Ortodoks Ortodoks
800
BLOG

I kto tu płaci podatki?

Ortodoks Ortodoks Polityka Obserwuj notkę 22

Przeczytałem wczoraj tekst blogera Sed3ak. Tekst opisujący (krytycznie) jakieś ruchy podatkowe rządu. Tego i poprzedniego. Niby prawdziwy, ale niestety. Tzn przedstawia on oczywiste fakty, ale już otoczka tych faktów jest interpretowana w sposób tyleż powszechnie obowiązujący, ileż błędny.

Znajdujemy w nim, już na samym wstępie, takie zdanie:

"pod rządami koalicji PO – PSL przedsiębiorcy są tą grupą społeczną, która trzepana jest z kasy w sposób nieprzejednany i wyjątkowo regularny"

Zostawmy to "pod rządami". Nie będę się spierał, że obecny rząd osiąga szczyty pazerności podatkowej jednocześnie zadłużając kraj ponad wszelkie wyobrażenie. Zgadzam się z niewypowiedzianą co prawda wprost tezą, że ostatecznie doprowadzi to do katastrofy. Ja o czym innym chcę napisać. Czym innym, ale równie ważnym.

 

Nie ukrywam, irytuje mnie pisanie/mówienie, że jest jakaś "składka po stronie przedsiębiorcy". Podobnie jak sama "pensja" tak i wszystkie pozostałe płaci/odprowadza do odpowiednich urzędów przedsiębiorca. Jest to zabieg celowy. Pracownik podświadomie inaczej odbiera te koszty w myśl powiedzenia "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal". Żeby dodatkowo sytuację zagmatwać, a pracownikowi dać jeszcze większe poczucie, że to "nie jego koszt" podzielono kilkanaście lat temu "składki ZUS" na dwie części - "po stronie pracownika" i "po stronie pracodawcy".

 

Pisałem już o manipulacjach wskaźnikami typu PKB, czy inflacja. Wyżej opisany mechanizm jest również manipulacją. Że skuteczną, przekonują mnie teksty jak wspomniany na wstępie.

 

Powtórzę; nie ważne czy jest to sama pensja, czy jest to podatek dochodowy od niej, czy "składka po stronie pracownika", czy "po stronie pracodawcy".Może być też choćby i ryczałt na paliwo czy deputat w postaci np. ubrania roboczego. To wszystko są części składowe związane z faktem zatrudnienia człowieka w przedsiębiorstwie. Kto te składki, podatki odprowadza, kto kupuje te ubrania robocze, jest bez znaczenia. To tylko czynność techniczna. Wszystkich tych kosztów nie ma dopóki nie pojawia się "pracownik". Teoretycznie można by było dać temu pracownikowi całą kasę do ręki, a następnie kazać mu popłacić osobiście wszystkie składki i podatki. I te ubranie też niech sobie kupi. I co by to zmieniło z punktu widzenia pracodawcy? Przybyło by mu od tego? No właśnie...

 

Problemem nie jest więc podnoszenie składek "po stronie przedsiębiorcy", tylko podnoszenie ich w ogóle. Dlaczego zaś rząd nie podniesie ich "po stronie pracownika" jest zupełnie jasne. Czego oczy nie widzą... i tak dalej. Na dziś, gdyby pracownikowi dać wszystkie koszty "po jego stronie" do opłacenia osobiście, to na drugi dzień mielibyśmy rewolucję. W historii ludzie nadziewali na pale władców znacznie mniej opresyjnych podatkowo niż obecni. Jedyna różnica - dziś tych kosztów nie oglądają na co dzień. Wydaje im się więc, że ich nie ma. Że to jakieś mityczne "koszty po stronie pracodawcy", a pracodawca to wiadomo - złodziej, wyzyskiwacz i bogacz, więc niech buli. Należy mu się.

 

Tymczasem fakty są takie, że akurat przedsiębiorcy płacą podatki najniższe w całym społeczeństwie. Wśród samych przedsiębiorców są też różnice - jedni płacą więcej, inni mniej, ale i tak nawet najbardziej flekowani podatkami mają lepiej niż pierwszy lepszy robotnik. Owszem, przedsiębiorcy dostają cięgi na wiele innych sposobów - koncesje, kontrole, kary, krysze, trudne dla niego prawo pracy, ryzyko bankructwa itd. Ale "niestety" - te cięgi nie przejawiają się podatkami! Te podatki koniec końców w najwyższym stopniu płacą inni.

 

Przykładowy Kowalski prowadzący pod swoim nazwiskiem kiosk z warzywami płaci minimalny ZUS. Nieznacznie wyższy od tego jaki jest kosztem ZUS przy najniższym legalnym wynagrodzeniu pracownika. Płaci też najniższy PIT. Nie dość, że niższy niż pracowniczy, to jeszcze "liniowy". Po trzecie - ma elastyczny koszt uzyskania przychodu. Pracownik ma określony ustawowo, na poziomie absurdalnie niskim. Przedsiębiorca dobrze zarządzający kosztami podatkowymi minimalizuje PIT. Czasem do zera. Są przedsiębiorcy całymi latami wykazujący straty, a jakoś nie bankrutujący. Przedsiębiorcy nie płacą - co oczywiste - akcyzy ani VAT. Tzn odprowadzają je jedynie, całość przenosząc na konsumentów. Przedsiębiorca zapłaci VAT dopiero wtedy, gdy pójdzie do sklepu jak "normalny" obywatel. Bo na co dzień robić tego nie musi. Wystarczy odpowiednio skonstruować pozycje kosztowe i nawet jeść można "na koszt firmy" w cenie netto. Czyli bez VAT. A w najgorszym wypadku ten VAT odraczać ukrywając go w bieżącym obrocie praktycznie w nieskończoność.

W jeszcze lepszej sytuacji są przedsiębiorcy prowadzący "jednoosobowe spółki z o.o.". Tzn są one wówczas formalnie dwuosobowe, bo doczepia się np szwagra albo teściową z 1% udziałów w spółce. Tacy przedsiębiorcy pełnią w nich jedynie funkcję prezesa. Na dodatek - na zasadach mianowania. Wówczas nie muszą płacić nawet składek ZUS.

 

Podsumowując. Czy rząd podniesie składkę "po stronie pracownika" czy "pracodawcy" ma znaczenie jedynie propagandowe. I tak zawsze jest to koszt związany z pracą pracownika. I w konsekwencji to jemu rząd robi krzywdę, a nie przedsiębiorcy.

 

Dość powiedzieć, że jeśli średni poziom opodatkowania (poziom budżetów publicznych vs roczny obrót gospodarczy) w Polsce wynosi ok 50% (dzień wolności podatkowej przypada z reguły na przełom czerwca/lipca), i jeśli przedsiębiorcy (w tym też rolnicy, co istotne) płacą z tej puli tak niewiele, to z czegoś ta średnia się bierze. Antypody w tej sytuacji stanowią właśnie pracownicy. To oni płacą blisko 40% składki ZUS, progresywny podatek PIT, a z tego co im zostanie robiąc zakupy płacą (średnio) kilkanaście % VAT, dodatkowo wysoką akcyzę od wielu kluczowych towarów (paliwa, energia) i np używek. Plus podatki lokalne, cła, opłaty urzędowe itd. W najlepszym wypadku wyjdzie ok. 70%. Przeliterujmy - siedemdziesiąt procent. Lub nawet więcej.

 

Przy tej sumie bledną feudalne dziesięciny, pogłówne, podymne, żupy i inne takie. Ówcześni władcy przy dzisiejszych wyglądają na harcerzy w porównaniu do komandosów GROM. Jednocześnie w zakresie propagandy i umiejętności robienia ludziom wody z mózgu jest dokładnie odwrotnie. Dzisiejsi władcy osiągnęli w tej dziedzinie perfekcję.

Ortodoks
O mnie Ortodoks

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka