Zainteresował mnie pewien urywek wykładu z uczelni, w którym to wykładowca opowiada historię o tym, na co jest stać psychologa - posłuchajmy:
Jednak na szczęście skończyło się to dobrze. Wszystko wynikało z niedouczenia psychologa. Albo… ze złych intencji, czego przecież nie można wykluczać. Lecz ten przykład dobrze pokazuje jak nie wiele brakowało, aby zdrowemu, nad wyraz inteligentnemu człowiekowi, odebrano wszystkie prawa. Pytanie jednak brzmi tak - ile jest jeszcze takich tragicznych nieujawnionych spraw w Polsce ze skutkiem ubezwłasnowolnienia i „leczenia" czegoś, czego nie ma? Pamiętajmy że przecież to może spotkać każdego z nas