Szła sobie dzisiaj Novalijka do pracy i tak się złożyło, że szła trasą prowadzącą na szczecińskie Jasne Błonia, gdzie dziś zostały postawione telebimy, aby mieszkańcom ułatwić oglądanie i tak wszechobecnych uroczystości żałobnych. No w każdym razie, szła sobie Novalijka w grupce ludzi w różnym wieku, wyjątkowo bez słuchawek w uszach, a więc mogąc przysłuchiwać się toczonym wokół rozmowom.
- A ja słyszałam – zaczęła korpulentna paniusia z tipsami, w różowej kurteczce – że Ruscy ugadali się z Arabami i to był zamach Al Kaidy, żeby nas z Iraku wypie...
Novalijka zastrzygła uszami, jako że w ostatnim czasie myślała, że słyszała już wszystkie możliwe wersje teorii spiskowych dla ubogich. Łącznie z tą, w której Osama siedział na czubku tego drzewa, o które zahaczył samolot i strzelał z wyrzutni rakietowej. A, i tą twierdzącą, że smoleński las jest namagnesowany i samolot po prostu przyciągnęło.
- Tak, droga pani – odezwał się starszawy pan z teczką – teraz nas wszystkich wyrżną i te oszołomy z peło przejmą władzę. Jak za Hitlera, droga pani, jak za Stalina!
Novalijka wymieniła pełne powątpiewania spojrzenie z idącym obok studentem, znanym z resztą z widzenia z cosobotnich tras. Grupka zaszumiała, zgadzając się ze starszym panem.
Dzisiejsza scenka rodzajowa boleśnie mnie przekonała, że mogę sobie kochać ten kraj, kulturę i język, ale jakoś ludzi, cholera, pokochać nie potrafię. I wspólnoty z nimi też nie czuję. Co ze mną jest nie tak?
Szanowni użytkownicy. Jeśli uważacie, że powyższa sytuacja została zmyślona, po prostu wrzućcie mojego bloga w listę stron zablokowanych (Wasze przeglądarki mają taką funkcję) i nie wchodźcie tu więcej. Taki zarzut jest najgorszym, co może usłyszeć autor i będę bezczelnie nagradzać banem każdy komentarz mający na celu podkreślenie tego, że nie da się powyższych treści sprawdzić - to niezbyt konstruktywny truizm.