pęczniała z minuty na minutę
przepaść obumarła
nad nią wisiała nadal
czerwona planeta
zabrakło kolorowych rozbłysków
na niebie
ustały słowa
przelały się trunki
dzwięków szkła już nie słychać
mrożne powietrze opadło
na chropowaty bruk
tylko ta cisza
i ziemia rozpoczęła
swe kolejne obroty