Sarah Wernisaż Sarah Wernisaż
26
BLOG

Komitet H...owy pożegnanie

Sarah Wernisaż Sarah Wernisaż Rozmaitości Obserwuj notkę 0

- Nie! To wszystko nie tak miało być! – wrzasnął Don Miłościwy patrząc kątem oka na jeden z jego ekranów, który wyraźnie wskazywał, że żółte słupki sondażowe, zamiast rosnąć, spadają w trakcie obrad komitetu. Nie przejmował się już tym, co pomyślą komitetowi goście, gdyż popłoch był już tak duży, że nikt i tak nie słuchał szefa Plaży Sondaży.

Wąsaty Sołtys korzystając z tego zamieszania postanowił pochłonąć jeszcze jedną z jego wielu kanapek z salcesonem, smalcem i cebulą, które miał poupychane po kieszeniach marynarki. Don Miłościwy, gdy tylko to zobaczył, podbiegł do Wąsatego i wytrącił mu z całej siły kanapkę z ręki. Ta poleciała na odległość kilkunastu metrów i wylądowała wprost na twarzy Zawszeprofesora Władysława Barposzewskiego. Ten, zdumiony i porzerażony, odrzucił ją z obrzydzeniem myśląc, że jeden ze zwierzaków futerkowych zaatakował go z zemsty za jego niedawną przemowę. Kanapka wylądowała tym razem na twarzy Andrzeja Pajdy, który rozsmarował ją sobie po twarzy, po czym oblizał się i rzekł z przekonaniem:

- Dobre!

Don postanowił rozgonić całe to towarzystwo.

- Wszyscy się wynoście! Raus!!! – nie kontrolował już zupełnie swoich emocji, co wcześniej mu się raczej nie zdarzało.

Widząc, że goście nie bardzo wiedzą, co robić, zabrał gwałtownie laskę Zawszeprofesora Barposzewskiego i zaczął wyganiać wszystkich po kolei łupiąc ich nią po grzbietach. Na początek wyrzucił kamerzystę zaprzyjaźnionej stacji NVT42, po czym wszystkich kochamplaży: Janinę Paskudowską, Tomasza Półjęzykalisa, Jacka Rzekowskiego, Grzegorza Maczugova i Monikę Wazelnik. Potem autorytety: Władysława Barposzewskiego, Andrzeja Pajdę, Daniela OldWhiskego, Andrew Pyrę i pozostałych. Na końcu pozbył się wszystkich swoich podwładnych z Plaży Sondaży: Stefana Takszałowskiego, Wąsatego Sołtysa, Joanny Komarzycy i Mirosławy Chudawej-Końskiej.

Reszta gości już nie czekała na cięgi od Dona i czym prędzej wybiegła w popłochu z Sali łazienkowej. Zostali tylko Don Miłościwy i Nowomir Słowak…

Kamerdyner szefa Plaży Sondaży klęknął i z pochyloną głową, trzęsąc się niczym osika czekał na wyrok Dona. Ten podszedł do niego z wymalowaną na twarzy wściekło-czerwoną barwą i pożerając go wilczymi oczyma wypowiedział trzęsącym się głosem następujące słowa:

- Zemszczę się! Przysięgam na dziadka z Wehrmachtu, zrobię to! Przyprowadź mi tu natychmiast Grzecha Skrzatynę, żywego lub martwego. Idź i rozgłaszaj wszem i wobec, że od dziś nie jestem już Donem Miłościwym. Me imię brzmi: Don Mściwy!

- Yes master – odrzekł Nowomir Słowak, po czym wstał z kolan i czym prędzej wybiegł z sali, potykając się w międzyczasie o leżącą na podłodze laskę Władysława Barposzewskiego.

Don podszedł z mściwym wyrazem twarzy do okna i podniósł coś z podłogi. Była to rozgnieciona kanapka Wąsatego Sołtysa. Spojrzał na nią z obrzydzeniem, a następnie wyobraził sobie, że to jest właśnie, winny całemu zamieszaniu, Grzechu Skrzatyna. Uśmiechnął się szyderczo pod nosem i pożarł ją bez mrugnięcia okiem.

Ziarenka piasku z podeszw butów gości komitetowych zgrzytały mu gęsto między zębami…

Jestem pisarką, poetką, myślicielką... wolnym człowiekiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości