Nathii M. Nathii M.
552
BLOG

Zawód: pisarz - czy to droga donikąd?

Nathii M. Nathii M. Kultura Obserwuj notkę 19

Z Tatą mamy różne poglądy na większość spraw doczesnych, ale jego wizja Twórcy niezwykle przypadła mi do gustu. Twórca, gdyż słowo "autor" nie oddaje w pełni jego męki, powinien być zatem wyposażony w wygnieciony, poplamiony sweter, okulary, zmierzwione włosy, nierzadko brodę z wąsami, no i oczywiście obłędny wzrok symbolizujący artyzm. Twórca cierpi, ponieważ tworzy. Ma w pogardzie masówkę. Prawdziwy Twórca jest niedoceniony. Latami gromadzi i pielęgnuje w sobie jad i żółć. Ci, którzy Go nie wielbią, są ignorantami. Jedynie On prowadzi oświecony tłumek, gdyż tłumek składa mu wiernopoddańczy hołd.  Prawdziwego Twórcę można poznać też po tym, że na marketingu się nie zna, a czytelników ma w nosie.

Na blog Coryllusa trafiłam przed kilkoma dniami z zamiarem stałego śledzenia, gdyż tenże Bloger zapowiedział kontynuację powieści sensacyjnej w odcinkach, która w mym odczuciu miała potencjał. A poza tym - mam słabość do internetowych książek w częściach. Pamiętam, że kilkakrotnie bywałam tam wcześniej, ale ponieważ nikt nie raczył odpisać mi na komentarze, dałam sobie spokój na długie miesiące. Coryllus to Autor z polotem i fantazją, piszący lepiej ode mnie i poruszający ważniejsze tematy, lecz czy nie ma w nim pierwiastka Twórcy? Ostatnio zdecydował się na dramatyczny krok zapowiadając koniec blogowania. Wszyscy regularniejsi czytelnicy s24 zdają sobie sprawę, że część blogerów jest jak kochanek wymykający się z dramatycznym pożegnaniem o świcie i powracający pod osłoną nocy. Chodzi o niesatysfakcjonującą sprzedaż jego książki (znanej jako "książka ze straszną okładką" i słowami "pitaval" oraz "prowincjonalny" w tytule - w zależności od charakteru komentatora, jeden wyraz bardziej przerażający od drugiego). Otóż ludzie, którzy klikają na bloga, powinni według jego wyliczeń również kliknąć sobie w portfel.

Zastanawia mnie niechęć do domów wydawniczych, które zajmują się produkcją, dystrybucją i promocją. Nie wiem, czy maszynopis został w nich odrzucony, czy też self-publication było marzeniem Autora. Wdanie się w konflikt z red. Gadowskim było dla mnie ciszą przed burzą. I, jak na specjalistkę od thrillerów C klasy, nie pomyliłam się. Najwybitniejszy piłkarz urodzony na paragwajskiej ziemi, Jose Luis Chilavert, mawiał mediom, żeby pisały o nim dużo, wszystko jedno jak. Wymiana zdań z Witoldem Gadowskim to niewątpliwie klikalność. Niestety, ale ludzie lubią krew. Marketingowo - bardzo dobrze. Odejście - super. Tylu ludzi prosi o pozostanie na s24 i obiecuje zakupić Dzieło. Poza tym, inni blogerzy napiszą notki o odejściu Coryllusa, ikony dla s24. Do tej pory mamy do czynienia z osobą PR-owo sprytną. Zaraz potem dochodzi jednak zdecydowany sprzeciw w kwestii promocji książki na urodzinach Salonu. Dlaczego? Twórca wyszedł z Coryllusa? Obrażony na świat? I po co odcinać się od czytelników przez likwidację bloga? Któryś komentator bardzo słusznie zwrócił uwagę na to, co usłyszałam wcześniej w jednym z miesięczników tenisowych od speca od reklamy - wyniki inwestycji ocenia się po 3-5 latach.

I dochodzimy do punktu kulminacyjnego notki, a mianowicie, kto odpowiada za stan literatury w Polsce? Czy winni są jedynie beznadziejni czytelnicy? A może nie są oni wystarczająco dobrze traktowani przez Autorów? Może Autorzy nie szukają dojścia do czytelników wystarczająco aktywnie? Może rozesłanie książek bibliotekom wraz z adresem do czynnej strony internetowej z księgą gości jest dobrym pomysłem? Albo wakacyjne stoisko w nadmorskim kurorcie? Tyle tytułem reklamy pisarza niepromowanego w TV.

Z perspektywy mojej niepozornej osoby będącej w połowie pracy nad czarną komedią z silnym wątkiem sensacyjnym, teoretycznie masówką, żółć Twórców może objawić się inaczej. Któż bowiem jest zatrudniany w wydawnictwach w charakterze recenzenta nadsyłanych maszynopisów? Piroman lubi patrzeć na pożary, a sfrustrowani Twórcy zaciągają się do legii krytyków. Jak to napisał Lemoniadowy, a wcześniej ktoś przed nim, "krytyk jest mentalnym bratem eunucha". Będąc wiecznie niezadowoloną z uzykiwanych przez siebie efektów perfekcjonistką potrafię jednak przyznać, że umiem pisać lekko. A przyznać to potrafię, gdyż z tej durnej przyczyny znalazłam wokół siebie w życiu zawodowym śmiertelnych wrogów, których wcale, ale to wcale nie szukałam. "I wish you the very best concerning successful hooking up with some serious book publisher - just try to be modest and reserved in order not to cause people's envy and insolence" - napisał ostatnio mój kochany S. Jest on specjalistą od handlu zagranicznego, a nie od literatury, ale rada nie od parady. Na pierwszej randce postanowiliśmy sobie, że przed trzydziestką ja będę sławną pisarką, a on milionerem. Mamy jeszcze kilka lat.

Tak naprawdę, nie da się jednoznacznie określić, dlaczego jedne książki stają się krajowymi lub międzynarodowymi hitami, a inne przechodzą niezauważone. Niekoniecznie literatura dla kobiet jest jedynym komercyjnym kierunkiem beletrystyki. Próbuje wielu, udaje się nielicznym. Szczęście? Nie mam w tym doświadczenia, być może komentatorzy zechcą podzielić się swoimi odczuciami. W razie czego, jestem zdecydowana poddać się fali książek o mocach nadprzyrodzonych i moja druga powieść będzie traktowała o wampirzycy... emocjonalnej, imieniem Henia. Tytuł roboczy: Henia Cmentarna.

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura