O jak się uśmiałam po ostatnie konferencji prasowej Zbigniewa Ziobro. Zaproponował Tuskowi, że do kancelarii premiera przyśle wolontariuszy, którzy przejrzą mu papiery, do których on nie ma czasu zajrzeć. A tam raporty NIK i inne źródła wiedzy o nepotyzmie, obchodzeniu ustawy kominowej i przekrętach w ogóle nieśmiertelnego koalicjanta PO czyli PSL. Ha ha ha ha ha! Jeśli ktoś chce zarzucić szefowi Solidarnej Polski naiwność lub bezczelność, będzie w błędzie. To poczucie humoru nim kierowało, jestem pewna. A ono świadczy, jak wiadomo, o inteligencji. Tak trzymać.
Z rozczuleniem wysłuchałam wczoraj w radiu rozmowy z Jackiem Protasiewiczem, wiceprzewodniczącym PE, wiernym żołnierzem Schetyny, który kombinował z całą mocą jak wyjść na dobrego druha Donalda. Cóż z jego wypowiedzi wynikało? Że Tusk jest nie tylko mężem stanu ale i mężem opatrznościowym! Poradził sobie z tzw. „sprawą hazardową” (nie użył słowa „afera”, bo przecież komisja śledcza przegłosowała, że afery nie było) to i z problemami koalicjanta sobie poradzi. A wszystko przez to, że Donald Tusk promuje „wysokie standardy w polityce” czyli musi nauczyć koalicjanta kultury albo go wymieni. Mój Boże, ale my mamy szczęście do władzy! Jacy porządni ludzie w tej PO. Jak to nie tolerują kłamstwa, oczywiście pod warunkiem, że prawda się wyda.
Niech tej Solidarnej Polsce nie przejdzie ta wiara w zmiany w Polsce i niech tego Ziobry nie opuści poczucie humoru, bo nie będzie się czego trzymać.
