oranje oranje
779
BLOG

Prawda w służbie demonów a rotmistrz W. Pilecki

oranje oranje Technologie Obserwuj notkę 13

Hak wbili w strop, taboret ustawili w pozycji „nogami w górę” , na nich położyli chybotliwą deskę. Między sufit, a podłogę zdołali jeszcze wcisnąć wyprostowanego człowieka i linę. Już mieli odchodzić patrząc, jak ten się chyboce na konstrukcji, gdy Sprytny zauważył: - Tak nie można. Nam chodzi o historię. Deska jest historyczna, z muzeum i to nie ma nic wspólnego z tą, dość przykrą, w istocie, sytuacją…- podszedł, wyszarpnął deskę, a wszyscy bili brawo. Bo prawda się i tak obroni, a deska musi iść do muzeum!

Patrzę właśnie na akcję „ujawniania nowych faktów” zw. z procesem i śmiercią rotmistrza Pileckiego i trzęsie mnie z poczucia niemocy z jednej, a pogardą dla „historyków” - z drugiej strony. Cóż oni mówią? Zwykłe rzeczy; że nie był kryształowym bohaterem, że być może w śledztwie kogoś sypnął, że w sumie Piotr się wyparł Jezusa, że sam Jezus prawdopodobnie miał kochankę Marię Magdalenę, że Mikołaj Rej był pedałem, że generał Anders czasami chodził tyłem, a ksiądz Popiełuszko oglądał pornole.

Kiedy ktoś zwróci uwagę, że czuje się źle z takimi rewelacjami zaraz zostaje nabita armata i bum: - Możecie sobie żyć w świecie mitów, ale my wam zdejmujemy łuski z oczu, ba, nam chodzi o to, byście już się więcej źle nie czuli, byście się, przeciwnie, wzmocnili prawdą, prawda nas wyzwoli, mówił Jan Paweł Drugi (też zresztą gagatek od kremówek), a i Mackiewicz przecież dodawał, że tylko prawda jest ciekawa, więc ciemniaki, to dla waszego dobra. Musicie zrozumieć, że prawda jest historyczna, a historia jest prawdziwa… - tak mówią ci od odkrywania prawdy.

Kiedy zwracam uwagę, że w publikacji Polityki nie o prawdę o Rotmistrzu chodzi, ale jedynie o to, by zaatakować bez pardonu jego mit (mit Kochanowskiego, Piłsudskiego, Sobieskiego czy Andersa), mit, z którego niektóre środowiska czerpią swoją siłę i dzięki mitowi wzrastają, słyszę: „kto chce mieć prawdę budowaną na mitach to ma wolną drogę, ale my wolimy siłę zbudowaną na prawdzie”.

Prawda, że ładnie?!

Rzecz jednak osadza się nie na tym, że "ktoś chce mieć siłę zbudowaną na mitach" tylko że ktoś inny (ukryty) nie chce, żebyście - czerpali z mitów siłę!

Umówmy się: co mnie obchodzi, że król Zygmunt Stary gadał po rusku z Boną, że za harem nieletnich niewolnic z Magrebu oddał Turkom Bośnię i Hercegowinę, a Szwedom Niderlandy za sześć wiatraków pod Krakowem? Odpowiadam: nic mnie to nie obchodzi. Ale obchodzi mnie to, że wiem, że były czasy, kiedy Biały Orzeł to był Biały Orzeł i że z tego mitu czerpię sobie siłę. Dla mnie to źródło bije. W czym niby ma mi pomóc prawda o zboczeniach Batorego?!

To jest jednak czytelna, jasna i przewidywalna taktyka Gazowni: Pokażemy wam prawdę, prawda was wyzwoli, patrzcie, akowcy mordowali Żydów, Pilecki sypał kumpli, Wojtyła żarł kremówki i kręcił się w kulisach teatrów, Rej był sodomitą zadłużonym u żyda, macie, dowiedzcie się, raczcie się prawdą. Ona was wyzwoli, zaraz będziecie, po wyzwoleniu, jak nowi.

Ich prawda polega na tym, że zawsze ZAWSZE coś się Polakowi zabiera w imię „prawda was wyzwoli”, ale nigdy NIGDY nic się w zamian nie daje.

Atak na rotmistrza Pileckiego nie jest kwestią prawda/nieprawda, tylko akcją wyprzedzającą; bo na jego micie wzrastają środowiska, czerpią z mitu siłę i to głosicielom prawdy jest nie na rękę.

Apel: jeśli ktoś odkrywa przed wami prawdę - bierzcie! Na zdrowie. Ale też patrzcie, co daje w zamian. Bo nie ma, że daje coś darmo!

Tylko mity, które mają potencjał skupienia żywej siły są niebezpieczne. W innym przypadku pomnik Rotmistrza ze szczerego złota stałby zamiast tej palmy na rondzie, a "Polityka" pierwsza organizowałaby narodową zbiórkę. Martwe mity nie są niebezpieczne. Oni walczą z mitami żywymi i niech ich piekło pochłonie!

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie