Holandia przegrała z Danią i sięgnąłem po Telegraaf’a, gdyż albowiem posiadłem umiejętność czytania w tym języku w stopniu piąte przez dziesiąte. Wynika mi z tej lektury, że Holendrzy po prostu wciąż nie dowierzają w „Deens Wonder” czyli duński cud i że szykuje się „Duitsland wordt een gevecht” czyli ni mniej ni więcej: bitwa z Niemcami. Oczywiście Robben został półgębkiem nazwany egoistą…
…egoistą i na dodatek zarzucono mu, że przywlókł swojego pecha do reprezentacji Oranje i w ogóle kaszana. I że ekipa holenderska jest pośmiewiskiem Europy (tu dla porządku dodam, że Telegraaf w tym momencie cytuje niemieckiego Bilda, który jeździ po Robbenie za Bayern). Ja się ku tym opiniom nie skłaniam, akurat potrzebny był przy tym wyniku kozioł ofiarny, więc padło na niego.
Nazwać Robbena egoistą albo i w ogóle czepiać się jego gry w tym meczu – znaczy być ślepym na piłkę i hołdować łatwym schematom.
Oczywiście holenderski dziennik wskazuje na to, że ekipę pomarańczowych bestialsko skrzywdzono brakiem należnego jej karniaka…, nikt też rozsądny nie powie, że Duńczycy byli lepsi… ale i tak wynik idzie w świat, a Holendrzy zaglądają śmierci w oczy. Czy raczej: śmierć zagląda w oczy im.
Tak czy owak wesoło nie jest i środowy mecz z Helmutem rzeczywiście będzie wojną bez brania jeńców w wersji ze spuszczonym ze smyczy i pozbawionym kagańca choćby takim van Bommelem. Na 10 dni przed ME van Persie zapowiadał, że nie interesuje ich żadne drugie miejsce, że jadą po puchar. Się zobaczy, co zostanie z tego pomarańczowego snu.
Spójrzcie: Holandia ma już teraz mecz ostatniej szansy! Kto by pomyślał.
Dirk Kuyt w pierwszy skład i wojna jest do wygranja. Z Arjenem Robbenem w roli głównej!