polskaiswiat polskaiswiat
535
BLOG

Isakowicz-Zaleski: Na proces pójdę z podniesionym czołem

polskaiswiat polskaiswiat Rozmaitości Obserwuj notkę 4

 

   



źródło:fronda.pl



Pojutrze rusza proces ks. Tadeusza Isakowicz-Zaleskiego wytoczony z par. 212 przez byłego esbeka, Edwarda Kotowskiego. Z pozwanym kapłanem o niechlubnym paragrafie, o tym, czy proces będzie jawny i czy może liczyć na wsparcie swoich kościelnych przełożonych rozmawia Marta Brzezińska.

Za dwa dni zacznie się Księdza proces. Jak się Ksiądz czuje, jako oskarżony przez byłego esbeka za – krótko mówiąc – opisanie jego działań?

Mówiąc o wytoczonym mi procesie trzeba poruszyć trzy różne wątki. Pierwszy, zasadniczy, to kwestia paragrafu, na podstawie którego zostałem oskarżony. To osławiony artykuł 212 Kodeksu Karnego, który to wprowadzono w stanie wojennym, a który do dziś służy do tłamszenia wolności słowa w Polsce. Co ciekawe, kolejne ekipy rządzące, choć krytykowały ten paragraf, nie zdecydowały się na jego zniesienie. A przecież ministrami sprawiedliwości byli tak znani prawnicy i politycy jak Zbigniew Ziobro, prof. Ćwiąkalski czy Krzysztof Kwiatkowski. To jest kuriozum na skalę Europy, że taki paragraf funkcjonuje.

Art. 212 jest wciąż używany jako skuteczny knebel dla dziennikarzy...

Dokładnie. Posługując się tym paragrafem w ostatnim czasie oficerowie komunistycznej służby bezpieczeństwa notorycznie oskarżają dziennikarzy, którzy o nich piszą. W ciągu ostatnich kilku miesięcy na podstawie tego paragrafu został skazany znany redaktor śledczy Jerzy Jachowicz i Dorota Kania z „Gazety Polskiej”. Jestem kolejną osobą w tym łańcuszku, a schemat jest zawsze ten sam – oficer służby bezpieczeństwa próbuje kneblować dziennikarza czy publicystę za wyrażane opinie na temat służby bezpieczeństwa.

A trzecia płaszczyzna?

To samo meritum sprawy. Dotyczy ona niebagatelnych kwestii, a więc działalności służby bezpieczeństwa na terenie Watykanu w czasie, kiedy papieżem był Jan Paweł II. Oskarżycielem w mojej sprawie jest były podpułkownik bezpieki, Edward Kotowski, który w latach 1979-1983 był oficerem IV wydziału SB, specjalizującego się w niszczeniu Kościoła katolickiego. W tych latach był też oficerem wywiadu PRL pod kryptonimem „Pietro”, również w Watykanie. Tym samym, tematem procesu będzie działalność służb bezpieczeństwa na terenie Watykanu.

Kuriozum polega na tym, że ponad 20 lat od Okrągłego Stołu, ja – jako duchowny i ofiara represji esbeckich, jestem pozywany do sądu przez członka tej komunistycznej struktury. Widzę to również jako porażkę III RP, która doprowadziła do takiej sytuacji, że dziś esbecy mogą bezkarnie pozywać do sądu swoje ofiary. Rozumiem, że mogą być procesy cywilne, o pomówienia. Od tego jest Kodeks Cywilny, ale za pomocą Kodeksu Karnego – to już jest kuriozum.

Proces będzie jawny?

Moja intencja jest taka, by proces był jawny, dlatego, że w tak bezprecedensowej sprawie opinia publiczna ma prawo wiedzieć, co podczas rozpraw dzieje. Będzie on dotyczył wolności słowa w ogóle. Na pewno zostaną też w dużej mierze ujawnione dokumenty dotyczący działalności SB w Watykanie i myślę, że opinia publiczna ma prawo o tym wiedzieć. Wiem jednak, że poprzednie tego typu procesy były tajne, jak na przykład proces, który z tego samego paragrafu wytoczyła obecna wicemarszałek przeciw Joannie Najfeld. To kolejne kuriozum – można kogoś oskarżyć i jednocześnie cały proces utajnić. Opinia publiczna powinna reagować na takie sytuacje. Ja będę wnioskował o jawność rozpraw.

Może Ksiądz liczyć na wsparcie swoich kościelnych przełożonych w tej materii?

Tym, co jest dla mnie frapujące jest brak stanowiska władzy kościelnej. Wcale nie oczekuję, że moi kościelni przełożeni będą mi pomagali. Niemniej, ich milczenie – a w tej chwili jest to milczenie absolutne – jest pewnym przyzwoleniem. Dziś, to ja jestem jednym z pierwszych księży w Polsce pozywanych na podstawie par. 212. Lada moment, na podstawie tego samego paragrafu mogą być skazywani inni duchowni, którzy na przykład w prasie katolickiej wyrażą jakieś niepopularne opinie na temat służby bezpieczeństwa albo będą zajmowali się historią współczesną lub powiedzą coś na kazaniu. Władze kościelne milczą w tej sytuacji – choć oczywiście nie są od oceniania, która strona ma rację – tego nie oczekuję. Oczekuję jednak zajęcia stanowiska, bo milczenie jest zgodą na tego typu działania.

Rozmawiała Marta Brzezińska

 

 

Chcielibyśmy pokazać, jak bardzo kastowy charakter ma dzisiejsza Polska, jak wielu ludzi „trzymających władzę”, i to nie tylko w polityce, ale również i w mediach (a to media są dziś „pierwszą władzą, to ludzie wywodzący się ze starych skompromitowanych kręgów komunistycznych, często najgorszego stalinowskiego chowu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości