Niniejsza notka jest kompilacją moich wypowiedzi w zażartej dyskusji pod przedwczorajszym tekstem Pawła Paliwody. Umieszczam w osobnej notce, bo temat ciekawy, a czas właściwy.
chrześcijańskie święto wszystkich świętych w zasadzie w polskiej kulturze było zawsze dniem zmarłych.
W Dziadach prowadzono dialog z duszyczkami wędrującymi po ziemi. Z całkiem złymi i z pozornie niewinnymi - u nas brak win to też wina. Nie ze świętymi.
I dziś jest podobnie. Jakoś tak jest, że odczuwamy z naszymi zmarłymi więź, że wierzymy w jakąś ich obecność, acz nie pasuje nam to do wyobrażenia o świętości.
Pretensje o zagubienie chrześcijańskiego sensu święta, prędzej niż do zgniłego Zachodu, komunistów czy ateistów, należy zgłaszać do Kościoła, który przez tysiąc lat ewangelizacji wpoił ludziom, że świętość nie przystoi zwykłemu śmiertelnikowi. Nawet po śmierci.