Propozycja dawrweszte to w dalszym ciągu poszukiwania „rdzenia” rocka. Czyli jak w dzisiejszych czasach gra się klasycznego, „niezmanierowanego” rocka. Tym razem, w odróżnieniu od Tame Impala, zerkamy w stronę formy nieokrzesanej, tej „stonesowskiej” a nie „bitlowej”. Sama nazwa zespołu nawiązuje do słynnych bluesowych projektów, jak choćby „Johny Mayall Blues Brakers”.
Baza muzyczna to hałaśliwy blues-rock, taki w wydaniu the stooges. Do tego czuję gdzieś w powietrzu nonszalancję wykonawczo-brzmieniową the sex pistols, choć całość jest raczej w tradycji rocka przełomu lat 60/70tych. Dzisiaj coś podobnego proponuje the hives, jakieś echa tego stylu odnajdziemy również w twórczości Jacka White’a. Zresztą, co tam będę się silił, pełno teraz takich zespołów. Dodatkowo u Jona Spencera pojawia się spora dawka luzu i lekkiego szaleństwa w stylu Franka Zappy. Taki „get your pants off” to Zappa z klasycznych płyt przełomu 60/70. A „bag of bones” to zaś klasyczny blues z harmonijką. Do tego sporo synkopowej rytmiki, nieźle to wszystko buja. To w sumie wszystko co mogę napisać o tej płycie. Ciekawa, ale bez rewelacji. 3,5.