Film po filmie, a pomiędzy garść informacji o produktach, których właścicieli stać na kilka minut czasu antenowego. Ostatnio sprzysięgli się, by w listopadzie promować Boże Narodzenie - tylko czy aby na pewno?
Wygląda na to, że wszystkie te firmy, które w ubiegłym roku dały wyprzedzić się koncernowi Coca Cola i jednej spośród telefonii, teraz postanowiły wejść we współzawodnictwo w konkurencji : kto pierwszy "zagra na fortepianie" Świąt zawłaszczając uwagę widzów zdezorientowanych nieco po niedawnym dniu zadusznym i wspomnieniach wszystkich Świętych nierozerwalnie złączonych czasowo z Halloween. Ramię w ramię z producentem kroczy dystrybutor: jeszcze nawet nie rozpoczął się Adwent, a tu markety, jak choćby REAL i wytwórcy - jako wdzięczny przykład może tu posłużyć krakowski Kredens - już handlują oprzyrządowaniem choinkowym; nawet pobliski mi "zieleniak" kusi luminescencją pojedynczego rządka lampek nad skrzynkami pełnymi warzyw i owoców wystawianymi wciąż jeszcze wobec braku mrozu na ulicę.
Sprzedawcy mają zapewne kłopot ze zbytem. Gdyby nie to, może utrzymaliby na wodzach reklamę, skoro chyba są swiadomi przedwczesnosci akcentów świątecznych - gdyby było inaczej, zaczynaliby z motywem wigilijnym w listopadzie co roku.
Tyle, że jeśli zadać sobie odrobinę trudu i posłuchać, co prawią reklamiarscy lektorzy, okaże się, że o narodzeniu Boga żaden z ich mentorów nie słyszał. Mikołaj, prezenty, choinka - tak. I tylko tyle. Jeszcze kolędy, ale pozostawiono w nich melodie, słowa oddając promocjom. Kolędnicy w "klimatycznych" strojach śpiewają o produktach sponsorów, choć owszem, krążą w kółko i mają jakieś tam adaptacje Gwiazdy Betlejemskiej albo komety czy meteorytu.
Wyobrażam sobie, że niewiele trzeba, by pójść dalej. Gdyby jeszcze Krytyka Polityczna była lepiej dofinansowana.
