Nathii M. Nathii M.
213
BLOG

"Przyjaźń", odc. 62

Nathii M. Nathii M. Kultura Obserwuj notkę 11

Warczało i warczało. Kiedy wiertło uderzało o drewno, hałas przypominał odgłos motocyklu z solidnym silnikiem, a kiedy unosiło się w powietrze, bzyczało niczym giez nad krową. Coraz bardziej zdegustowana Anna siedziała na kanapie z podkurczonymi nogami i obejmowała je dłońmi. Ilekroć spojrzenia jej i Fonsiego krzyżowały się, posyłała mu ostentacyjne ziewnięcie. Chłopak tracił rezon, bowiem zajęcie było dość monotonne, a nie przynosiło oczekiwanych efektów. Urozmaiceniem było wyobrażenie fragmentów drewna jako laleczek voodoo przedstawiających wrogów i wbijanie weń szpilek w postaci nakłuć wiertarką. Trociny zasypały mu buty. Zamierzał poprosić Manu o zmianę i przytarganie różnych innych fragmentów do ćwiartowania. Chętnie by porozmawiał z zakładniczką, ale od dawna miał problem z koncentracją. Gubił myśl w połowie. Wykonał za to w jej kierunku kilka gestów. Pokazał na swoje oczy, na serce i zaciskając pięść na klatce piersiowej kiwnął się na boki. Anna zgadła, że to coś z gatunku grypsery, ale nie wiedziała, czy kolumbijskiej, czy amerykańskiej, czy jakiejś międzynarodowej. To zdecydowanie miało coś oznaczać. Wałbrzyska ludność może nie przyswaja pasjami nowych języków, lecz spora jej część umie przekazać myśli na migi. Lata doświadczeń na ulicy przed aresztem śledczym robią swoje. Anna nie odwiedzała tam znajomych. Wyłącznie dlatego, że w ogóle prawie nie miała znajomych. Najbliżej aresztu śledczego w Wałbrzychu znalazł się brat Loli, ten od włamań. Wciąż spokojnie przechadzał się uliczkami, ale jego wpadka zdawała się kwestią czasu. Biedna, biedna Lola. To tak dobrze, że wyjeżdża do filmówki. Jak by ona sobie poradziła w tym mieście bez mojej pomocy, z rodziną jako kulą u nogi?Dziewczyna po raz kolejny dała sobie słowo, że któregoś dnia będzie mieć najlepszych kolegów i koleżanki, złotą młodzież ze światowego high life. Nadęta córka ordynatora miejskiego szpitala, przewodnicząca szkoły, o takich znajomościach, jakie Anna planuje zawrzeć, może sobie tylko pomarzyć. I to w najbardziej odważnych snach! Póki co, priorytetem było nie dać się zwariować tej cholernej brzęczącej maszynerii.

Miguel Reyes przebierał od rana nogami. W nocy nie zmrużył oka nawet na minutę, mimo kilkakrotnych prób Santiago, by położyć go do łóżka. To chyba zahacza o psychozę maniakalno - depresyjną.Szef gangu pętał się jak swobodny elektron po apartamencie, aż w końcu wyszedł na korytarz i za trasę wycieczki obrał cały dom. Pan Zuleta przecierpiał bezsenną noc z zupełnie innych przyczyn. Ślęczał nad wiecznie pełną popielniczką przy własnym biurku, obłożony blokiem technicznym i przyborami kreślarskimi. Uważał się za artystyczny antytalent pod każdym względem. Brzdąkał czasem na gitarze, ale nie na tyle dobrze, by podrywać panienki na ten zgrany patent. Bardziej muzykalni koledzy i tak przeklinali los, ponieważ dziewczęta kierowały się przy wyborze obiektu westchnień aparycją oraz pochodzeniem, a tu Santiago Zuleta bił konkurencję o głowę. Łatwość w osiąganiu wyznaczonych celów skutkowała u niego arogancją rosnącą w stopniu geometrycznym. Był permanentnie znudzony sukcesami wśród płci pięknej, znajomych traktował per nogam z pozycji bożyszcza, szkolne konkursy z zakresu nauk ścisłych wygrywał w cuglach, a oprócz tego potrafił porządnie przyfasolić, kiedy ktoś zgłaszał obiekcje co do jego supremacji. Cudowne dziecko cudownych rodziców. Skazany na sukces. Wszyscy marzyli o jego towarzystwie, ale Santiago wytwarzał niewidzialną barierę dystansu, którą trudno było przekroczyć. I, dopóki mieszkał w Medellin, nikomu się ta sztuka nie udała. Rozpuszczony jak dziadowski bicz chłopak ani myślał wykonywać zadania, które z jakichś przyczyn mu nie pasowały. Męczył się, rysując, więc notorycznie omijał obligatoryjne zajęcia plastyczne. Nauczycielka bała się egzekwować powinność. Płakała na ramieniu u dyrektora, zaś cała klasa zżymała się na niesprawiedliwość, że oto są równi i jest Santiago Zuleta. Szkoła potrzebowała zdobywanych przez niego w olimpiadach punktów do krajowych rankingów i nikt nie bardzo wiedział, jak ten problem rozgryźć. Dzieciak nie zamierzał malować ani bawić się rysunkiem technicznym. Za obrazki, których nigdy nie dostarczył, otrzymał najwyższą notę. Dla obecnych przy wystawianiu stopni innych uczniów to była gorzka lekcja dorosłego życia. Od tego czasu Santiago przestał kryć się z papierosami w ubikacji, a kiedy odczuł taką potrzebę, z lubością odpalał je w trakcie zajęć. "Geniusz. On myśli. On tego potrzebuje" - pedagodzy usprawiedliwiali go jeden przez drugiego na radach. W rzeczywistości nikt nie wątpił, że zblazowany do granic możliwości nastolatek zostanie politykiem albo ważnym członkiem mafii. Jedna opcja nie wykluczała drugiej. A teraz, po wielu latach, biedactwo kiwało się nad kartką z ołówkiem w ręku i za pomocą filmików instruktażowych z YouTube zgłębiało tajniki sporządzania planów domu.

Odcinek 1

Odcinek 61

Odcinek 63

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura