Nathii M. Nathii M.
182
BLOG

"Przyjaźń", odc. 50

Nathii M. Nathii M. Kultura Obserwuj notkę 15

Drzwi na półpiętrze zarzęziły. Manuel i Fonsie wymienili się powitaniami, po czym Fonsie zaniósł się dość niepokojącym kaszlem.
- Zaczynam podejrzewać uczulenie na kurz. Słuchasz mnie, Manu, uczulenie na kurz. Wyobraź sobie, gdybym musiał opuścić piwnicę. Śmierć zabiera mnie z tego świata po kawałku. Najpierw kanapa dla dziewczyny. Teraz całe podziemie przez alergię. A co będzie potem? Każą mi się wyprowadzić? Utną mi rękę? Przecież ty mnie nie słuchasz.
- Słucham cię, chcesz uciąć sobie drzemkę, ale masz kurz na kanapie.
Mendoza wciąż nie mógł uwierzyć. Wcześniej brał tylko udział w kilku strzelaninach przy dobrym zabezpieczeniu. A teraz? Milisekundy. Dobra lub zła wola tej wariatki. Sposępniał i do wieczora nikt nie poradził sobie z nawiązaniem z nim kontaktu. Pierwszy raz w życiu zaklął w myśli na kobietę: "Och, ty okrutna!"

Anna wciąż promieniała z zachwytu i chciała się podzielić swoim szczęściem z otoczeniem. Gdyby krzyknąć do klozetu "I'm happy!" przynajmniej odpowiedziało by jej echo. Zaśmiała się. Biblioteka miejska była jednym ze schronów gdy powrót do domu mógł się okazać opłakany w skutkach. Niedawno wpadła dziewczynie w ręce książka opisująca historię arystokratycznego rodu Tarnowskich. Kiedy do majątku rodowego wtargnęli sowieccy żołnierze, brali toaletę za umywalkę, a gdy pociągali za spłuczkę i chlapała ich w twarz woda, przeklinali "polskich panów". Teraz Anna miała przed oczami sedes i wizualizowała tamtą scenę. Euforia wypełniała jej umysł równie szczelnie jak głupoty ramówkę telewizyjną. Skoncentrowała się dopiero po dosłyszeniu przetasowań na korytarzu. Nikt nie usunął kamery. I w ten oto sposób dobry nastrój prysł. Victor Sanchez już się nie wślizgnie. "Ciekawe, jak mu poszło z Ines" - myślała.
- Fonsie! Fonsie, jesteś tam? Biedactwo, chory jesteś! Co to, koklusz? Astma? Chodź, opowiedz mi.
- To chyba uczulenie na kurz - przydreptał Fonsie. - A ty jesteś temu winna, bo wszystko zaczęło się wraz z twoim przyjazdem. Najpierw zwalałem winę na przeziębienie, lecz teraz dostrzegam wyraźny związek między przebywaniem tu a objawami choroby.
- Zaraziłam go alergią, patrzcie no, ludzie... - znowu się z nim drażniła, a on ponownie się najeżył.
- Może przywiozłaś jakiś wirus, na przykład Ebola. Albo jakiś nieznany. Polska grypa.
- Ale ja się czuję całkiem dobrze. Swoją drogą, wiedziałeś, że przeciąłeś mi kość w tym palcu? Będzie się długo goić, a potem jeszcze dłużej boleć w czasie deszczu.
- Oliwa sprawiedliwa - żachnął się. - Ty jesteś odporna na ten wirus, objawy wystąpiły dopiero u mnie. Jedyna radość z tego taka, że jeśli jestem pierwszą ofiarą, to pewnie pokażą mnie w wiadomościach.
- Dogadam się z panem Zuletą,żebyśmy mogli iść jako pierwsza żałobna para za trumną na twoim pogrzebie - pokazała mu język. - Będziemy płakać, to znaczy, ja na pewno. A teraz daj sobie proszę na wstrzymanie, może wystarczy zmienić warunki pracy.
Fonsie pomyślał o przeniesieniu do pracy biurowej, ale stwierdził tam brak jelit rozpostartych na parszywej ścianie, czy niemożność podziwiania strzałów Santiago z jego kieszonkowego pistolecika tak celnych, że powodujących niemal natychmiastowy zgon.
- Wróciliśmy niedawno z pogrzebu. Nic ciekawego się nie działo. Miałem głównie pilnować pana Sancheza, ale gdzieś mi zniknął z pola widzenia, więc oglądałem telewizję z młodszą siostrą pana Zulety.
"Wow! Miele jęzorem tak, że elektrownia wodna by mu pozazdrościła przepustowości!" - ucieszyła się Anna. Poruszyła jednak inną kwestię, brzmiącą równie intrygująco jak informacja o urwaniu się Sancheza z pościgu.
- Pan Zuleta ma siostrę? Starszą? Młodszą?
- Młodszą, nawet młodszą od ciebie. Są do siebie podobni, ona też jest bardzo ładna.
- O, może po rychłej śmierci pana twego serca hajtniesz się z jego siostrą, żeby mieć stale przy sobie jakiś wspominek.
Fonsie zamachnął się na Annę pięścią z półobrotu, symulując chęć ataku. Uśmiechnął się kwaśno.
- Może dożyję chwili, w której zamilkniesz w pewnej drażliwej kwestii. Wtedy ja nie będę musiał sparować się komentarzem o homofobii w twoim kraju. Wszyscy są równi.
- A najmniej równo jest w Chinach.
- Bo cenzurują nawet Google?
- Nie, głuptasie. Bo to kraj, w którym jest największa różnica między punktem położonym najniżej, a tym usytuowanym najwyżej.
Anna błysnęła wiedzą. Gdyby nie zamieszki dookoła niej, za kilka tygodni powinna odbierać indeks Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Postanowiła temu kierunkowi nie przepuszczać. To nawet lepiej, że jest w Stanach. Może terminować u ukochanego Indiany Jonesa.

Odcinek 1

Odcinek 49

Odcinek 51

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura