MarekMalcher MarekMalcher
251
BLOG

Zadziwiające przypadki m/v Razoni- pierwszego statku z ukraińskim ziarnem'

MarekMalcher MarekMalcher Polityka Obserwuj notkę 3
Opowieści okołomorskie 15.


Pierwszego sierpnia z Odessy wypłynął masowiec pod flagą Sierra Leone m/v Razoni.

Był to pierwszy statek załadowany ukraińską kukurydzą, który na mocy umowy dotyczącej eksportu ukraińskiego zboża osiągniętej przez Rosję, Ukrainę, Turcję i ONZ złamał rosyjską blokadę morską.

Ładunek 26 500 ton kukurydzy miał popłynąć do Libanu- agencje nie podają portu wyładunku- najprawdopodobniej miał to być Bejrut.

Przedtem jednak, zgodnie z umową dotycząca korytarza humanitarnego dla ukraińskiego zboża, statek zawinął do Istambułu. Tutaj działające pod auspicjami ONZ Wspólne Centrum Koordynacyjne (Join Coordination Centre) dokonało inspekcji statku sprawdzając, czy nie przewozi on nieautoryzowanego ładunku czy też nieuprawnionych osób. Po kontroli okazało się, że ze względu na niską jakość zboża, pierwotny kupiec ładunku, postanowił go odsprzedać odbiorcy w Egipcie. Po wyładowaniu 1500 ton kukurydzy w Istambule statek z pozostałymi 25tyś ton ruszył a w stronę Egiptu.

W piątek, 12 sierpnia statek przestał emitować swój sygnał identyfikacyjny.

W poniedziałek 15 sierpnia zdjęcia satelitarne portalu śledzącego statki zidentyfikowało M/S Razoni w porcie Tartus, w Syrii.

W tymże porcie od 1971 roku do dziś, istnieje baza Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej. W ogarniętej wojną domową Syrii ta baza ma dla Federacji Rosyjskiej znaczenie kluczowe.

Tyle w skrócie doniesień Reutera i portalu Financial Times Live.

Jest w tej w tej historii parę szczegółów, którymi warto się zainteresować.

Zmiana odbiorcy ładunku. Sytuacja tutaj całkowicie normalna. Kukurydza mogła być (i najprawdopodobniej była) załadowana na statek przed wybuchem wojny. Nic dziwnego, że ładunek po 4 miesiącach składowania na statku w warunkach wojennej Odessy, był kiepskiej jakości. Kapitan, który odpowiada za przechowywanie ładunku, z całą pewnością nie miał trudności z wytłumaczeniem się z jego stanu. Odsprzedano go, zapewne znacznie taniej, nowemu odbiorcy. Nowy odbiorca-to nowy port wyładunku. Tu też wszystko w porządku. Dodać należy, że wszystko co się dzieje do tej pory odbywa się całkowicie ponad głową kapitana statku- on musi sprawdzić tylko czy manifest ładunkowy jest w porządku. Statek wypłynął do Egiptu.

Także zmiana portu wyładunku w trakcie morskiego „przelotu” ( jak mówimy w marynarskim slangu) nie jest niczym nadzwyczajnym.

Nieco mniej standardowy jest fakt, że 12 sierpnia statek przestał nadawać swój sygnał identyfikacyjny. Inaczej mówiąc wyłączył swój AIS (Automatic Identification Signal).

AIS to transponder, niewielkie, ale bardzo przydatne urządzenie na mostku. Jest na wyposażeniu każdego statku od kilkudziesięciu lat- bodaj od początku tak zwanej „wojny z terroryzmem” i napadów pirackich na statki w Somali. Patrzysz w mały ekranik i widzisz jakie są w pobliżu statki, jakim idą kursem i z jaką prędkością a nawet w jakiej odległości będą mijać twój statek.

O wyłączeniu tego urządzenia musi już zadecydować dobrowolnie kapitan statku. Dobrowolnie- bo jest to urządzenie dotyczące bezpieczeństwa statku. A w tej dziedzinie kapitan jest całkowicie suwerenny i żadne polecenie armatora nie ma mocy prawnej.

Co z tego wynika? To, że kapitan całkowicie świadomie i dobrowolnie zmienił kurs na Tartus.

Względy lojalności załogi statku wobec Ukrainy można tu całkowicie pominąć. Bardzo wątpię czy kapitan statku jest Ukraińcem i niemal wykluczone, aby był Rosjaninem. Mógł być obywatelem jakiegokolwiek kraju świata. Mógł być nawet Polakiem-choć w takim przypadku pewnie Rosjanie podnieśliby alarm w Stambule. Najprawdopodobniej jest na tym statku typowa wielonarodowa załoga z przewagą Filipińczyków być może Hindusów. Chociaż jedna z polskich stacji telewizyjnych znalazła w załodze Syryjczyka co też może być pewną wskazówką.

Okazało się, bowiem, że m/v Razoni odwiedzał syryjskie porty trzykrotnie w ciągu poprzedniego roku, okazjonalnie wyłączając AIS, czyli zatajając swoja aktualną pozycję. Sugerowałoby to, że armator lub czarterujący tego właśnie statku prowadził z Rosjanami nie do końca transparentne interesy.

Wydaje się też- post factum- że statek otwierający humanitarny transport zboża z Ukrainy nie został wybrany przypadkowo.

I jest bardzo prawdopodobne, że pierwszy transport ukraińskiego zboża kupili dość tanio (zapewne przez podstawioną firmę) -Rosjanie.

Wszystko to oczywiście dzieje się pod szczytnymi hasłami humanitarnej pomocy głodującej Afryce.

Business as usual.

PS 1. Ponieważ moja ostatnia notatka dotyczyła Odry, uprzejmie zawiadamiam, że nie jestem ekspertem w sprawie śniętych ryb.

Jestem natomiast pewien, że sprawa ta będzie wykorzystywana jako argument przeciwko przywróceniu żeglowności na Odrze.

PS 2. Niezmiennie zapraszam do swojej książki „Przepustka na ląd” wyd. Sorus.


emerytura po czterdziestu latach na morzu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka