Nathii M. Nathii M.
158
BLOG

"Przyjaźń", odc. 52

Nathii M. Nathii M. Kultura Obserwuj notkę 8

- Po zamachu na rezydencję dom został przebudowany i wprowadzono w nim nowe zabezpieczenia. Najciekawszy jest system korytarzy ewakuacyjnych, dzięki którym można niezauważenie przejść w zupełnie inną część Westchesteru. W budynku mieszczą się także ukryte przejścia między kondygnacjami. Cały witz polega na tym, że Miguel wymyślił projekt, a prace wykonano w całkowitej tajemnicy. Pamiętam robotników kręcących się po domu, tylko że wszyscy sądzili, że ich zadaniem była zwykła renowacja wraz z instalacją mebli zgodnych z ówczesnymi trendami. Rezydencja jest spora, pokoi w niej mnóstwo, zapach gipsu czy kaponu skutecznie odstraszał mieszkańców od ekipy remontowej i pomieszczeń przez nią zajmowanych.

Sanchez przeklinał tamtą wiosnę. Robotnicy naprzykrzali mu się okrutnie panosząc się po domostwie, a on ich gonił w diabły, zamiast spojrzeć w rozliczenia i projekty, o co niekiedy się do niego pod nieobecność Reyesa zwracali. Nie w głowie mu wówczas były plany zdrady. Nie umiał nawet sobie przypomnieć, jakim zadaniem wtedy się zajmował. Pamiętał tylko wiertarkę od rana do nocy i to, że odchodził od zmysłów.

- Rozumiem - skinęła Ines. - Jest przygotowany plan ewakuacji, o którym nie wiedzą wasi przeciwnicy.
- Dokładnie tak. Niby wszystko jest proste. Tylko, że w dalszym ciągu nikt z nas, poza Miguelem, nie zna systemu przejść i korytarzy! Nie wspominając już o kodach otwierających tajne przejścia! Przełączniki są dobrze ukryte i nawet nie wiemy, w których pokojach. Jeśli mam być szczery, udało mi się odnaleźć jeden z nich, gdyż znajdował się w bibliotece za obrazem. Marna kryjówka. Jednak gdy z ciekawości starałem się wpisać kod i oczywiście, nie znając go, wcisnąłem coś na chybił trafił, podniósł się straszny alarm. Kto żyw, ten przybiegł do czytelni, a Miguel tylko poklepał mnie po policzku i skomentował, że kiedy przyjdzie czas, wtajemniczy nas w system. To wydarzyło się w ubiegłym roku, zanim podupadł na zdrowiu.
- Skoro to było trzymane w tajemnicy, skąd dowiedziałeś się o tych zabezpieczeniach i dlaczego postanowiłeś je odszukać?

Pytanie było niegroźne, Ines chciała wykazać się aktywnością w konwersacji i zabłysnąć przenikliwością. Victor czuł, że musi połknąć dużą żabę. Był dumny z opowiadanej baśni, gdyż najlepsze kłamstwa zawierają najwięcej prawdy, a poza rzekomą komitywą z panem Zuletą znaczna część przedstawianej wersji dokładnie w ten sposób wyglądała.

- Kiedyś, na tajnej naradzie, wspomniał nam o systemie. Ale nie zdradził szczegółów. Czułem się odpowiedzialny za wszystkich, więc postanowiłem wytropić na własną rękę tyle, ile dało radę. Oczywiście Santiago i ja w obliczu niedawnych wydarzeń, mocno zmartwieni psychofizycznym stanem naszego szefa, w trosce o jego dobro prosiliśmy o ujawnienie tajemnicy. Niestety, jak wspomniałem, nie można się z nim dogadać. Kiedy sytuacja się uspokoi, postaram się go skierować na psychoterapię. Czuję się winny, bo powinienem zająć się tym wcześniej. Nie przypuszczałem jak poważny jest jego stan.
- Nie obwiniaj się. Po kilku latach spokoju mieliście prawo stracić czujność. Nie wiedziałam, że Valenzuela urósł w siłę na tyle, by was niepokoić.

Objawy przedwczesnego starzenia zaburzyły biznes Reyesa w mieście. Victor Sanchez miał prawo uważać się za prawowitego następcę bezdzietnego bonza, przy którym wytrwale stał przez kilkanaście lat. Jedno słowo szefa, a Rafael Valenzuela o poranku obudziłby się bez głowy i kończyn. Zwłaszcza to pierwsze owocowało bolesną pobudką. Ale Miguel Reyes coraz więcej czasu spędzał ze swoją maskoteczką, Santiago, i jego zamiary dotyczące sukcesji stały się jasne. Zdradzony Sanchez zaproponował pakt przewodnikowi nowej siły w Nowym Jorku i obaj panowie wspólnie opracowali plan przejęcia niekwestionowanego przewodnictwa na czarnym rynku. Panowie Zuleta i Sanchez traktowali się z wersalską uprzejmością a pod jej płaszczykiem szczerze nienawidzili. Santiago z właściwą sobie fantazją psychopaty zamiast zadbać o przetrącenie karku Valenzueli, w wyrafinowany sposób dbał o eliminację jego ludzi z ulic, wyraźnie się całą sytuacją bawiąc. To wtedy Victor skompromitował się w bibliotece przy próbie wpisywania dowolnego kodu. Santiago z kolei po kilku dniach nie omieszkał w towarzystwie zasugerować, że posiadł całą wiedzę tajemną. Kiedy pewnego poranka "ten żałosny lump" Alfonso Jose Gonzalez w trakcie nalewania sobie soku żurawinowego głośno kontemplował dostęp do nowego pomieszczenia ze szczurami w podziemiach, Sanchez zrozumiał, że im więcej osób zna sekret, tym większe prawdopodobieństwo jego dalszego rozpowszechnienia. W tym przypadku ta prawidłowość nie miała miejsca. Istnienie przejść stało się tajemnicą poliszynela nawet wśród zwykłych żołnierzy pełniących funkcję ochrony, lecz już nikt inny poza Santiago i Fonsie'm nie poznał dalszych szczegółów. Valenzuela polecił wyszukać nieznaną, niegroźną osobę mającą się zająć problemem, by odciągnąć uwagę od zleceniodawców. Wtedy wybór padł na brata - łatę wśród gangsterów z budynku, przystojnego chłopca imieniem Juan Carlos. "W cywilu" rozpoczynał studia związane z wystrojem wnętrz. Lepszego kandydata nie mogli wytypować.

Odcinek 1

Odcinek 51

Odcinek 53

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura