MSPrzepiorka MSPrzepiorka
751
BLOG

(Nie)domaganie

MSPrzepiorka MSPrzepiorka Polityka Obserwuj notkę 13

Z lekką irytacją, acz bez zdziwienia odebrałem informację o przekazaniu przez prokuraturę zabezpieczonych u Kelnerów Zagłady nagrań do ABW. Nie zaskoczyło mnie także, że prokuratorzy nie zostawili sobie kopii nagrań – wszak operacja zamiatania wymaga likwidacji możliwie największej liczby źródeł przecieków. A nuż znalazłby się jakiś nieuświadomiony i mylnie nieutożsamiający interesu państwa z interesem PO prokurator? Lepiej było nie ryzykować.

Podzielmy opozycję

Zupełnie inna rzecz sprawiła, że się we mnie lekko zagotowało. Chodzi mianowicie o całkowitą bierność opozycji. Nie mówię tutaj o SLD, czy Palikociarni (jakkolwiek się ta partia teraz nazywa). SLD szykuje się do wskoczenia do koalicji – nie teraz jeszcze, ale w przyszłej kadencji. Wystąpienie Millera podczas ostatniej debaty sejmowej nad wyjaśnieniami Tuska jest jasnym sygnałem, że postkomuniści grają na wyrwanie lewej części Platformy w nadchodzących wyborach, a tym samym wzmocnieniem swojej pozycji przetargowej względem Tuska. Z tego wynikało, bardzo dobre swoją drogą, przemówienie, w którym Miller wypunktował wcześniejsze oświadczenie premiera. Z intencjami zresztą się nie krył, na zakończenie otwarcie zawezwał swoje „zagubione w Paltformie” owieczki do powrotu na łono. Palikot zgłasza fantasmagoryczny projekt samorozwiązania sejmu, wyłącznie w celu stworzenia kolejnego punktu zaczepienia dla bełkotu w przyjaznych rządowi mediach. Tuska krytykuje właściwie tylko za to, że nie „zabezpieczył państwa” (cokolwiek by to miało znaczyć) przed nadejściem pijanych nienawiścią brunatnych szaleńców z PiS i KNP, również elegancko wpisując się w strategię straszenia wyborców „powrotem IV RP”. Jak zwykle, działania winiarza z Biłgoraja do końca klarowne nie są, ale osobiście sądzę, że w świetle rozpadu własnej partii i po wystawieniu przez Kwaśniewskiego, szuka on po prostu drogi z powrotem do Platformy. Bieżące zachowania odczytuję jako nabijanie punktów u Umiłowanego Przywódcy.

Niedomaganie

Wracając do mego zdumienia biernością opozycji realnej, czyli głównie PiS, ale także do pewnego stopnia KNP i Ziobry. Od oświadczenia prokuratury o przekazaniu taśm minęło już ładnych kilka godzin. Oczekiwałem, że reakcja polityków opozycji będzie natychmiastowa i stanowcza. Nie stało się nic. Zero wypowiedzi, żadne media nie informują o takich wypowiedziach – ba, nie znalazłem nawet głupiego wpisu na Twitterze!

Nie jestem w stanie pojąć, co dzieje się w głowach polityków stojących w kontrze do bieżącej władzy. Żyjemy w czasach, w których obieg informacji jest błyskawiczny. Natychmiastowa może być także reakcja na szczególnie niebezpieczne zagrania rządu, w szczególności tak przewidywalne jak tutaj opisywane. Do stu tysięcy dowcipów Radka Sikorskiego, ja się pytam, gdzie jest wystąpienie któregokolwiek z rozpoznawalnych polityków opozycji? Wypuściliby chociażby Macierewicza, żeby się w swoim stylu oburzał na tego typu działania. Cokolwiek, byleby na temat i na tyle głośno, żeby nie dało się nie cytować. Niestety, jest tylko jedno wielkie niedomaganie.

O co nie ma tyle szumu?

Temat, wbrew pozorom, jest poważny. Prokuratura przyznała, że znalazła u zatrzymanych kelnerów całkiem sporo nagrań. Ponoć nie wszystkie, ale jest tam na przykład spotkanie Bieńkowskiej z szefem CBA, które wywołało u tej pani stan przedzawałowy – do tego stopnia, że zaczynała się rakiem wycofywać z wielkiej polityki, twierdząc w jednym z niedawnych wywiadów, że nie chce już być wicepremierem. Wedle nieoficjalnych informacji nagranie to zawiera dosyć szczegółowe opisy korupcyjnej stajni Augiasza, jaką zostawił po sobie w Ministerstwie Infrastruktury Sławomir Nowak. Mają padać konkretne kwoty i nazwiska.

Inna wieść gminna mówi o wpadnięciu w łapy prokuratorów rozmowy Grasia z Kulczykiem, która dotyczyć miała układu zawartego w ramach umożliwienia temu drugiemu zakupu Ciechu. Ujawnienie istnienia tego właśnie nagrania wywołać miało panikę prowadzącą do sławetnej akcji w redakcji Wprost. Ma ono godzić bezpośrednio w najbliższe otoczenie premiera, z nim samym włącznie. Materiał musi być wyjątkowo mocny, jeżeli faktycznie spowodował tak nagłą, szczęśliwie w efekcie niezborną, eskalację działań służb.

Stawiam orzechy przeciw dolarom, że nagrania trafiły bezpośrednio do premiera lub któregoś z jego najbliżej przyklejonych przybocznych i w tej chwili mielone są przez sztab od PR, na wypadek, gdyby jednak kiedyś wyszły. Nie to jest jednak najważniejsze. Jeżeli bowiem zawartość tych taśm ma taką moc, jak się im przypisuje na podstawie przecieków (i plotek), najprawdopodobniej dowolne przygotowanie propagandowe nie pozwoli wytrzymać nawały, jaką ich ujawnienie by spowodowało. Gorsze jest to, że prawie na pewno nigdy nie ujrzą one światła dziennego. Przypomnę, że ABW znajduje się pod bezpośrednim zwierzchnictwem premiera i od czasu wprowadzenia noweli ustawy, o którą swoje działania opiera ta służba, została ona posprzątana z potencjalnie nieposłusznych. Istnieje graniczące z pewnością ryzyko, że materiały te zostaną „zagubione” albo w magazynie, w którym będą przechowywane przypadkiem będzie pożar, albo zeżre je legwan oficera prowadzącego sprawę.

Uważam, że jesteśmy w prawie poznać zawartość tych nagrań. Dotyczą działań urzędników państwowych opłacanych z naszych pieniędzy, zawierają omówienia spraw istotnych dla nas wszystkich. Upublicznieni do tej pory, co do jednego, płacili za wyżerkę naszą kasą. Przyjeżdżali naszymi (służbowymi) furami, prowadzonymi przez zatrudnianych przez nas kierowców.

Myślę, że zaufanie do prokuratury, ABW i innych służb jest w tej chwili wśród społeczeństwa wystarczająco niskie, że można z czystym sumieniem zakładać, delikatnie rzecz ujmując, niechęć do wyjaśnienia zawartości i upublicznienia tych nagrań ze strony tych instytucji. My, jako poszczególne jednostki, nie mamy możliwości podjęcia choćby próby patrzenia na ręce ani prokuraturze, ani służbom. Od tego mamy podobno reprezentantów w parlamencie – stąd ponawiam moje wcześniejsze pytanie: gdzie oni do diaska są?!

Podsumowanie

Te działania to doskonały powód do wyprowadzenia ludzi na ulicę z żądaniami ujawnienia zawartości tych taśm. PiS z Ruchem Narodowym są w stanie zmobilizować w normalnych warunkach ze 200 tysięcy ludzi (szacując po rozmiarze ostatnich Marszu Niepodległości i wiecu w obronie wolnych mediów), teraz warunki nie są do końca normalne. Trzeba tylko uświadomić sobie, że wspólne działanie w tej sprawie jest w interesie narodowym i się dogadać – wróg jest tutaj wspólny. Niestety, pewnie znów niedomaganie…

Mam bardzo szczerą nadzieję, że istnieją gdzieś kopie tych nagrań, które nie wpadły w ręce prokuratury i trzyliterówek. Niestety, nie ufam mojemu państwu, nie wierzę, że będzie ono działało na moją rzecz, zamiast na rzecz rządzących – nie liczę więc, że teoretycznie powołane do tego celu służby nie zostaną użyte do próby zakopania ujawnionej degrengolady jego struktur.

Niestety, przestaję również wierzyć w skuteczność partyj opozycyjnych – jakąś nadzieję na wyrażenie naszego niezadowolenia (oględnie rzecz ujmując) pokładam jeszcze w RN i KNP, tradycyjnie bardziej skorych do takiego trybu działania. PiS z przystawkami planują chyba wziąć na przeczekanie i liczą chyba na bierność bieżącej władzy...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka