za skorzystanie z zaproszenia w maliny. Santiago miał orzech twardszy do zgryzienia niż Anna sądziła. Początkowo opcja zabezpieczenia miała wyglądać tak, jak przedstawił ją wcześniej Sanchez. Manuel od rana prychał, że nie będzie szedł na pogrzeb kochanka jego dziewczyny, czy tam chłopaka jego kochanki, na jedno wychodzi. Nie chciał się też popisywać w obecności Miguela Reyesa znajomością z Ines Guevarą. Kilku spodziewanym na uroczystości mężom nie zamierzał się tłumaczyć, skąd zna ich żony. Pan Zuleta ochoczo wykorzystał sceptyczne nastawienie przyjaciela do obecności na pogrzebie, a poza tym nie podobał mu się sposób, w jaki Manu zerkał na jego siostrę. Pan Mendoza był bardzo zaufany, i szkoda by się wielka zdarzyła, gdyby coś miało tę relację zepsuć.

- Nie korzystasz już z kul? - zapytał, gdy rozsiadali się na kanapie.
- Korzystam. Teraz jestem na prochach i mogłabym skakać w kółko a kulami wymachiwać w powietrzu, jak Bernardo Rezende na meczu. Ale ty pewnie nie wiesz, kto to jest Bernardo Rezende.
- Znałem jednego Bernardo, pracował tutaj, ale Santi go niedawno odstrzelił. Nie pamiętam, jak miał na nazwisko.
- Widzę, że się nie znasz na siatkówce. To trener brazylijskiej reprezentacji, chyba najlepszy trener na świecie. Ale jak przyjechał do Polski na turniej towarzyski, to zerwał ścięgno Achillesa podczas treningu. I na mistrzostwach świata biegał wzdłuż linii końcowej, a kulami, na których miał się podpierać, to machał - Anna uśmiechnęła się z myślą, czy on też zażywał jakieś przeciwbólowe gleborzuty.
- Znam się na piłce nożnej. I wiem, że nasz bramkarz strzelił gola waszemu bramkarzowi.
- Daj spokój z tymi pseudokopaczami w kopaną. Mamy jedną z najlepszych siatkarskich drużyn na świecie. A dwóch najlepszych kolesi, Bartek Kurek i Krzysztof Ignaczak, są z Wałbrzycha. Tak, z tego Wałbrzycha, w którym byłeś i który na pewno przypadł ci do gustu. Coś się u nas w metropolii jednak potrafi urodzić raz na sto lat jako ten wyjątek potwierdzający regułę.
- A ty jesteś kolejnym wyjątkiem. Jesteś dość wysoka, grałaś w siatkówkę? Proszę, powiedz że nie. Nie mógłbym spać spokojnie ze świadomością, że jednym strzałem mogłem przekreślić twoją wspaniale zapowiadającą się karierę.
- Karierę to ja zamierzam robić gdzie indziej. Grałam w siatkę na wuefie. Byłam dobra, ale mimo to kapitanki drużyn wolały największe łamagi w składzie zamiast mnie. Zawsze mnie wybierały na końcu.

Kolejne wspomnienie do wyrzucenia z siebie. Ale nie, ona je zapamięta i kiedyś im wszystkim pokaże. Kupi sobie cały Wałbrzych. Albo zaczeka, aż się miasto samo rozsypie i wtedy kupi plac pod budowę czegoś ładniejszego. Manuel przerwał krótką ciszę:

- I co zrobimy z zaistniałą sytuacją między nami?

Odcinek 1

Odcinek 46

Odcinek 48

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura