Wasz Mistrz Wasz Mistrz
431
BLOG

Było tylko 5 wielkich polityków III RP.

Wasz Mistrz Wasz Mistrz Polityka Obserwuj notkę 8

Chwaliłam już książkę R. Krasowskiego. Zarówno tę, poświęconą pierwszym rządom po upadku komunizmu, jak następną opisującą środowisko SLD. Autor pisze ciekawie i dynamicznie. Kreśli obraz polskiej sceny politycznej z dystansem i ogromną dawką cynizmu. Nie ma wśród tej narracji miejsca na sentymentalizm, zasady, przyzwoitość. Autor postrzega politykę jako bezwzględną grę interesów, jako brutalną wojnę, w której nie liczy się prawo i moralność, autorytet i skrupuły, ale skuteczność, talent i determinacja. Tak pojęte postrzeganie polityki powoduje, iż rolę prawdziwych tytanów na scenie III RP autor przypisał tylko pięciu postaciom: Lechowi Wałęsie, Jarosławowi Kaczyńskiemu, Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, Leszkowi Millerowi i Donaldowi Tuskowi. W pierwszym okresie, a więc między 1989 a 1995 najważniejszą rolę przypisał rzecz jasna Wałęsie. To on jego zdaniem był jedynym politykiem, wizjonerem (oczywiście uwięzionym w ciasnym gorsecie swojego pochodzenia), który przewyższał swoich styropianowych kolegów o kilkanaście szczebli. Nie żadne tam Geremki, Kuronie, Mazowieckie, Michniki… Drugim, nie mniej utalentowanym graczem był Kaczyński, który jak nikt rozumiał politykę. Był mistrzem zakulisowych rozgrywek i…niszczenia wszystkiego wokół. On jedne, obok Wałęsy nie musiał się uczyć robić polityki, bo już w 1989 r. wiedział jak ona wygląda. Kolejne, dwie ważne postacie swoje piętno na polityce odcisnęły w latach 1995-2005. To duet: Kwaśniewski i Miller. Jeden uwodził tłumy i miał instynkt polityczny, drugi brutalnie walczył o swoje. Ostatnimi wielkimi aktorami byli Tusk i znowu Kaczyński. Trzecia część książki oczywiście nie powstała, ale z kontekstu wnoszę, że to właśnie te osoby zostaną uznane za pierwszoplanowe. W pełni rozwinęły one bowiem aparat i warsztat polityczny.

Piszę jak politykę widzi Krasowski, bo się z nim zgadzam prawie w każdej kwestii. Dla Autora, jak i dla mnie, polityka to sztuka zdobycia władzy, ogrania przeciwnika i kreowania rzeczywistości. Nie ma tam miejsca dla pięknych życiorysów, przyjaźni czy moralnych zasad. Krasowski pisze o tym jednak z dużo większą gracją i elokwencją niż ja, dlatego też warto zajrzeć do oryginału.

Ale są też dwie kwestie, w których się z Krasowskim nie zgadzam. Pod koniec pierwszego domu pisze on, że Kaczyński niszczył każdy projekt i atakował przeciwników w świętym przekonaniu, że robi dobrze, bo inaczej oni go zniszczą, że eliminował ich w samoobronie. Owładnięty był, znaną nam dobrze z różnych okoliczności obsesją. Jeżeli przez całą książkę pisze się, że Kaczyński cynicznie ogrywał swoich przeciwników, że z zimną kalkulacją atakował, nie można potem twierdzić, że robił to w poczuciu niewinności. Bo to by oznaczało, że targały nim te same emocje co innymi politykami. Że wiara była silniejsza niż rozsądek. Kaczyńskiego nie można opisywać inaczej jak cynika i kłamcę. To człowiek, który przez całe swoje polityczne życie oszukiwał i niszczył…dla zdobycia władzy. Sam nigdy nie wierzył ani teraz nie wierzy, w teorie, które głosi. Wmawia to innym, i być może sobie. Ale podejmując takie a nie inne decyzje doskonale wiedział, kogo ma za przeciwnika, do kogo mówi i jak to będzie odbierane. Nigdy nie było samoobrony, zawsze był atak.

Drugą rzeczą, z którą się nie zgadzam było stwierdzenie Krasowskiego, iż w latach 1993-1995, a więc w epoce Falandysza i wojny o konstytucyjne uprawnienia ujawniła się cała pełnia geniuszu politycznego Wałęsy. I, że niesłusznie za ten okres go krytykowano. Owszem, Wałęsa był sprytniejszy i zręczniejszy od innych, ale w polityce chodzi o to, żeby umacniać swoją pozycję w ramach istniejącego prawa, a nie przekraczając je. W pełni świadome łamanie konstytucji i innych ustaw jest działaniem na szkodę państwa. Uczy innych urzędników i obywateli, że można nie szanować istniejącego prawa. A polityk, który działa na niekorzyść własnego kraju, nie jest dobrym politykiem.

Podsumowując więc, było w ostatnim ćwierćwieczu pięciu wielkich polityków. Jednak, tylko Kwaśniewski i Miller osiągnęli prawdziwe mistrzostwo. Bo tylko oni potrafili być się pod dywanem, wyszarpywać sobie kompetencje nie łamiąc przy tym prawa i dając społeczeństwu wrażenie spokoju. Był to spokój pozorny, ale mając w pamięci spory między Sejmem a Wałęsą i między Lechem Kaczyńskim a Platformą, widać że on też buduje wielkość polityka.

Wasz Mistrz
O mnie Wasz Mistrz

Ironista, co zasiadł w drzwiach narodowego lamusa i bez złudzeń spoziera w głąb jego dziwacznej ciemni, w kłębowisko rojących się tam postaci, w utracony śmietnik, na którym poniewierają się ułomki mitów, słów, zdarzeń i rzeczy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka