Joanna Mieszko-Wiórkiewicz Joanna Mieszko-Wiórkiewicz
2085
BLOG

"M."

Joanna Mieszko-Wiórkiewicz Joanna Mieszko-Wiórkiewicz Polityka Obserwuj notkę 5

 ARCHIWIZACJA / DOKUMENTACJA

 

Poniżej fragment nowego wpisu naszego kolegi Free Your Mind . Całość tutaj: http://centralaantykomunizmu.blogspot.de/

29 CZE 2012

M.

 

Tutaj akurat pan Maciarewicz będzie wiedział, ja mam trochę rodowód wojskowy i akurat trochę się nad tym orientuję.
(S. Wiśniewski na posiedzeniu sejmowym)


Lubię taką mgłę.
S. Wiśniewski (j.w.)


Dotarłem tylko do (...) części technicznej. Tam gdzie była kabina, tam gdzie był kokpit – i to wszystko było zdecydowanie dalej.
S. Wiśniewski (j.w.)


SW: Tu jest płasko.
AM: To niemożliwe.
SW: Niestety, ale prawdziwe.
AM: A, rozumiem.Dobrze. Dobrze.



Jedną z najbardziej zagadkowych postaci historii smoleńskiej jest, jak Państwo już od jakiegoś czasu z moich postów wiedzą, Antoni M., zwany potocznie „legendą opozycji”, a od niespełna dwóch lat, „Przewodniczącym Zespołu”. Postać to zagadkowa z wielu względów: po pierwsze, nie wiadomo do dziś, jak wyglądał dokładnie dzień Antoniego M. 10 Kwietnia (od świtu do nocy).

Wiemy wprawdzie, że Antoni M. wraca on ze Smoleńska pociągiem i ściszonym głosem opowiada różne tajemne rzeczy (ma się rozumieć: „związane z lotniczym wypadkiem”) ojcu dr. Tadeuszowi Rydzykowi (takie np., że zidentyfikowano Panią Prezydentową albo, że jest film z zapisem „katastrofy” (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/05/problem-filmu-z-upadkiem-samolotu.html)), parokrotnie łącząc się z nim na antenie RM (to bardzo ciekawa rozmowa, proszę poczytać pod tymże linkiem, jeśli Państwo jeszcze jej nie poznali). Jak jednak Antoni M. do tego Smoleńska dotarł (czy poleciał pociągiem, czy poleciał samochodem, czy też poleciał jakimś jeszcze innym środkiem lokomocji), co dokładnie tam robił, czemu się fotografował (z ręki) uśmiechnięty na stacji Gniezdowo, gdzie i jak długo był w Katyniu, co porobił z głównym akustykiem prezydenckim J. Sasinem (którego ewidentnie Antoni M. kryje), czemu nie udał się na Siewiernyj, by obejrzeć „miejsce katastrofy”, jak np. wygląda billing Antoniego M. z 10 Kwietnia, o czym rozmawiał z kierowcą T. Turowskiego A. Geiselem, czemu akurat ten kierowca miał być „zaufanym” Antoniego M. itd. itd. - tego wszystkiego już nie wiemy, lecz się oczywiście dowiemy, bo to nie Antoni M. będzie prowadził nowe i poważne śledztwo.

Po drugie, Antoni M. (w skrócie M.) wykazuje się wiedzą, która niejako „wykracza” poza to, co ów M. powinien wiedzieć. Jak sygnalizowałem wyżej, M. wie (nocą 10-04), że zidentyfikowano Prezydentową, choć dalibóg na „miejscu katastrofy” nogi nie postawił. M. wtedy też wie, że jest film z „katastrofą”, choć operatorem telewizji nie jest ani nawet „polskim montażystą”. Na tym jednak nie koniec. M. wie także (jak się okaże w toku prac „Zespołu” zajmującego się, jakżeby inaczej, „katastrofą”), że... 9 kwietnia 2010 było ostrzeżenie o możliwym terrorystycznym uprowadzeniu samolotu pasażerskiego z jednego z lotnisk UE, choć tego wątku nie będzie szczególnie badał, gdyż najbardziej będą go interesować losy wraku i „FMS-a” - taki to badacz z jego najwybitniejszymi ekspertami z siedmiu kontynentów. 

(...)

Komentarze niemerytoryczne są usuwane. Autorzy komentarzy obraźliwych są blokowani.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka