- Kto chce przejść, musi kopnąć tego w dybach…
Tak powiedział strażnik do ludzi gromadzących się przed wejściem na ruchome schody. Trzymał w ręku nową, niedużą, mieniącą się kolorami tęczy pałkę, zgodną z najnowszymi normami, ale nie czuł się z nią dobrze.
Wolał te stare, tradycyjne, gumowe pały, co budziły przynajmniej respekt. A ta nowa, śliczna i kolorowa pałeczka, nie wyglądała wcale groźnie, raczej dość głupio, chociaż posiadała wbudowany paralizator i inne, niewidoczne, bolesne w skutkach funkcje.
Strażnik wręcz czuł, że ta nowa pałka, zamiast wzbudzać w ludziach strach, budziła raczej zaufanie i nie mógł się z tym pogodzić.
- Kto chce wejść na ruchome schody, musi kopnąć tego w dybach, - powtórzył.
W jego oczach widać było zakłopotanie i nieme tłumaczenie:
- No przecież mi kazali …
- Ale jak go kopnę, pobrudzę sobie szpilki – powiedziała elegancka pani i kopnęła człowieka w dybach raczej symbolicznie
Człowiek w dybach jęknął, bo bucik eleganckiej pani miał ostry szpic.
- A ja kopnę łajdaka z przyjemnością - rzekł łagodnym, miękkim głosem starszy pan w eleganckim garniturze i kopnął z całej siły…
Człowiek w dybach zawył żałośnie…
- No wiecie państwo, dyby w dwudziestym pierwszym wieku!
Głos z tłumu był słaby, ale stanowczy
- Kto to powiedział? – Strażnik łypnął złym okiem
- To ona, - Powiedział starszy pan w eleganckim garniturze, wskazując palcem na niedużą starszą panią z pieskiem.
- To ona ! - Powtórzył. Ja ją znam, czytałem jej te…
Wokół starszego pana zrobiło się nagle pusto a ten machnął tylko ręką ze złością i zniknął na ruchomych schodach
- Coś się pani nie podoba?
Strażnik miał już najwyraźniej dość, wyciągnął chusteczkę i osuszał spocone czoło.
Starsza pani z pieskiem ponownie wyraziła swoją dezaprobatę :
- No bo kto to widział! Dyby w dwudziestym pierwszym wieku?
- Jak się pani nie podobają nowe porządki, to jest na to wyjście - powiedział strażnik, pokazując wyjście.
- My tutaj nikogo nie zmuszamy, mamy przecież demokrację!
Człowiek w dybach skulił się w sobie a po jego zmizerowanej, umęczonej twarzy pociekły łzy…