tipsi tipsi
70
BLOG

Coryllus: "PiS staje się uboższy przez deprecjonowanie środowisk

tipsi tipsi Polityka Obserwuj notkę 3

Szanuję opinię wyrażoną przez coryllusa, jako uczestnik blogowiska, ale nie zgadzam się z nią, jako człowiek wspierający na najniższym szczeblu kampanię PiS. Odnoszę się do marginalnie wyrażonej, ale ważnej myśli coryllusa (w "Obiecaniki macanki...").

Po pierwsze - zubożenie PiS nie jest obecnie prawdą. W dopiero co minionej kampanii PiS znacznie się wzbogaciło w "materiał ludzki" - również w blogosferze. Teraz, co prawda, nastąpi pewien odpływ, jednak rozpoczynająca się kolejna kampania odpływ ten powstrzyma - do pewnego stopnia.

Po drugie - cykliczne zubażanie się PiS, najczęściej po wyborach właśnie, jest jedną z przyczyn braku istotnych postępów tej partii w umacnianiu zasięgu społecznego. Partia taka jak PiS powinna przecież, po latach walki na głównej scenie politycznej, być potęgą w samorządach lokalnych i powiatowych. A nie jest i na pewno nie będzie po tegorocznych jesiennych wyborach. I na nic porównywanie się do innych partii, bo popełniają te same błędy.

Pisałem już o tym i inni także, że wielkim błędem PiS jest brak pionowego przepływu informacji formacyjnej i organizacyjnej w partii. Szerokie rzesze zwolenników PiS porozumiewają się z jej środowiskami opiniotwórczymi za pośrednictwem mediów - nie muszę chyba pisać, jaki jest tego skutek.
Informacja zwrotna z dołu do góry, jeśli w ogóle płynie, to jak w wojsku - wyłącznie drogą służbową. W efekcie po każdych wyborach (zwłaszcza samorządowych) partia traci najbardziej wartościowych działaczy szczebla podstawowego i sympatyków aspirujących do jej szeregów, którzy nie mają ochoty znosić ignorancji, arogancji i prywaty etatowych szefów lokalnych struktur, których sercom często bliższe są osobiste "układy" i interesy, niż interes społeczny, partyjny, czy państwowy.

Przed każdymi wyborami napływają do partii dwie kategorie sympatyków - jedną są młodzi i starzy idealiści, pragnący działać, pomagać, tworzyć -- dla sprawy. Drugą -- ludzie szukający okazji do własnej promocji, możliwości złapania kilku złotych z diet samorządowych, może jakiegoś stołeczka, albo poparcia dla jego utrzymania itp.

Między tymi ludźmi siłą rzeczy dochodzi do konfliktu, prędzej czy później. Ci drudzy zwykle go wygrywają - mając więcej do stracenia, albo z racji perspektyw osobistych zysków, ostrzej walczą o dominację, no i nie stanowią zbytniego zagrożenia dla lokalnych liderów (którzy kiedyś tam byli w podobnej sytuacji i się z taką grupą łatwo identyfikują), którzy stają chętniej po ich właśnie stronie. Pierwsza z grup (bezinteresowni ideowcy) zniechęca się po jakimś czasie i odpada, pozbawiając partię najcenniejszego kapitału, jakim mogłaby ją obdarzyć, a którego partii bardzo brakuje - bezinteresownego oddania, ideowości, wysokich standardów etycznych i kompetencji intelektualno-profesjonalnych. Partia zyskuje więc to, na czym jej akurat najmniej powinno zależeć -- ludzi, dla których przynależność jest szansą na poprawę sytuacji życiowej.

Kiepski to interes, bo ludzie ci są etycznie labilniejsi, podatniejsi na presję korupcyjną, mają niższą pozycję społeczną i gorsze perspektywy zawodowe. LBNL są zwykle też ubożsi, co wbrew pozorom ma poważne i niebezpośrednie znaczenie dla postrzegania przez potencjalny elektorat i to nie wyłącznie w wyborach samorządowych.

W powyższych zdaniach ostro oddzielam te dwie grupy, ale czynię to jedynie dla jasności wywodu, bo w rzeczywistości granica między nimi nie jest ostra. Skutki jakościowe dla partii są jednak takie, jak opisałem.
Bez dostrzeżenia tego problemu i wypracowania sensownego sposobu jego eliminacji albo choćby neutralizacji, PiS nie może liczyć na poszerzanie wpływów wśród młodych, zrealizowanych zawodowo i rodzinnie ludzi o stablinych perspektywach rozwoju społecznego. A o takich właśnie ludzi rywalizuje z PO i SLD. Ich postawy zaczynają się kształtować już w okresie gimnazjalnym czy licealnym, dlatego partia powinna sformułować program długofalowego pozyskiwania przychylności młodych rodzin i środowisk wychowawczo-nauczycielskich. A tu, jak wiadomo, "rządzi" Platforma.

W efekcie i elektorat i skład podstawowych struktur partyjnych PiS może zacząć się stopniowo zawężać do tych najwierniejszych i najodporniejszych - środowisk emeryckich. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, co byłaby w stanie osiągnąć partia o tak zawężonym przekroju społecznym.

A co ze środowiskiem blogerskim? Nie przesadzałbym z jego siłą oddziaływania społęcznego - jest w istocie mierna. Jednak efekt pracy blogerów powinien być żyłą złota dla samej partii - swego rodzaju darmowym think-tankiem i ewentualnym źródłem cennych kadr, trampoliną dla ludzi intelektualnie cennych, którzy nie mogą lub nie chcą przebijać się do parti "od dołu". Warto, by liderzy partii sięgnęli do tych zasobów, bo wiele mogą na tym skorzystać.
 

tipsi
O mnie tipsi

konserwatywno-liberalny, zależnie od kontekstu ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka