Postać polskiego koleżki z Teksasu już tu opisywałem kiedyś; jest tłumaczem w irlandzkim sądzie jeśli się trafi sprawa Polaka, co to albo nie zna języka, albo takiego, który jezyk zna, ale jakoś w obliczu Temidy nie dowierza tej znajomości. Wtedy pojawia się on i tak sobie "ze sądem" w pingponga lingwistycznego grają.
Koleżka wynajmowany jest również w sprawach dziwacznych; ściągnięto go kiedyś z łóżka w nocy, bo na stół słynnych na świecie chirurgów dublińskich wjechał Polak "ani be ani me ani kukuryku". Operacja była poważna, na tak zwanym otwartym sercu, miejscowe znieczulenie, nie wiem zresztą, czy bzdur teraz nie opowiadam, no i pacjent musiał mówić podczas operacji czy coś tam czuje czy nie czuje i koleżka z Teksasu to w czasie realnym tłumaczył owym słynnym na cały świat dublińskim kardiochirurgom.
Nie mam danych czy pacjent przeżył.
Zaglądam dziś do gazety i co widzę:
42-letni Polak został oskarżony o zaatakowanie i pobicie trojga dzieci w Dundee. Kłopot w tym, że ani w ząb nie rozumie języka angielskiego. Z powodu braku tłumacza sąd i adwokat Polaka w trakcie rozprawy posługiwali się aplikacją translacyjną w iPhonie.
Marek Maludziński został oskarżony o to, że między styczniem a sierpniem ubiegłego roku dopuścił się napaści na troje dzieci z Dundee. W poniedziałek przed sądem w Dundee Maludziński nie przyznał się jednak do winy.
Ciążą na nim zarzuty napaści na troje dzieci. Najpierw na 12-letnią dziewczynkę, którą miał chwycić za szyję i dusić tak, że zabrakło jej powietrza. Potem – na 9-letniego chłopca, którego miał uderzyć w głowę. Wreszcie – na 6-latka, którego wielokrotnie miał uderzać i kopać w głowę oraz cały korpus, a następnie powodując obrażenia ciała za pomocą własnego paska, którym go miał zbić.
Główny problem polega jednak na tym, że Polak w zasadzie nie ma się jak bronić. Nie zna bowiem wcale języka angielskiego, a formułę, dzięki której wiadomo, że nie przyznaje się do winy, wypowiedział posługując się aplikacją translacyjną z iPhona.
Oskarżony także z adwokatem porozumiewał się w ograniczony sposób, korzystając z tejże aplikacji, bo w sądzie nie było tłumacza na język polski. Poinformował o tym obrońca Polaka. Nie jest pewien, czy jego klient zrozumiał, o co jest oskarżany ani jakie procedury sądowe go obejmą.
Na znalezienie i zatrudnienie tłumacza w celu kontynuowania procesu szeryf Richard Davidson ma tydzień.
Źródło: bbc.co.uk