Czytam, że „Polska uwolniła zapasy paliw” po to, żeby przed wakacjami benzyna staniała. Oto RP uwolniła na rynek światowy tę polską ropę, żeby się nią zachłysnęli spekulanci. Świat wstrzymał oddech, a tsunami polskiej ropy uderzyło w państwa OPEC i szejkowie zebrali się na pustyni z jazgotem i wyklinaniem, ale – radzi nie radzi - postanowili iść na żebry. Wielbłądy poszły w las.
Nie wiem ile kosztuje teraz w Polsce benzyna, ale spodziewam się, że po tym wypuszczeniu baryłek - ze dwa zety. Chyba będę jakim takim tankowcem sprowadzał do Irlandii, bo tu między Cork, a Belfastem kosztuje w przeliczeniu 5.50 zeta, a to się nie opyla. Człowiek największa łajza zarabia tu minimalną stawkę 7.65 euro na godzinę, no to przecież niewyróbka, żeby na litr benzyny pracować 12 minut.
Zanim jednak polski rząd zalał świat uwolnioną ropą media doniosły, że nie tylko paliwami się zajmuje. Otóż zajmuje się też kursami walut na świecie i w Europie i premier już-już zastanawiał się nad gmeraniem, nad wpływem na światową giełdę, ale poniechał: - Ja bym tam za bardzo nie gmerał. Jeśli władza polityczna zaczyna się za bardzo bawić w regulacje kursu, dopłacanie bankom, to zaczyna się kłopot – tak rzekł premier.
Inna rzecz, że powiedział, że nie będzie gmerał „za bardzo”, co oznacza, że trochę może i pogmera. Sama ta zapowiedź wymusiła 327% wzrost obrotów zakładów fryzjerskich w Nowym Jorku, Tokio i Frankfurcie nad Menem – posiwiali bankierzy i giełdziarze (nie chcąc się jeszcze rzucać z wieżowców na łeb) pobiegli łby posiwiałe zapowiedzią Donalda farbować.
I jeszcze się dowiaduję, że Grecji to raczej Polska nie wspomoże, ale może i wspomoże. Tak mętne jest tu stanowisko rządu, że już sam nie wiem – damy im na tę metaxę czy nie damy. To zresztą nieistotne. Ważne, że rozgrywamy partyjki jak mocarstwo – ropą świat zalać? Proszę bardzo! Franka szwajcarskiego hamować, a przynajmniej pogrozić, żeby się tam im we łbach Helwetom nie poprzewracało – a jakże!
O tym, że z Chinami wojna na włosku wisi, to już nie wspominam, za te nasze autostrady. Będą baranim głosem Kitajce przepraszać, tylko patrzeć.
A znowu minister Sikorski zapowiedział, że to skandal, żebyśmy własnego satelity nie mieli żadnego na orbicie i będzie budowany wahadłowiec w warsztatach pod Wejherowem. Nie powiedział?! Może dlatego, że na razie tajemnica, ale NASA już w portkach ma pełno. Na razie Sikorski poszedł na wojnę z Watykanem, ale jak się z Benedyktem upora to osobiście będzie doglądał budowy „Tuskovery”.
Doczekalim mocarstwa!