5 sierpnia 2009
Mam na imie Steven, mam 12 lat. Mieszkam na ulicy.
6 sierpnia 2009
Dzisiaj zjadlem kurczaka z frytkami w prawdziwej restauracji. To byla duza porcja, probowalem jesc widelcem, ale frytki uciekaly mi z talerza. Polowe dania spakowalem do foliowej torebki, ktora zawsze nosze przy sobie. W restauracji bylem z moim kolega Hussien’em. Na zewnatrz byl jeszcze Samuel, ale on nie mial odwagi tu wejsc. Nie poznal cioc, ktore zabraly nas na obiad.
7 sierpnia 2009
Jestesmy na boisku w Kololo (czesc Kampali). Jest z nami wujek, ktory czasem nam pomaga. On tez jest dzieckiem ulicy. Czekamy na ciocie. Dlugo nie przychodza, moze zapomnialy juz o nas?
Po poludniu ide na ulice, jestem glodny. Musze zdobyc jakies pieniadze. Kiedy wracam ciocie juz sa. Biegiem ruszam w ich strone. Obejmuje je, one mnie. Usmiecham sie. Teraz bedzie juz dobrze.
Wujek rozmawia z ciociami. Mowi, ze chcemy wrocic do szkoly, potem robimy nagrania. Mamy sie przedstawic, powiedziec cos o sobie., troche sie stresuje. To ma nam pomoc w znalezeiniu sponsorow. Ciocie obiecuja, ze natstepnego dnia znowu sie zobaczymy.
8 sierpnia 2009
Kampala to miasto, ktore znam na pamiec. Dzis chodzimy znanymi mi ulicami z nowymi przyjaciolmi. Trzymamy sie za rece. Pokazujemy im park, do ktorego przychodzimy odpoczac, gdy jestesmy zmeczeni proszeniem o pieniadze. Do tego miejsca przychodza rowniez inne bezdomne dzieci.
Nie jest latwo opowiadac,o swoim zyciu na ulicy. O takich rzeczach chce sie zapomniec.