Jechałem sobie rozanielony autem i przełączyłem nieopatrznie radio na chwilę na publiczną Jedynkę. A tam Modrzejewski zaprosił eksperta od prawa i etyki w jednym! Doktora! Chociaż nie prawa ale uczonego, że ach! Tak samo zresztą się ma ten jego doktorat (z zakresu uprawy kartofla) do nauk prawniczych, jak i wyznawana przez niego uczciwość do etyki (pamiętajmy, że to również część filozofii), ale że ethos to przecież i obyczaj, więc rozpoznając po głosie (właściwie to wadzie wymowy jak u Demostenesa, zanim zaczął ćwiczyć z kamieniami), że to (p)os(i)eł -niepotrzebne skreślić- były minister rolnictwa Marek Sawicki, więc już wiedziałem jakich (!)kwiatków się mogę spodziewać.
Już po chwili wiedziałem, że ten uczony mąż zaprzeczyłby oczywiście, że volenti non fit iniuria, czyli, że chcącemu nie dzieje się krzywda. Zresztą zapewne nawet nie zna takiej maksymy, bo i po co ona komuś, kto zatrudniał swoją rodzinę na państwowych etatach, bo "...tylko do niej ma zaufanie a słowo "nepotyzm" to zaledwie pusty dzwięk złożony, czyli szum...
Nie widząc różnicy między złodziejem a okradzionym, wiadomo, że dr Marek Sawicki musiał potępić w czambuł wszystkie dotychczasowe działania PiS-u w konflikcie z TK, nie widząc jakiejkolwiek złej roli PSL oraz jej koalicjanta w dzaiłaniu Trybunału Konstytucyjnego oraz wyborze do niego "na zapas" pięciu sędziów...
I...stanął na wysokości zadania, czyli zapewne jutro znów zostanie zawezwany do radia w dowolnej sprawie, aby tam uczenie (nie, to jednak przesada, aby byle cymbał mógł powiedzieć coś uczonego, a jeszcze mniej prawdopodobne, aby to było coś mądrego ) perorować do gawiedzi...
