polskaiswiat polskaiswiat
375
BLOG

List otwarty do Tomasza Lisa

polskaiswiat polskaiswiat Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

 

http://solidarni2010.pl/themes/solidarni/images/logo_beta.png

 

http://solidarni2010.pl/images/news/imagecache/270x270/dsc00519.jpg  

 

Proszę Pana,


Przyznam, że miałam kłopoty z nagłówkiem. Powinnam napisać „Szanowny Panie”, ale niestety nie mogę. Tak wprawdzie nakazuje obyczaj, ale na szczery szacunek trzeba sobie zasłużyć. Powinnam też napisać „redaktorze”, ale Pana ostatni występ stawia co najmniej pod znakiem zapytania Pańską przynależność do tego zawodu. To prawda, że jest w nim wielu ludzi niegodnych, sprzedajnych, zdalnie sterowanych, słowem, mających etykę za nic. Zgoda, ten zarzut dotyczy także wielu innych zawodów, ale równanie w dół nie ma sensu.


Dziennikarze nie składają wprawdzie odpowiednika przysięgi Hipokratesa, ale stale dokonują wyboru: czy chcą służyć poszukiwaniu prawdy (jak to ktoś mądrze ostatnio powiedział: „Prawdy się nie tworzy, prawdy się szuka”) i jej przekazywaniu społeczeństwu, służąc dobru publicznemu, czy też ustawiają siebie w całkiem innej roli.


Pan właśnie ustawia się od dawna w tej innej roli – gorliwego narzędzia jednej opcji politycznej, którą wiążą wspólne, często niezgodne z polską racją stanu interesy. Ustawił się Pan wobec swoje gościa, byłego premiera Rzeczypospolitej Polskiej i prezesa największej partii opozycyjnej, w roli samozwańczego prokuratora przesłuchującego oskarżonego. Prokuratora stronniczego, napastliwego, jakby z czasów PRL-u. Musi Pan mieć bardzo potężne zaplecze, aby sobie na taki występ pozwolić. I musiał się Pan bardzo obawiać, czy zadowoli Pan swoich mocodawców. Musiał się Pan też bać swojego gościa. Pan nie miał zamiaru z nim rozmawiać, Pan go zaprosił do studia z ewidentna intencją, żeby go zmiażdżyć. I żeby zarazem zmiażdżyć PiS w wyborach. Zamierzał Pan upokorzyć Jarosława Kaczyńskiego, ale wpadł Pan we własne sidła.


Ten rzut na taśmę zamiast zwycięstwa przyniósł Panu upadek. Pan się po prostu wyłożył na oczach milionów telewidzów. I świetnie Pan o tym wie, podobnie jak owa grupa trzymająca władzę, która za żadną cenę nie chce jej oddać. Pan zawiódł na całej linii, panie prokuratorze Lis, a Pana gość ogromnie zyskał w oczach wielu i wyszedł z uśmiechem i podniesioną głową. Godnie. Z tarczą, a nie na tarczy.

Pan powinien wiedzieć, że strach jest niedobrym doradcą. Sam Pan zapewne to czuł, z każdą upływającą minutą programu. Strach i nienawiść. To one podyktowały Panu scenariusz tego przesłuchania, wszystkie „haki”, niepoważne pytania mające wyprowadzić rozmówcę z równowagi. Niedobrym doradcą jest też pycha. Wszystko to było tak bardzo widoczne nie tylko Pańskich słownych atakach na Jarosława Kaczyńskiego, ale w całej Pana postawie i na Pana ściągniętej grymasem twarzy, w oczach. Pan wyglądał jak chory człowiek.


Na dodatek, kreował się Pan na rzecznika „40 mln Polaków”, żądając rzekomo w ich imieniu odpowiedzi na swoje w większości miałkie i podstępne pytania. Kto Panu dał prawo do wypowiadania się w imieniu Polaków? Nikt, oczywiście. Trzeba, żeby Pan to wiedział i sobie zapamiętał. Pan i pańscy mocodawcy nie doceniają polskiego narodu. To błąd. To głupota.


Dlaczego piszę do Pana ten list otwarty? Dlatego, że po pierwszych chwilach oburzenia zrobiło mi się Pana po ludzku żal. Piszę oczywiście tylko we własnym imieniu. Zobaczyłam w poniedziałek nie „gwiazdę” dziennikarstwa, którą był Pan dla wielu telewidzów, choć nie dla mnie osobiście, lecz człowieka, który kompletnie się zagubił, którego ów strach, nienawiść i pycha zawiodły na manowce. W gruncie rzeczy biednego, małego sercem i duchem człowieka. Lecz zarazem działającego na szkodę naszej wspólnej Ojczyzny. I to już nie jest tylko Pańska sprawa. Tego czynić nie wolno. Nie wiem, do jakiego stopnia jest Pan tego świadomy. Może ta katastrofa, jaką Pan przeżył 2 października 2011 roku w studio TVP2 otworzy Panu oczy. Oby. Może stanie Pan przed sobą w prawdzie. Bo prawda wyzwala. Życzę tego Panu. To jest możliwe.


Monika Beyer

 

 

Chcielibyśmy pokazać, jak bardzo kastowy charakter ma dzisiejsza Polska, jak wielu ludzi „trzymających władzę”, i to nie tylko w polityce, ale również i w mediach (a to media są dziś „pierwszą władzą, to ludzie wywodzący się ze starych skompromitowanych kręgów komunistycznych, często najgorszego stalinowskiego chowu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości