Kilka tez na początek.
Tak się toczy codzienność z wyławianiem głośniejszych dźwięków w kakofonii zdarzeń. Politykierzy to doskonale rozumieją i wszystko pokrywają szumem. Dla wyjaśnienia: politykierzy, bo na miano polityka nie zasługują. Polityk to w Polsce 2010 roku nacja wymarła. Zdawać by się mogło, że najważniejsze jest zdrowie, jak mawiał dziadek, ale to nieprawda bo według politykierów najważniejsza jest prywatyzacja, także zdrowia. Prywatyzacja uleczy, uzdrowi… Skąd znamy tę śpiewkę kłamliwą powtarzaną jak odgłos zdartej płyty gramofonowej?
Prywatyzacja nie naprawia państwa, coraz bardziej pogrążając je w korupcji i mafijnych mechanizmach rządzenia. Zdrowie (czytaj tu: publiczna służba) to kliniczny przypadek, obraz tego co w innych obszarach skryte, tu bezczelnie oficjalne, tolerowane, choć krytykowane. Środowisko medyczne to najbardziej skorumpowana i zepsuta kasta zawodowa. Jeśli dodać do tego prawników, urzędników wszystkich szczebli to tak naprawdę nawet babcie klozetowe są umoczone.
Dla zaspokojenia plebsu arystokracja rządząca kontroluje szum informacyjny: na dziś ważne tematy, to PKP, Chodorkowski, Smoleńsk… Tematy zabronione: kompetentność rządów, dług, korupcja na wysokich szczeblach władzy. W ostateczności mafia stosuje rozwiązanie w stylu Pańko, Papała, lub podobne.
To bardzo znamienne jak żarliwie bronią Chodorkowskiego, agenta grupy Rotschilda sponsorowanego podobnie jak Gorbaczow w rozmontowywaniu Rosyjskiego imperium. Głupcy nie rozumieją, że upadek tego imperium jest ściśle związany z niepodległością Polski. Upadek Rosji wcale nie oznacza, że Polska stanie się mocarstwem, raczej przestanie być potrzebna i zostanie wymazana.
W tej grze, my gramy o życie i dlatego ironią, głupotą jest stawianie na sponsorowanych politykierów.
