Ortodoks Ortodoks
325
BLOG

U-a-a stadiony dwa!

Ortodoks Ortodoks Polityka Obserwuj notkę 1

 

Kiedyś była taka piosenka z refrenem jak w tytule, tylko że nie o stadionach, a o rowerach. Dzisiaj śmiało można śpiewać o stadionach. Dwóch, bo jeden - Narodowy - właśnie ujawnia przed kamerami wiodących mediów zagadnienia, o których gdyby nie zbieg okoliczności długo byłoby cicho. Deszcz spowodował, że jak słoma z butów powyłaziły na wierzch skandaliczne zaniedbania w zakresie a to zrobionej "po taniości" (przynajmniej oficjalnie) murawy, a to dysfunkcjonalnego dachu, a to typowej spychologii proceduralnej polegającej na tym, że ludzi rozlicza się nie z efektu wykonywanych czynności, a z samego faktu ich wykonywania. Mamy więc stadion - nominalnie - najdroższy w Polsce i pewnie jeden z najdroższych na świecie.
 
Ale mamy też drugi stadion, o którym jednak w mediach wiodących cicho. Skandal za to na co najmniej takim samym poziomie. Póki co zawierucha trwa jedynie lokalnie, ale ścina już pierwsze głowy. Chodzi naturalnie o stadion we Wrocławiu.
 
Dziś trwa wojenka, w trakcie której prezydent Dutkiewicz kasuje swoich najwierniejszych towarzyszy. Przede wszystkim wiceprezydenta miasta - Janickiego. Janicki to też "ciekawa" postać. Wart Pac pałaca można by powiedzieć. Absolutnie nie mam zamiaru się z nim solidaryzować, bo to człowiek równie zasłużony dla Wrocławia jak sam prezydent. Zresztą jeśli bronią go lokalne struktury Platformy, to chyba wszystko tłumaczy.
 
Za chwilę wrócimy do stadionu, bo to on właśnie stoi w tle walk wrocławskich buldogów, ale najpierw kilka zdań opisujących tło sytuacji.
Ważnym wątkiem jest fakt, że gdy przyznawano Polsce organizację Euro 2012 lokalny Śląsk pałętał się po niższych ligach i nikogo w ratuszu klub nie interesował. Ale gdy pojawiła się możliwość lansowania Dutkiewicza (oficjalnie - Wrocławia) na mistrzowskim wehikule szybko wykonano niezbędne ruchy. Miasto kupiło klub i zaczęło inwestować (na kredyt - jak zawsze) w zespół. Śląsk piorunem szedł w górę, ale Dutkiewicz chciał coś więcej niż "piorunem". Kombinował jakby tu wmanewrować klub w tzw. przejęcie licencji, na co na szczęście nie zgodzili się kibice. Prezydent ustąpił, bo słupki poparcia są dla niego najważniejsze. Śląsk i tak awansował dalej, a następnie osiągał największe w swojej historii sukcesy. Za miejską kasę, ale już nie tylko. Sobie tylko znanymi sposobami Dutkiewicz ściągnął do klubu człowieka, któremu sport jest generalnie obcy, ale za to ma potężne pieniądze. Wejście do Śląska Zygmunta Soloża to zapewne wynik realizacji szeregu wzajemnych zobowiązań na linii miasto-służby-Soloż i kto tam jeszcze. Ten ostatni ewidentnie klub ma gdzieś, mimo że włożył w niego (z obowiązku) wiele milionów. Gdy tylko skończyły się mistrzostwa zadeklarował, że chętnie swoje akcje klubu odsprzeda. Wycofał się również z awanturniczego projektu budowy galerii handlowej obok stadionu co teraz odbija się czkawką wydutkanemu Dutkiewiczowi. Ten bowiem liczył na poważne (haha!) zaangażowanie się pana Solorza.
 
No i właśnie, stadion. Od samego początku oficjalna wersja była taka, że to inwestycja. Tzn. że miasto będzie na nim zarabiało. Jak to w lemingradzie bywa, nie stało to w poprzek innej linii oficjalnej narracji, że utrzymanie stadionu (i Śląska) zapewni owa galeria, co to jej do dziś nie ma i nigdy nie będzie. Tak czy siak gmina miała być "do przodu".
Pierwotnie zakładano, że stadion będzie kosztował 450-500 mln zł. Pomijając cenę, przydatność tak wielkiego obiektu we Wrocławiu była co najmniej wątpliwa. Szacunki szybko jednak rosły. Ponieważ kości zostały rzucone nie szło zrobić nic innego jak tylko przyjmować je do wiadomości. Tak się dzieje zawsze gdy dostarczyciel usługi wie, że zleceniodawca jest "na musiku". Zaraz po przetargu cena wynosiła już 720 mln. Potem na skutek szeregu kolejnych skandali (wypowiedzenia umowy wykonawcy, wybór kolejnego - bezprzetargowo, a jakże) było to już ok 900 mln. Dziś mówi się o miliardzie. Pierwotne 450 mln... 460 mln to miast zaciągnęło samego kredytu w bankach. Ot co...
 
Stadion wrocławski jest nominalnie tańszy od Narodowego, ale w przeliczeniu na krzesełko oraz z uwzględnieniem towarzyszącej infrastruktury (w tym słynnego dachu) jest na pewno droższy. Jest to prawdopodobnie najdroższy stadion świata w swojej klasie.
 
W normalnej sytuacji inwestor zakłada, że jego wkład zwróci się max w 10-15 lat. Rzadko kiedy więcej. To by oznaczało, że stadion musi przynieść zysku (nie przychodu!) 70-100 mln rocznie. Ile to jest tygodniowo? 1-2 mln? 43 tysiące widzów co tydzień (święta, nie święta, wakacje etc) płacących po 100 zł średnio za bilet? Przy założeniu że nie ma żadnych kosztów?
To naturalnie fikcja, zwłaszcza, że dotychczas każda impreza na stadionie przynosiła straty i to gigantyczne. Już pal licho te 10-15 lat. Niechby było nawet i ze 100. No ale tu są nieodwracalne straty! Monster trucki, walka Kliczko-Adamek, koncerty Queen i Georgea Michaela, mecz Japonia-Brazylia, turniej Masters... o meczach Śląska nawet szkoda wspominać. Tanie byłoby stadion zamknąć albo zburzyć.
 
To wiedział każdy od samego początku. Każdy kto potrafił i chciał liczyć. Obecnie zaś Dutkiewicz zwalania Janickiego za to, że... stadion przynosi straty!! Helloł! Jest tam kto!? A co miał przynosić, mannę z nieba?
 
Prezydent Dutkiewicz to megaloman. Człowiek, z którym najlepiej kojarzy mi się postać Nerona. Obłąkańcza mania wielkości, nawet nie rządzenia, lecz tworzenia rzeczy wielkich i ponadczasowych. Połączona oczywiście z absolutnym brakiem samokrytyki. Wszystko za wszelką cenę. Na wypadek gdyby kiedyś ponownie zechciał wejść na arenę ogólnopolską - przestrzegam - nie ufajcie temu człowiekowi.
 
Wszystkie projekty Dutkiewicza są takie same. Mają być naj, a po nas choćby potop. Jest akcja "Expo"? Wchodzimy! Euro? Wchodzimy! Miasto kultury (czy jakoś tak)? A co nam szkodzi? Fontanny za miliony? Proszę bardzo! Jakieś cudaczne kładki, astronomiczne filharmonie, nierentowne aquaparki, monstrualne, oderwane od rzeczywistych potrzeb obwodnice, najdroższe na świecie tramwaje którym brakuje prądu, nonsensowne parkingi rowerowe przy lasach, antypasy rowerowe wokół Rynku, skandale związane z kartą miejską. .. Wszystko z przytupem i na kredyt. Koniecznie. Neron napisałem? Hmmm, prędzej Albert Speer albo i sam Wódz.
 
Kiedyś opowiem to wszystko córce kiedy będzie się pytała dlaczego nie ma pieniędzy na to czy tamto. Powiem jej, że za to ma stadion.
Ortodoks
O mnie Ortodoks

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka