Nathii M. Nathii M.
202
BLOG

"Przyjaźń", odc. 60

Nathii M. Nathii M. Kultura Obserwuj notkę 14

Anna na widok osprzętu poczuła kłucie w klatce piersiowej i zmierzyła się z uderzającą falą gorąca. Racjonalny umysł w końcu pokonał pierwotne lęki: "Nie może mnie tym przewiercić, bo się, cholera jasna, pobrudzi". Z przydługiego wstępu w wykonaniu Santiago wyłowiła frazę o spadających kroplach. Była to jedna ze słynnych metod torturowania więźniów, która w założeniu, i oczywiście także w praktyce, kierowała ich do obłędu. Człowieka potrafi do wściekłości doprowadzić niedokręcony kran we własnym mieszkaniu, a co dopiero z rozmysłem zastosowana długofalowa męczarnia. Cieknąca woda by nie przedstawiała dla Anny kłopotu, ponieważ w trakcie swych częstych ucieczek z domu zdarzało jej się, zwłaszcza zimą, sypiać w piwnicach czy na strychach, a tam nieszczelne rury i stropy stanowiły typowy obrazek. Nie umiała sprecyzować poglądów na kwestię wiertarki. Nikt nie lubi bzyczenia komara z decybelami podniesionymi do rangi nagłośnienia ekipy koncertowej Madonny. Jednak to przede wszystkim nieregularność dźwięku, jak przy chrapaniu albo intensywnym płaczu dziecka, wydaje się problemem. Anna postanowiła ogłuchnąć lecz nie pisnąć nawet słowa.

- Hałas mnie drażni - powiedział pan Zuleta. - Pozwolisz, że nie będę ci towarzyszył. Podły nastrój źle wpływa na stopień wyważenia moich reakcji, a to przełoży się bezpośrednio na negatywną zmianę stosunków między nami. Nie chcę tego - zapauzował. - Oboje tego nie chcemy, prawda?
- Mhmm.
- Będzie cię pilnował Fonsie. Jeżeli znudzisz się koncertem, daj mu znak gotowości do współpracy.
- Mhmm.

"Niech mi tym przewierci kiszki. Mam go w nosie".

- Nie chcę cię skrzywdzić - Santiago spotkał wzrok Anny. - Ale chcę, żebyś się bała. Zamierzam cię złamać i zmusić do błagania o litość. Jeżeli to oznacza bardziej zdecydowane metody, bądź pewna: użyję ich.
- Mhmm.
- Wykonam totem z twoich łez i postawię przy łóżku.
- Mhmm.

"Idź już".

Jej ignorująca postawa nieomal przyprawiała Kolumbijczyka o palpitacje serca. Nikt nie traktuje go w ten sposób. Tym bardziej zależało mu na ugięciu niezłomnej postawy swojej zakładniczki. W miarę rozgryzania zagadki konspiracji w grupie Rafaela Valenzueli, zaczynał wierzyć w możliwość rozwiązania konfliktowej sytuacji z pominięciem informacji pochodzących od Anny. Zaimponowała mu od pierwszego wejrzenia i nie potrafił dłużej się okłamywać - w którymś bardziej odważnym fragmencie jego podświadomości wykształciła się pewna koślawa forma uczucia do dziewczyny. Konieczność wydobycia z niej wiadomości z użyciem przemocy ustępowała miejsca sadystycznej chęci zapanowania nad tą niezależną istotą.

- Życzyłbym sobie konwersacji na wyższym poziomie niż mi aktualnie oferujesz.
- Znowu mam błagać o litość? Tak, jak chciał pan wymóc na mnie ostatnio? Co innego mam do roboty niż udać się na wewnętrzną emigrację podczas trwania warkotu?

Logiczna do bólu, jak zwykle. Zimna i opanowana. Santiago był o włos od sięgnięcia do kieszeni spodni, gdzie jakby nigdy nic, trzymał swój pistolet. Pod maską lodowatego spokoju buzowała wściekłość. Tak, wszyscy błagają go o litość. Nie chodzą na żadne emigracje, nawet wewnętrzne. Po chwili doszedł do wniosku, że jeśli wystrzeli w stronę Anny, to nigdy nie zbuduje totemu z jej łez. A na tym zależało mu najbardziej. Podłączył do prądu wiertarkę. Hałas nasilał się niczym zwiększający prędkość samolot na pasie startowym. Wychodząc, rzucił do Fonsiego:

- Ten stolik ci się nie przyda. Idź pod jej celę i wierć w nim dziury. Postaraj się osiągać jak najwyższe rejestry dźwięku. Później ktoś cię wymieni. To ona ma cierpieć, a nie ty.

Fonsie nie posiadał się z radości: pan Zuleta dbał o jego komfort psychiczny! Pragnął mu oszczędzić niewygody! Jakie to wspaniałomyślne. Pogniewał się na nią, doprawdy, cudowne uczucie. Alfonso Jose wygrał milion dolarów na loterii. O ile Annę lubił od chwili, gdy musiał się nią opiekować kiedy leżała na betonie taka bezbronna, nieprzytomna, o tyle uwiedzenia Santiago nie zamierzał wybaczyć jej nigdy.

- Ależ tortury to moja specjalność! Zaręczam, że wykonam zadanie samodzielnie i z najwyższym poświęceniem.

Odcinek 1

Odcinek 59

Odcinek 61

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura