oranje oranje
931
BLOG

Lotniskowiec "Wałęsa" na Morzu Czarnym

oranje oranje Technologie Obserwuj notkę 0

Jakie kurde rynki zbytu na Ukrainie, jaka w ogóle racja stanu z tym pierdzieleniem się z Ukrainą?! To są rzeczy niepojęte, Ukraina ma Polskę w tylnej gwiazdce. Ukraina jest niezatapialnym lotniskowcem Rosji, a polityka Polski, owszem, prowadzona jest z kutra „Łeba-8”.  

Dawno nie pisałem i dalej bym nie pisał, ale właśnie usłyszałem, że jakieś tam z Komorowskim ważne pojednawcze spotkanie ma być urządzone, Wołynie i te rzeczy, szlag mnie trafił, na dodatek wszystko po kolejnym, kolejnym powiadam, haniebnym liście hierarchów, gdzie się niby dopraszamy stwierdzenia czy trup to trup, czy też tylko może tylko ofiara. Listy wysyłamy, ale odpowiedzi nie ma! Ktoś tu ochujał?

I na kolanach ciach ciach ciach sunie Sikorski, przez litość nie wspominam embriona Komorowskiego, bo to w mojej opinii dmuchany krokodyl plażowy jest, wyświechtane kolana, żal patrzeć, a oni bredzą, że rynek zbytu i łykają jak żaba muł. Tymczasem ze strony ukraińskiej na te Strasznie Ważne Obchody nie przyjedzie szefostwo, tylko jakiś urzędas na miarę Arabskiego względnie Pitery.

Ukraina nigdy nie przestała być rosyjska i nigdy nie przestanie. Ukraina jest taka sama jak Lech Wałęsa. Był czas, że byli niczym (albo nie byli czymś),  potem przyszła przypadkowa koniunktura, wypierdzielili w górę, jest grozę budzący i rozpaczliwy nawet dla percepcji pięciolatka syf w papierach, ale za to, proszę bardzo – mamy dziś jakość i zero pamięci.

Ukraina (Wałęsa też) dla Polski leżą gdzieś pod Australią i nawet nie wiadomo jak zegarki nastawione mają. I oni to mówią wyraźnie, uczciwie, żadnych niedomówień: wcale się nie kryją, otwarta przyłbica, ale Polska zwabia i sypie ziarno: - cip cip kureczko, pójdź ku mnie, Europa patrzy, niech już nawet nasza strata.

Rynki kurde zbytu. Przybij Ukrainie piątkę, owszem, ale potem policz, ile masz paluchów!    

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie