Rafał Gomuła Rafał Gomuła
238
BLOG

Ofensywa Obamy w Syrii

Rafał Gomuła Rafał Gomuła Polityka Obserwuj notkę 3

 USA oraz pięć sojuszniczych państw Zatoki rozpoczęli pierwsze ostrzały przeciwko bojownikom Państwa Islamskiego (IS) w Syrii.

Pentagon poinformował, że drony, myśliwce oraz pociski Tomahawk zostały wykorzystane w kilku obszarach w Syrii, w tym w prowincji Rakka, sercu IS. Co najmniej 120 bojowników zginęło, wielu jest rannych.
 
Wiadomo, że reżim syryjski wiedział o tym, że nastąpią ataki na ich terytorium, lecz nie znał konkretnej daty.
Mówi się, że w sumie czternaście ataków zniszczyło lub uszkodziło obozy szkolenia, punkty dowodzenia i kontroli urządzeń, pojazdy czy składowiska.
 
 Co ciekawe, siły amerykańskie zaatakowały również siatkę Al-Kaidy, złożoną z weteranów  o nazwie Khorasan. Mieli swoją siedzibę w bezpiecznej przystani na zachód od Aleppo i podejrzewa się, że planowali także ataki na USA.
 
Khorasan narodziło się gdzieś w górach Pakistanu i Afganistanu, ich bojownicy są mało znani w północnej Syrii. Eksperci twierdzą, że członkowie tej tajnej grupy współpracują z Frontem al-Nusra – syryjskim partnerem Al-Kaidy za pomocą swoich baz i zasobów szkoleniowych.
 
Komentarz

Te naloty są przełomem w operacjach przeciw Państwu Islamskiemu z dwóch powodów. Po pierwsze, przełamali barierę, jaką jest walka w Syrii, a wszyscy wiemy jakie opory Amerykanie mieli w zeszłym roku z interwencją tam. Jest to także uderzenie w same serce IS. Do tej pory, Rakka była prowincją uznawaną za bezpieczną przystań, będąca zresztą podstawą dla rozwijającego się w zawrotnym tempie Państwa Islamskiego.
 
Po drugie, interwencja w Syrii jest ukłonem w stronę sojuszniczych państw Zatoki. Kraje te od dawna wspierają finansowo i militarnie rebelię w Syrii (twierdzą, że tylko umiarkowaną opozycję, nie ISIS). Uważają wojnę domową Syrii za niebezpieczną z kilku powodów. Za bezpośrednie zagrożenie dla samych siebie, obawiając rozprzestrzenia się wojny poza Syrię. Obawiają się także wzrostu wpływów szyizmu w regionie, w tym Iranu. I na koniec widzą dla siebie szansę na wzrost znaczenia, na przykład poprzez ustanowienie w Syrii rządów opartych na opozycji asadowskiej.
 
Natomiast sprawa Iranu jest niezwykle ciekawa. Na początku ofensywy USA w Iraku, armia irańska po cichu współpracowała z amerykańską. Sławnego już zwycięstwa w Amerli nie udałoby się dokonać USA bez naziemnej pomocy bojówek finansowanych przez Iran. Również byłego już premiera Iraku Noura al-Malikiego nie udałoby się odsunąć od władzy bez pomocy Iranu, sojusznika Malikiego.
 
Mimo początkowej współpracy, Iran nie wszedł do tworzonej przez USA koalicji przeciw Państwu Islamskiemu. Amerykanie obawiali się prawdopodobnie destabilizacji regionu – wsparcie Iranu nie przeszłoby bez echa w krajach Zatoki, wrogim ajatollahom. Rosnącą rolę Iranu w Iraku USA zauważyło podczas sierpniowej ofensywy, gdy znacznie wzrosła intensyfikacja ataków irańskich wojsk na bazy Państwa Islamskiego.  
 

Więcej o polityce zagranicznej na Twitterze: @roger2607

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka