Polska prezydencja UE kosztowała 430 mln zł (to kwota, która najczęściej się pojawia, szacunki mówią od 400 do prawie 500 mln zł). Teraz oddano ją Danii. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Ale pozwolę sobie zapytać na co wydano tyle kasy w związku z półroczną prezydencją? Na show Kuby Wojewódzkiego, na ulotki informacyjne, na ceremonie przekazywania, na clip promujący, gdzie dwójka jakichś ludzi tańczy sobie pośrodku rozpadających się budowli (ktoś naćpał sie przed kręceniem tego?), a może na logo ze strzałeczkami (to chyba nawiązanie do stylu ,,zielona wyspa''), czy kręcące się bączki?
Przy informacjach o podnoszeniu podatków dobrze jednocześnie wiedzieć, że rząd Tuska wydaje setki milionów na bzdety.
P.S. A byłbym zapomniał; do kosztów zalicza się 230 kg zjedzonych krówek.
