ARNOLD PARSZAWIN ARNOLD PARSZAWIN
566
BLOG

Z CYKLU: GDZIE JEST MATOŁ? (3)

ARNOLD PARSZAWIN ARNOLD PARSZAWIN Polityka Obserwuj notkę 1

 

-   Halo…
-   Tak?
-   To ty… Paweł?  Miałeś być na urlopie…?
-   Jutro wyjeżdżam, właśnie pakuję walizki. Mów szybko, o co chodzi?
-   Jest Matoł?
-   Nie ma. Ruszył się do Belwederu.
-   Jakiś zamach na Wielkiego Księcia się szykuje?
-   Dowcipniś, …no to raczej Konstanty jest specjalistą od zamachów, jak mówią na mieście…
-   Masz na myśli Krakowskie Przedmieście…?
-   No, też… . Ty, a ty skąd wiesz o Wielkim Księciu Konstantym? Na marketingu i zarządzaniu chyba was o nim nie uczyli.
-   Bo widzisz, ja tak jak Matoł po historii jestem…
-   No nie mów, a ja myślałem, że wy wszyscy po zarządzaniu i marketingu… - a tu humanista nam się trafił. Dobra, do rzeczy -  nie ma czasu na pierdoły. Co jest?
-   Jest interes do zrobienia.
-   No masz, to zostało coś jeszcze do sprzedania?         
-   Na ziemi nie, pod ziemią tak…
-   A możesz jaśniej…?
-   Możemy być naprawdę bogaci, takich pieniędzy nie da nam Unia przez sto lat…
-   No dobra, konkretnie, mów!                         
-   Chodzi o łupki, gaz łupkowy. Na 99% mamy największe pokłady w Europie.
-   E, znowu ten gaz…, już ci mówiłem , że gaz to działka Karguli.
-   No nie bardzo. Jeśli chodzi o energetykę to tak, a tu chodzi o koncesje na wydobycie, a to podpada pod skarb państwa.
-   Tak, tak, znam trochę szczegółów. Niby wszystko prawda, no ale niestety sprawa nie jest taka prosta, nie chcę powiedzieć, że mamy tu pewien problem…
-   …bo to podpada pod złotą zasadę?
-   Bo w tym przypadku problem, to jest mało powiedziane. Tak naprawdę to może być dla nas prawdziwe piekło. Jeżeli olejemy tych ekologicznych oszołomów, to za chwilę możemy usłyszeć z bardzo ważnych ust, że Matoł jest jak Orban, albo nawet, że obaj w tym samym stopniu szkodzą Europie. Matoł nigdy na to nie pójdzie, trochę go znam.
-   Jest na to sposób.
-   Na co, żeby przekonać Matoła…?
-   Pośrednio też, ale przede wszystkim, żeby uciszyć całe to krzykliwe towarzystwo, tych ekologów i eurokratów.
-   I ty akurat wiesz, jak to zrobić? No proszę, nie tylko dowcipniś, ale jeszcze geniusz! A będziesz taki miły i zdradzisz mi ten sekret? Nagrody Nobla ci nie obiecuję, ale kto wie, mam pewne możliwości…
- Trzeba znaleźć właściwego sojusznika, trzeba podzielić się tortem z kimś, kto może więcej…
-   Amerykanie już coś u nas dłubią, no ale już widać, że to niczego nie załatwiło, sprawa jest ciągłe otwarta…
-   Bo to wcale nie o Amerykanów chodzi. Trzeba rozmawiać z GAZPROMEM, oni to przepchną, a przy okazji zrobią z Matoła maskotkę Europy, a może nawet pierwszego komisarza – jak się dobrze postara.
-   Super, wszystko pięknie, tyle że oni  przecież nie mają potrzebnych technologii?
-   Spokojnie, zostawmy sobie i im kilka lat na debatę, projekty, zgody i zezwolenia i takie duperele. Bomby atomowej przecież kiedyś też nie mieli,… na szczęście mieli Rosenbergów…  . Potrzebną kasę wyłożą Niemcy i pomogą z dystrybucją w Europie Zachodniej.
-   Ty humanista, całkiem dobrze kombinujesz. Zdaje się, że będą z ciebie ludzie.          
-   Chwała Bogu, uczę się od najlepszych…
-   Z tym, że to wszystko może nie wystarczyć. Tu nawet GAZPROM może być za cienki, jeśli w Berlinie wygrają Zieloni…
-   Wiem. Jest na to sposób.
-   Żarty sobie ze mnie robisz! Jak mi teraz zapodasz, że Radek rozdaje karty w Berlinie i wszystko nam tam poustawia, to zaraz poczujesz działanie złotej zasady. Dobrze się zastanów…
-    Radek to rozdaje karty w strefie zdekomunizowanej, czyli nigdzie. Potrzebny jest drugi potężny sojusznik, żeby ostatecznie przechylić szalę na naszą stronę. Tak się szczęśliwie składa, że w łupkach jest nie tylko gaz, ale i ropa. No i równanie w ten sposób rozwiązuje się samo - jak by nie liczyć, wychodzi nam ŁUKOIL.
-   No bracie, widzę że z matematyką też sobie radzisz, dobrze liczysz. Nie ukrywam, coraz bardziej mi się to równanie podoba. Zaczynam wierzyć, że z tego dzikiego kraju da się jeszcze zrobić eldorado. To naprawdę może być interes stulecia. Trzeba będzie nadać temat Matołowi, jak wróci. Oczywiście, o ile wielki Konstanty nie dosypie mu czegoś do wina. No a to by oznaczało, że interes przejmuje kto inny. Ha, ha, ha…
 
 

znany z tego, że jest nieznany

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka