Vokark Vokark
433
BLOG

Stanowcze TAK przemocy w domu.

Vokark Vokark Polityka Obserwuj notkę 5

Inspiracją do przemyśleń i niżej sformułowanych wniosków był znowu program Superstacji Ja Panu nie przerywałem:

http://www.youtube.com/watch?v=DqzVdJ5dWII

 

Problem, który poddaję pod rozwagę jest następujący:

- czy rodzice mają prawo stosować kary fizyczne np. klaps względem swoich dzieci

- czy państwo za ich stosowanie powinno odbierać prawa rodzicielskie?

-jakie są dopuszczalne granice przemocy w domu i jak je określić

Przyczynkiem do rozważań, były dwie historie, które błyskawicznie streszczę:

Szwecja, polskie małżeństwo daj publicznie na tyłek dziecku, w efekcie państwo odbiera dziecko rodzicom.

Polska, w miarę dobrze sytuowane polskie małżeństwo z 2 dzieci, ojciec daje tyłek synowi, zaczynają się problemy w domu, sami dobrowolnie udają się po pomoc do jakiejś organizacji, która kieruje sprawe do sądu w efekcie, rodzice tracą dziecko.

 

Moim zdaniem, rodzice mają pełne prawo a czasami wręcz obowiązek karcić dziecko np. poprzez klapsy. Zwłaszcza małe dzieci postrzegają otaczający świat zupełnie inaczej niż dorośli. Nie są w stanie przewidzieć konsekwencji swoich czynów. Nie zdają sobie sprawy z możliwości utraty zdrowia czy życia przy podejmowaniu pewnych aktywności. Nie szukając skrajności, można przytoczyć wiele przykładów:

ściągnięcie obrusu ze stołu, wspinanie się po meblach, wyrywanie się przy ulicy, zabawy z płynami do mycia, wkładanie palców w kontakty, wsuwanie ich między drzwi itd. itp. każdy rodzic dopisze do tej listy 50 kolejnych pozycji. Części z tych sytuacji można zapobiec, część przewidzieć, ale trzeba mieć o sobie bardzo wysokie mniemanie, jeśli ktokolwiek uważa, że jest w stanie zapobiec wszystkim potencjalnym niebezpieczeństwom. Wystarczy niestety jedno, żeby zdrowie i życie naszej pociechy było zagrożone.

W tym momencie, można zaufać, że pedagogiczna rozmowa na każdy z tych tematów zostanie przez dziecko przyswojona, zapamiętana i...no tak wiem, brzmi to już jak żart.

Alternatywą jest klaps, czy nawet klapsy. Tu zdajemy się na dużo bardziej pierwotne instynkty- ból i strach. Przywykliśmy traktować je wyłącznie negatywnie. Tymczasem to właśnie ból i strach niejednokrotnie powstrzymują nas przed podejmowaniem akcji, które mogą skończyć się dla nas tragicznie. Tak samo jest w przypadku dzieci. Jeśli dziecko zapamięta, że wbieganie na ulicę kończy się bólem i lepiej tego unikać, nie będzie tego robiło. Może nie być w stanie pojąć co to samochód, jak zaboli gdy uderzy itp. Ból rozumie podświadomie. Podobnie może mu być ciężko zrozumieć, jak zabawa z butelka z napisem domestos może być szkodliwa, ale doskonale zrozumie, że dostanie w pupe jeśli sie do niej zbytnio zbliży. 

 

Czy nadużywanie klapsów będzie się zdarzało? Oczywiście, że tak. Dzieci posiadają nie tylko wyoko wykształceni pedagodzy z 20 letnim doświadczeniem w pracy z dziećmi i anielską cierpliwością. Co z tym należy zrobić? Zupełnie nic. Klapsy nie są traumą, nie sądzę, żeby ktokolwiek z czytających w ogóle pamiętał jak dostał w tyłek za jakąś głupotę. Nie wyrządzają zresztą żadnego uszczerbku na zdrowiu. Nie jest to w ogóle problem, który należy w jakikolwiek sposób regulować prawnie. Rodzic ma do tego prawo i powinien z niego korzystać według własnego uznania.

Są przypadki, gdzie w domu dochodzi do brutalnych pobić dzieciaków, do maltretowania psychicznego i fizycznego. To oczywiście powinno być jak najsurowiej ścigane. Jak jednak znaleźć punkt w którym jeszcze można uznać coś za wychowawczą karę, a gdzie zaczyna się znęcanie. Otóż i tutaj nie przyjdą na pomoc prawne regulacje, prawo nie jest w stanie opisać wszelkich możliwych sytuacji życia rodzinnego. Moją odpowiedzią jest rozbudowa wspólnoty. Największe tragedie, rozgrywają się za zamkniętymi drzwiami, gdzie nie ma babci, przyjaciół, w ogóle społeczeństwa obywatelskiego wokół rodziny.

Po pierwsze, banalne, ale ludzie w towarzystwie zachowują się lepiej niż pozostawieni sami sobie. Druga sprawa, jeśli dziecko ma matkę, ojca, dziadków, babcię, rodziców chrzestnych, ciocię, wujka, kuzyna, przyjaciół, którzy są obecni w jego życiu, może być pewne, że jeśli ktokolwiek przekracza granicę w stosunku do niego, ktoś to zauważy, ktoś będzie interweniował. Należy rodzinom pomagać wychowywać swoje dzieci, edukować co jest dla dziecka dobre, uczyć jak myśli i czuje dziecko w danym wieku, z czym należy się liczyć itd. Rodzice, którzy rozumieją dlaczego dziecko tak, a nie inaczej się zachowuje, są bardziej cierpliwi i wyrozumiali. Należy walczyć z wykluczeniami, biedą, alkoholizmem i innymi patologiami życia społecznego, które mogą rodzić agresję i złe wzorce. Droga jest oczywiście bardzo trudna i długofalowa, ale to wyraz prawdziwej troski o dziecko, nie działania na zasadzie tu i teraz.

Myśle, że właśnie w powyższym tkwi tak naprawdę problem środowisk lewicowych w sprawie przemocy w domu. Dla nich to własnie rodzina, wspólnoty(a jednymi z największych wspólnot są przecież związki wyznaniowe) są źródłem wszelkiego zła. Nie mieści się to w ich ideologii, że należy wspierać rodzinę, Kościoły czy wszelkie inne formy życia rodzinnego i społecznego jak choćby kluby Mamy, harcerstwo itd. Wydaję mi się, że nie chodzi tu w ogóle o dobro dziecka, a o kolejną odsłonę wojny ideologicznej i inżynierię społeczną.

Tylko kompletni ignoranci, mogą twierdzić, że ludzie którzy włożyli wiele lat miłości, wyrzeczeń, którzy każdą wolną chwilę poświęcili pielęgnacji swoich pociech powinni być pozbawiani całego swojego życia bo dali klapsa dziecku. Tylko ktoś, kto nigdy nie zetknął się z wymiarem sprawiedliwości może opowiadać, że większą traumą jest nawet cała masa klapsów, niż długi proces, wizyty w sądach, rodzielenie z rodzicami, późniejsze całe życie z obcymi ludźmi. To ma być walka o dobro dziecka? Dobre sobie.

Vokark
O mnie Vokark

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka